Świńsko Czerwona Kopułka 1

6 0 0
                                    

1

Przez ulicę wioski przechodził właśnie brieftrager. Ubrany był w zielony, brudny płaszcz dwurzędowy, wełniane spodnie tego samego koloru oraz czarne wysokie wojskowe buty. Na głowie miał także zieloną, wypłowiałą rogatywkę, lecz z czarnym daszkiem, a przez ramię miał, przewieszoną jasnobrązową, skórzaną torbę z widocznymi śladami długiego użytkowania. Szedł dziarsko, spoglądając nieugięcie w dal, nie zwracając uwagi na to, co się wokół niego dzieje; że deszcz zmoczył mu cały płaszcz i spodnie, a w butach chlupotało od wody, że wiatr poszarpawszy drzewa, prosi do tańca połamane łodygi i liście, że gdzieś w oddali, za domem wyje jakiś pies. Szedł przed siebie po wybrukowanej ulicy wioski niczym golem.

Doszedł w końcu do domku z mocnych drewnianych pali. Podszedł do masywnych drzwi i zapukał w nie z całej siły. Po kilku chwilach otworzył mu je wartownik, ubrany bardzo podobnie jak brieftrager. Wymienili się spojrzeniami, ale tylko się tym zmieszali. Patrzenie sobie w oczy jest, bowiem często bardziej kłopotliwe niż się myśli...

- Gdzie jest kapitan? – Zapytał stanowczo brieftrager.

- W salonie – odpowiedział wartownik, rozpoznając swego rozmówcę – zaprowadzę cię.

Przeszli po korytarzyku i odwrócili się w stronę drzwi po lewej. Wartownik zapukał w nie, a kiedy ze środka odezwał się jakiś głos, informujący o tym, że można wejść, weszli. Salon był mały. Mieściło się w nim tylko: kilka mniejszych i większych szafek, krwistoczerwony dywan, stolik stojący na tym właśnie dywanie oraz dwa krzesła. Na ścianie wisiał portret cara Aleksandra. Wszystko było, oświetlane lampką naftową, ponieważ przez burzę do dwóch okien nie docierało dużo światła. Na krzesłach siedzieli dwaj kapitanowie, popijając czerwone, wytrawne wino; ukradzione z zakrystii z butelki stojącej na stoliku.

- Opłacało się ograbić kaplicę – rzekł jeden z nich. – Szkoda tylko że tak mało tego wina było.

Brieftrager wraz z wartownikiem stanęli na baczność, a drugi kapitan wstał i trochę już chwiejnym krokiem podszedł do listonosza.

- Czy to telegram do mnie? – Zapytał.

- Tak jest panie kapitanie, melduję posłusznie, że jest to telegram do pana.

- W takim razie proszę, mi go dać.

Brieftrager sięgnął do swojej torby i wyciągnął z niej starannie zwinięty papierek. Podał go kapitanowi.

- W porządku, możecie już odmaszerować – to rzekłszy, kapitan powrócił na swoje miejsce i zaczął, czytać swoją korespondencję.

Wartownik odprowadził listonosza do wyjścia i porozmawiawszy z nim chwilkę, zamknął za nim drzwi. Potem usiadł na trzęsącym się taborecie i znów tak jak przed tym, gdy przerwało mu pukanie do drzwi, zaczął, przeglądać jakąś książkę; którą zabrał podczas plądrowania kaplicy. Miał problemy z czytaniem, więc rozumiał tylko co drugie, co trzecie słowo. Chodziło chyba o jakiś ogród Eden, czy coś takiego...

Breftrager znów wystawiony na warunki pogodowe w okolicznościach braku rozkazów, zaczął odczuwać krople deszczu na swojej twarzy oraz dyskomfort spowodowany przemokłymi ubraniami. Podbiegł szybko do jakiejś chaty, a uprzejmy chłop wpuścił go do środka.

Tymczasem dwaj przyjaciele, kapitanowie tak sobie rozmawiali; zapijając się zakrystiańskim winem:

- Co ci napisali w tym telegramie?

- Nic ciekawego, przyjacielu.

- Ale co, mogą to być przeróżne rzeczy. Wyobraź sobie, że jeszcze w czasie pokoju, jak zamiast bojować po lasach, bojowałem tylko po salonach, to słyszałem zdumiewającą historię. Pewien młody oficer w czasie Wielkich Czerwonych Manewrów dostał list od swojej lubej, że będą mieli dziecko. Ten się tak ucieszył, że powiedział to swojemu przełożonemu, a że on miły człeczyna to dał mu piętnaście dni przepustki. Tak więc nasz oficerek wrócił do domu i wyobraź sobie zdziwienie jego, jego żony oraz jej kochanka. Potem wyszło, że głupia pisząc listy źle nadała adres i ten list, który on dostał, miał, trafić do kochanka, a ten do kochanka na odwrót. Mógłbyś sobie pomyśleć, że było to dla niego dużym ciosem, ale bardziej zabolało go to, że tym kochankiem był jego przełożony. Dlatego od tego czasu bardzo interesuję się listami, telegramami oraz innymi powiadomieniami.

Świńsko - Czerwona KopułkaWhere stories live. Discover now