Świńsko Czerwona Kopułka 2

5 0 0
                                    

2

Brieftrager szedł w kierunku małego domku na uboczu wsi, zbitego z cienkich sosnowych desek. Nie zapukawszy, wszedł do środka. W środku znajdowało się kilka szafek z dokumentami na półkach oraz biurko z krzesłem. Na krześle siedział sierżant rachuby. Był pochylony ku biurku, a głowę miał na jego blacie. Kolejna duszyczka pragnąca się wyspać lub choć trochę odpocząć...

- Wstawać! – Krzyknął listonosz.

Sierżant rachuby powoli się wyprostował. Podczas zasypiania kałamarz przewrócił się i wylany atrament przykleił mu do twarzy jakiś dokument zawierający szczegółowy spis liczebności jakiegoś oddziału. Słabym i mętnym wzrokiem spojrzał w kierunku drzwi. Nie zobaczył nic oprócz: nierównych kątów nachodzących na siebie, nieczystych kolorów, wszystkie małe lub średniej wielkości rzeczy były dla niego niewidzialne lub zastąpione nieostrymi czarnymi kropkami. Wytężył wzrok, ale nie dało mu to oczekiwanych rezultatów.

- Kto wszedł? – Wydukał.

- Ja – odezwał się niewidzialny dla sierżanta rachuby brieftrager.

- Kto ja?

- Twoja babka.

Sierżant rachuby zaczął, macać ręką po kieszeniach i z jednej z nich wyciągnął druciane, szare okulary z okrągłymi oprawkami. Zerwał z twarzy dokument i wsunął na nos swoje okulary. Wtem oczy jako mały wynędzniały, wygłodzony i zdziesiątkowany oddział garnizonowy atakowany wiele dni przez niepokonane oddziały wroga dostały wiadomość od swego na wpół martwego radiotelegrafisty, iż nadchodzi wsparcie. Wzrok wyostrzył się tak nagle, że aż zabolała go na chwilę głowa. Potem znów spojrzał w kierunku drzwi i tym razem dostrzegł swego rozmówcę.

- Widzisz mnie? – Zapytał brieftrager.

- Tak.

- Ładnie to się tak witać?

- Jak?

- Jak student do studenta. A co gdyby do tej zapleśniałej budy dla psa wszedł sam marszałek polny? To też byś przywitał go mówiąc „kto wszedł"? Tu jest wojsko i potrzeba trochę dyscypliny.

- Dobra, po co wszedłeś?

- Pożegnać się. Jutro wyruszam na front i nie wiem, czy będzie jeszcze okazja.

- Nie wiedziałem, że jesteś w piątej – sierżant rachuby spojrzał na dokument, który jeszcze przed chwilą znajdował się na jego twarzy. – Myślałem że w ósmej. Co dziwne, bo jestem przecież sierżantem rachuby i powinienem o takich rzeczach wiedzieć.

- No więc właśnie ci mówię. Kadłubek z jakiegoś powodu dał piątej kompanii kilku żołnierzy. Pewnie zrobił to po pijaku. Przecież zawszę robi wtedy dziwne rzeczy.

- Może i zrobił, ale formalnie nadal jesteś w ósmej – sierżant rachuby zaczął, wymachiwać dokumentem, którego trzymał w ręku. – A w papierach musi, się wszystko zgadzać. W każdej chwili może przecież przyjść inspekcja.

- Oficera prowadzącego inspekcję też byś tak przywitał?

- Nie. Dobrze uczyć się na swoich błędach.

- Lepiej uczyć się na cudzych, bo tak bardzo nie boli.

Sierżant rachuby zdjął okulary i zaczął, wycierać sobie twarz. Kiedy spostrzegł, że brieftrager nie wychodzi, zapytał:

- Po co tak naprawdę przyszedłeś?

- Czyli jednak jesteś bardziej spostrzegawczy, niż myślałem. Masz rację, nie przyszedłem się tu pożegnać, bo mam zamiar jak najszybciej wyłudzić przepustkę. Przyszedłem, się ciebie zapytać przyjacielu, czy może wiesz, gdzie konkretnie nas wysyłają. A konkretnie piątą kompanię zwierzęcą.

Świńsko - Czerwona KopułkaWhere stories live. Discover now