♫︎𝒳ℒℐ𝒱-𝒩ℯ𝓋ℯ𝓇, 𝓈𝒶𝓎 𝓃ℯ𝓋ℯ𝓇..♫︎

377 25 20
                                    

W końcu to Tom Marvolo Riddle. Urokliwa a tym samym manipulatorska dusza człowieka.

Nie, nie był aniołem. Był demonem. Pod postacią anioła.

Czy to aby odpowiedni moment na kolejną nieprzespaną noc?

==
Pov: narrator

Otworzyła powoli oczy, po czym popatrzyła leniwym i zaspanym wzrokiem na zegar, wiszący tuż nieopodal drzwi, na ścianie.

Lilianna westchnęła. Dochodziła 5:30, więc pozostało jej jeszcze kilka dobrych godzin snu, które powinna jak najlepiej wykorzystać.

Nie mogła. Cały czas, za każdym razem jak się wybudzała, to tylko z tego jednego powodu. Ona stojącą na klifie w sukni ślubnej.

Z każdym kolejnym przychodzącym obrazem, dziewczyna czuła się co raz bardziej swobodnie, aż w końcu przy ostatnim śnie, poczuła się bardzo komfortowo, spadają w dół, odbijając się od talii szalejącego dziś morza.

Przewróciła się na drugi bok, z nadzieją, że sen tym razem będzie inny, ponieważ oglądanie po raz piąty tego samego widoku, było przytłaczające i przerażające za jednym razem.

Oh, jak mam się od tego uwolnić?- pomyślała kiedy wiatr zaczął wiać, a ona stała już nad klifem.

Historia lubi się powtarzać. Nigdy w to nie wierzyłam.

Nigdy nie mów nigdy.

==
Pov Lilianna

-Panno Grindelwald!- usłyszałam, jakby przez mgłę. Starałam się to zignorować, ale najwyraźniej zrezygnowałam.

Otworzyłam najpierw jedno oko, następnie drugie..

Sala od Transmutacji..

-Tak?- zapytałam pospiesznie.

-Czy znasz odpowiedź na moje pytanie?

-Mógłby Pan je powtórzyć? Przepraszam..- wyszeptałam

Starzec popatrzył na mnie.

-Dobrze się czujesz Lilia? Jesteś bardzo blada..

-Tak, wszystko w porządku, tylko..- miałam kulę w gardle, która zwiększała się z każdym wypowiedzianym słowem. Czara przelała się, kiedy popatrzyłam na środek sali, gdzie wczoraj leżała dziewczynka.

Wtedy żółci podeszła mi do gardła, a ja momentalnie wybiegłam z klasy, nie patrząc za siebie.

Co i raz wydawało mi się, że słynny głos Dumbledora odbija się echem w mojej głowie albo, że kolejny stukot butów pospiesznie ląduje na szkolnym korytarzu.

To niedorzeczne- myślę i wbiegam do łazienki, aby zaraz potem opierać się o umywalki, stojące w rogu pomieszczenia.

Czuje się słabo, a przypominając sobie zdarzenia z minionego dnia, było jeszcze gorzej. Nie miałam ochoty tam wracać. Nie dziś nie jutro- nigdy.

✔︎𝓤𝔀𝓲𝓮̨𝔃𝓲𝓸𝓷𝓪 𝔀 𝓙𝓮𝓰𝓸 𝓼𝓮𝓻𝓬𝓾-𝓣𝓸𝓶 𝓜𝓪𝓻𝓿𝓸𝓵𝓸𝓡𝓲𝓭𝓭𝓵𝓮✔︎Where stories live. Discover now