Świńsko Czerwona Kopułka 14

3 0 0
                                    

14.

Oficer śledczy szedł przed siebie, przedzierając się po gęstych krzakach nieznanego lasu. Nie wiedział, jak długo już tak kroczył. Kurczowo trzymał drewnianą rękojeść swojego peemu przewieszonego przez szyję. Rozglądał się także uważnie po okolicy i ostrożnie stawiał kroki. Podskakiwał ze strachu, gdy pod ciężarem jego ciężkich butów pękał jakikolwiek choćby najlichszy patyk.

Przestraszył się jednak jeszcze bardziej, gdy kątem oka zauważył coś, co wyróżniało się bardzo na tle natury. Metalowa wieża z działem nie występowała chyba w lesie, jako pospolity gatunek drzewa. Oficer szybko odwrócił głowę, aby przyjrzeć się temu czemuś. Uświadomiwszy sobie, że jest to wieża należąca do wrogiego czołgu, momentalnie padł na ziemię. Przygniótł twarz do zimnego, wilgotnego mchu. Przez umysł przeleciało mu wspomnienie, dotyczące tego co stało się z jego oddziałem, między innymi właśnie za pomocą takiego czołgu. Pomimo, iż nie Wierzył, modlił się oto, aby z lufy i karabinów czołgu nie wyleciał żaden pocisk.

Żaden pocisk nie wyleciał z lufy czołgu, ani z jego kaemów. Nie ozwał się także żaden głos, który świadczyłby o obecności kogokolwiek innego. Wyglądało na to, że nikt go nie widział, ani nie usłyszał. Pomimo to nie odważył się, wstać, strach był zbyt silny. W końcu zebrał się w sobie i podniósł lekko głowę. Czołg nie ruszył się jednak z miejsca. Nic się nie działo. Milicjant cały czas patrzył na pojazd przerażony.

Nagle na otwarty właz dowódcy wylądował dzięcioł.

- To niemożliwe – powiedział do siebie po cichu. – Żaden normalny dziki ptak nie podleciałby tak blisko człowieka, a już szczególnie, kiedy właz jest otwarty. Chyba że to... niemożliwe. Niemożliwe żeby, czołg był pusty.

Długo z tym walczył, ale ciekawość i beznadzieja dały za wygraną. Przeczołgał się trochę, przybliżając do pojazdu. Dzięcioł zauważył niepokojący ruch w krzakach i popatrzywszy chwilkę, odleciał na jakąś wysoką gałąź. Milicjant ponownie przytulił się do ziemi, ale i tym razem nic się nie stało. Wszędzie panowała głucha cisza. Oficer jeszcze raz przemyślał sytuację, w której się znalazł. W akcie desperacji postanowił, zajrzeć do wnętrza czołgu. Jeżeli w środku będzie jego załoga, to wyeliminuje ją seriami ze swojego peemu. Dlatego też przestawił selektor swojej broni na ogień ciągły. Wstał i pochylony zaczął, biec w kierunku czołgu.

Na początku skręcił nieco w prawo, aby do czołgu podbiec od boku. Uniemożliwiłoby to załodze, strzelanie do niego bez obracania wieży. Musieliby wtedy, zdradzić mu swoją egzystencję.

Kiedy był już kilka metrów od bocznego pancerza czołgu, właz dowódcy nagle się zamknął. Oficer śledczy znów przytulił się do ziemi. Teraz był już pewny, że nie znajduje się sam. Zaczął się także zastanawiać, co właściwie czołg robił pośrodku lasu. Wrodzy żołnierze nadal parli przed siebie, ewentualnie przegrupowywali się tuż u brzegu Gory. Nie mieli więc czasu, ani nawet celu, aby urządzać sobie akurat w tym miejscu jakiś postój. „Najbliższe miejsce, w którym mogą sobie siedzieć, to te pozycje, z których nas zaatakowali. Coś tu nie pasuje".

Z początku chciał, odrzucić kontynuowanie myślenia o tym, ale w ostatniej chwili coś go tchnęło. Spojrzał w górę, na drzewa. Ich gałęzie z bujnymi liśćmi w różnych odcieniach zieleni kołysały się na wietrze. Olśniło go. „To mógł być przecież zwykły wiatr". Rozejrzał się kolejny raz po okolicy, po czym w końcu wstał. Pochylony tak jak wcześniej, podszedł do czołgu. Ostrożnie dotknął kawałka mocarnej gąsienicy zamontowanej na pancerzu jako jego pogrubienie, tak jakby bał się, że jak to zrobi, to nagle zostanie uruchomiony silnik bestii.

Dotknął jakąś inną część pancerza i wyczuł ciepło. Zaczął obmacywać poszczególne części opancerzenia. Tył był nagrzany, czyli silnik jeszcze niedawno był włączony. Oficera ponownie ogarnął strach. Być może jednak ktoś nadal był w środku?

Świńsko - Czerwona KopułkaTempat cerita menjadi hidup. Temukan sekarang