Rozdział 23

472 54 30
                                    

- Nie potrafię tego zrobić. - Kazutora ukrył twarz w dłoniach.

Pan Suzuki uniósł brew i uśmiechnął się. Bawiło go trochę, jak Kazutora bardzo chciał ruszyć w kierunku Chifuyu, a jak tragicznie mu to szło. Ale psycholog nie narzucał swojej pomocy. Kazutora dobrze wiedział, że zawsze może o nią poprosić. Najwyraźniej dziś był właśnie ten dzień...

- Za każdym razem, kiedy chcę coś zrobić, to się rozmyślam, bo wydaje mi się, że nie powinienem...

- Dlaczego?

- No bo... - zawahał się. - Sam nie wiem. Jakoś tak...

- Masz przecież tak dobrą relację z Matsuno. - pan Suzuki przekrzywił głowę. - Czego się obawiasz?

- Właśnie o to chodzi. - zaśmiał się gorzko Kazutora. - Nie chcę psuć tej relacji, a boję się, że do tego zaprowadzi mnie jakakolwiek próba w kierunku Chifuyu...

- On cię lubi. - powiedział psycholog. - Powiedziałbym, że nawet bardzo. Nie jesteście przyjaciółmi bez powodu. Według mnie, jeśli kiedykolwiek masz próbować, to właśnie teraz. - uśmiechnął się ciepło. - Nie bój się.

Kazutora milczał. Doszedł do wniosku, że pan Suzuki ma rację. Jeśli podda się temu panicznemu strachowi, nigdy nie zdobędzie Chifuyu. Wzdrygnął się na myśl, że jeśli zacznie działać zbyt późno, ktoś mu odbierze miłość jego życia.

- Ale nie wiem od czego zacząć...

- Nie spiesz się. - pan Suzuki założył nogę na nogę. - To najgorsze, co mógłbyś zrobić. Proponuję drobne gesty, małe czułości. Żeby Matsuno poczuł, że ci na nim zależy.

- On już to czuje. - uśmiechnął się Kazutora.

- To niech poczuje ten inny rodzaj „zależenia". - mrugnął do niego psycholog. - Wypróbuj to, co sprawia, że się rumieni. To naturalna reakcja organizmu na przyjemność bądź zawstydzenie. Jest coś takiego?

Kazutora się zastanowił. Coś, co sprawiało, że Chifuyu się rumieni... Uśmiechnął się pod nosem. W głowie pojawił mu się widok lekko zaczerwienionej twarzy Chifuyu, kiedy dotykał jego twarzy. Głównie jego policzka i... I kolczyka.
Pan Suzuki dostrzegł rozmarzenie w oczach swojego pacjenta. Uśmiechnął się. Cieszył się, że Kazutora darzył Chifuyu uczuciem. Widział, że ta dwójka dogaduje się naprawdę dobrze i życzył im jak najlepiej.

- Kazutora. - odchrząknął. - Mam do ciebie jeszcze jedno zadanie.

- Tak? - chłopak otrząsnął się z zamyślenia.

- Na naszym następnym spotkaniu, chcę żebyś opowiedział mi o jakimś innym znajomym.

- Ale ja nie mam innych znajomych...

- Wiem. - uśmiechnął się pan Suzuki. - I właśnie o to chodzi.

~*~

Chifuyu od razu się uśmiechnął po jednym łyku owocowej herbaty.

- Tego właśnie potrzebowałem! - westchnął, trzymając plastikowy kubeczek w rękawiczkach. - Jak tam u psychologa?

Kazutora się wzdrygnął, upijając łyk rumiankowej herbaty.

- Mam znaleźć sobie znajomych... - burknął.

Chifuyu parsknął śmiechem, ale zaraz zasłonił usta, widząc piorunujący wzrok Kazutory.

- Wybacz. - zachichotał.

- Nie dam rady. - Kazutora przetarł dłonią twarz. - Niby co mam zrobić?

- Masz cały tydzień. - Chifuyu położył mu dłoń na ramieniu. - Zagadaj do kogoś z pracy.

- Problem w tym, że ja nie chcę do nikogo zagadywać.

Samotność - Kazutora Hanemiya x Chifuyu MatsunoWhere stories live. Discover now