Rozdział 1

657 56 21
                                    

Kazutora siedział na łóżku, czytając książkę. Od czasu do czasu dostawał coś takiego. Zwykle po wizycie psychologa. Ten starszy mężczyzna był jedyną osobą, z którą rozmawiał w miarę regularnie. Poza tym, unikał towarzystwa. Nie był gotowy, by znów zmierzyć się z zawieraniem nowych znajomosci. A już szczególnie w tym miejscu...
Hanemiya zmienił pozycję i teraz leżał na brzuchu. Książka była nudna. Żadnej akcji, walki, nic. Była zbyt spokojna, jak na jego gust. Ale nie mógł nikogo za to winić - w końcu siedział tu za zabójstwo. Dobór książek zapewne też miał mieć wpływ na rozwój jego stanu psychicznego. Kazutora wciąż nie czuł się dobrze. Ale... Chyba było już lepiej. Dwa dni temu odwiedził go Draken wraz z Takemichim. I dostał wiadomość. Od Mikey'ego. Świadomość, że nie jest tak do końca sam, dodawała mu sił.
Rozległo się pukanie do drzwi. Kazutora wrócił do pozycji siedzącej i odłożył książkę. Spojrzał na drzwi, które otworzyły się i wszedł przez nie pan psycholog. Uśmiechnął się ciepło do swojego podopiecznego. Hanemiya przekrzywił głowę.

- Witaj, Kazutora. - powiedział pan Suzuki.

- Dzień dobry. - przywitał się. - Dzisiaj nie mamy zajęć...

- Oczywiście, że nie. - uśmiechnął się mężczyzna.

Kazutora nie potrafił być niegrzeczny wobec niego. Choć, podczas pierwszej wizyty zwyzywał go od najgorszych...

- Ale masz gościa. - kontynuował psycholog i poprawił okulary.

- Kogo takiego? - uniósł brew.

- Skąd ja mam wiedzieć? - zaśmiał się mężczyzna. - Znam cię od dwóch tygodni. Nie wiem, kto kim jest w twoim życiu. W moim planie ten etap osiągamy gdzieś za... - przekartkował swój malutki kalendarzyk. - Rok.

Kazutora lekko się uśmiechnął. Właśnie to lubił w tym gościu - szczerość. Pan Suzuki zawsze był z nim szczery, Kazutora miał wrażenie, że to póki co jedyna osoba, której może zaufać. Pan Suzuki przyznał mu się już na początku, że kiepski z niego kłamca wobec dzieci. Śmiał się, że to dziwne, bo dorosłych potrafi kantować doskonale. Kazutora nie bardzo mu wtedy wierzył, ale facet faktycznie nie potrafił go oszukać. Kazutora zawsze wiedział, kiedy chciał go wkręcić. Teraz jednak mężczyzna mówił prawdę. Ktoś przyszedł go odwiedzić. Ale Hanemiya nie miał bladego pojęcia kto. Może to znów Draken?
Zeskoczył z łóżka i ruszył do wyjścia. Jeden z „Bobów" od razu stanął za nim, gdy tylko zamknął za sobą drzwi. Bobami nazywano tutaj powszechnie swoistych „strażników" więzienia. Nie mieli broni, choć Kazutora mógł się założyć, że posiadali gdzieś schowany paralizator, na wszelki wypadek. Tym, czym zasłużyli sobie na tak chwalebną ksywkę były ich hełmy, które przypominały kaski budowlańców. Kazutora nie miał pojęcia, co miały na celu te komiczne nakrycia głowy, ale Boby wyglądały nich co najmniej niepoważnie. Pan Suzuki powiedział, że to ich znak rozpoznawczy na terenie więzienia. Kazutora nigdy nie dałby się w coś takiego wcisnąć.

Szedł długim korytarzem w kierunku sali widzeń. Tak naprawdę to bardzo nie lubił tego pomieszczenia. Dawało tylko złudne poczucie prywatności. Tak naprawdę każdej rozmowie przysłuchiwał się przydzielony mu Bob. Kazutora wiele by dał, żeby spotkać się z kimś na zewnątrz więzienia. Ale niestety będzie musiał jeszcze poczekać...
Drzwi do sali widzeń otworzyły się i Kazutora wszedł do środka. Spojrzał na osobę po drugiej stronie, ciekawy, kto mógłby chcieć go odwiedzić. I natychmiast zamarł w bezruchu. Rozpoznał go. Niemal od razu. Wystarczyło mu szybkie spojrzenie na blond włosy, niebiesko-zielone oczy i już wiedział, że to nie było spotkanie, by podyskutować o pogodzie. Bezbłędnie rozpoznał chłopaka, który tak płakał po Baji'm. Ale nie pamiętał, jak ma na imię...

- Nie mamy całego dnia. - odezwał się poważnie chłopak i kiwnął na miejsce po drugiej stronie szyby. - Siadaj.

Kazutora przekrzywił głowę, ale zaraz usiadł na swoim miejscu. Przyjrzał się chłopakowi. Patrzył na niego z mieszaniną negatywnych emocji na twarzy, co go nie dziwiło. Jakie inne uczucia miałby do niego żywić? Ubrany był w białą bluzę z mnóstwem napisów i czarne wąskie spodnie, co nadawało mu zarówno wyglądu „bad-boy'a", jak i uroczego chłopaka. Kazutora poruszył się niespokojnie. W porównaniu z jego gościem, on wyglądał dość mizernie w swoim szarym stroju, który niczym nie wyróżniał się od ubrań innych chłopców stąd.
Znów przyjrzał się blondynowi.

Samotność - Kazutora Hanemiya x Chifuyu MatsunoWhere stories live. Discover now