Świńsko Czerwona Kopułka 27

2 0 0
                                    

27.

Adiutant wpatrywał się w sufit namiotu sanitarnego, w którym się znajdował. Na głowie miał zabrudzony bandaż. Jego okulary o dziwo przeżyły uderzenie kotłem, ale nie mógł ich mieć na sobie; bandaż mu to uniemożliwiał. Spoczywały więc spokojnie na szafce obok, zaraz przy metalowym kubku z niedopitym i zimnym już ersatzem kawy. Ubrany był w swój mundur, a leżąc na kozetce, miał na nogach buty. Nieco podpity Malinowski w swym wielkim, niedocenianym sercu przykrył go materiałową narzutą, która bardziej go chłodziła niż grzała. Adiutant jednak nie narzekał.

W sumie nie miał co robić. Nic poza czekaniem na pielęgniarkę, która się nim opiekowała i przy której czuł się nieswojo. Nie było to oznaką, że ten jej nie lubił. Było wręcz przeciwnie...

Zanim ją zobaczył, nie wierzył w coś takiego jak miłość, a już w ogóle w coś takiego jak miłość od pierwszego wejrzenia. Z tego też powodu nie przyjmował do możliwości, zakochania się w kimkolwiek, a już szczególnie w kimś kto nie jest człowiekiem. Jego poglądy uległy jednak zmianie, kiedy ją zobaczył z bliska. Teraz jego serce podzielone było na dwie części; jedna część kochała czołgi, a druga właśnie ową suczkę.

Sęk był w tym, iż ta o niczym nie wiedziała. Obawiał się także, że Malinowski może być jego konkurentem w drodze do pielęgniarki, ponieważ ten zawsze pojawiał się tam gdzie ona.

Zabijał więc czas, rozmyślaniem nad tymi dwoma tematami: suczka i czołgi. Najlepsze w tym było to, iż nie potrafił, wybrać która z tych dwóch rzeczy jest lepsza. Kiedy do pokoju wchodziła suczka, to umysł myślał tylko o niej, kiedy zaś ta wychodziła z pokoju, jego umysł zmieniał rozmyślania z puszystej i pachnącej sierści na twarde, zimne i pochyłe pancerze oraz dieslowe silniki.

W tej chwili myślał o zastosowaniu peryskopu odwracalnego w tankietkach i lekkich czołgach pościgowych oraz rozpoznawczych. Wszystko się jednak mogło zmienić, ponieważ w oddali usłyszał jakieś przytłumione kroki. Nie mógł jednak jednoznacznie stwierdzić kto to, ponieważ bandaż zakrywał mu uszy, co utrudniało nasłuchiwanie.

Na samą myśl o suczce, przed oczami adiutanta pojawiała się już jej kształtna sylwetka. Niebiańskie te widoki zostały jednak szybko przyćmione burzowymi chmurami, kiedy odgłosy kroków zmieniły się w hałas uderzania podkutych obcasów o sklejkową podłogę. Był to więc jakiś wojskowy, a więc trzeba było zmienić miłosne uniesienia na dyscyplinę.

Nadzieja na to, że to jest jakiś wojskowy także prysła. Stało się to wtedy, kiedy ten ktoś był już blisko jego pokoju i kiedy usłyszał charakterystyczny kaszel z pociąganiem nosa. Nagle powietrze przeszyła jakaś gryząca fala. W tym momencie adiutant zrozumiał, że to właśnie Malinowski.

Wtoczył się do pokoju niczym spóźniony ekspres na stację. Oczy miał jak zawsze podkrążone i błagające o sen. Zlustrował nimi szybko cały pokój wraz z postacią adiutanta. Jego mina przyjęła wyraz, jakby chciał coś powiedzieć, ale to nie nastąpiło. Nastąpiło zaś mocne kichnięcie na bok, co tylko pobudziło kurz do latania bez sensu na wszystkie strony. Na podłodze znalazło się dzięki temu także kilka nowych plam pochodzenia ludzkiego.

- Przyszedłem, sprawdzić, czy z panem wszystko dobrze – powiedział wreszcie lekarz.

- Jak pan widzi, wszystko dobrze, a nawet lepiej.

- To się tak tylko wydaje. Trzeba by także ten opatrunek zmienić, bo jak wda się zakażenie, to fajnie nie będzie.

Malinowski podszedł bliżej kozetki. Zapach alkoholu, który od niego woniał, stał się wręcz duszący.

- Znów pan pił? – Zapytał adiutant.

- Proszę pana, kto dzisiaj nie pije? Każdy pije, bo czasy są ciężkie. Nawet ta pielęgniarka pije.

Świńsko - Czerwona KopułkaDonde viven las historias. Descúbrelo ahora