ROZDZIAŁ 16.1

100 19 13
                                    

31.12.2015

Harry stał w kuchni, krojąc warzywa do sałatki, która miała być częścią obiadu dla niego i Louisa, kiedy starszy wszedł do pomieszczenia i z ciężkim westchnięciem wdrapał się na blat tuż obok niego.

Młodszy zerknął w górę i zmierzył go wzrokiem. Uśmiechnął się pod nosem, kiedy zobaczył, że Tomlinson ponownie ubrany był w jego bluzę. Przez ostatnie pięć dni widywał go głównie w swoich ubraniach. Louis tłumaczył się tym, że pralka jest zepsuta („Po prostu nie umiesz z niej korzystać, Lou"), a do sklepu nie może się udać, ponieważ wszystko jest zamknięte, co oczywiście nie było prawdą.

Poza tym, pokój szatyna w dalszym ciągu pozostawał w opłakanym stanie. Louis wchodził tam tylko, kiedy nie mógł znaleźć w szafie Stylesa odpowiedniej części garderoby i był zmuszony wziąć coś swojego. Harry wszedł tam raz, aby ocenić czy faktycznie jest tak źle, jak pamiętał, i cóż... było gorzej.

Okno faktycznie było wybite, szkło znajdowało się w całym pokoju, jedna z dwóch szaf była wywrócona, lustro wiszące na ścianie obok drzwi było pęknięte, a z półek zostały zrzucone książki. Podsumowując, pokój był jednym, wielkim bałaganem, a sprzątanie go zajmie wieki.

Brunet nie wiedział, jakim cudem szatyn zrobił tam taki bałagan w ciągu około piętnastu minut. Wciąż nie doszedł do wniosku jak zostało wybite okno, ani jak starszy przewrócił szafę – mebel był naprawdę ogromny i ciężki, ruszenie go z miejsca wydawało się niemożliwe.

Ze zdemolowanym pokojem, łączyła się jednak jedna, dobra rzecz.

Louis spędził w jego łóżku pięć nocy z rzędu, a Harry dawno nie spał tak dobrze i spokojnie. Nawet kiedy poprzedniego dnia, siostry szatyna wyjechały, brunet i tak zastał go wieczorem w swoim łóżku. Mógł spać w którymkolwiek z wolnych pokoi, a mimo to postanowił z nim zostać. Styles zdecydowanie nie zamierzał narzekać.

Z niewiadomych powodów, żaden z nich wciąż nie pofatygował się po drugą kołdrę lub koc, więc chcąc nie chcąc (głównie chcąc) byli zmuszeni zasypiać znajdując się bardzo blisko siebie.

Harry nie miał zamiaru brać dodatkowej kołdry. Nigdy.

Styles nie wiedział z czego wyniknęła ta nagła zmiana ich zachowania w stosunku do siebie. Od czasu ich wypadku i momentu w którym dowiedział się o Fizzy, szatyn stał mu się o wiele bliższy. Oczywiście, już wcześniej byli przyjaciółmi, jednak teraz ta więź stała się czymś innym.

Pojawiło się więcej przypadkowych dotyków, motylków w brzuchu, wymian spojrzeń i nieśmiałych uśmiechów i Harry'emu to zdecydowanie się podobało. Miał wrażenie jakby między nimi została zburzona gruba ściana. Czuł jakby te wszystkie reakcje siedziały w nim od dłuższego czasu, ale dopiero teraz mogły wyjść na powierzchnię.

Musiał się coraz mocniej powstrzymywać przez pocałowaniem Tomlinsona, ponieważ z każdym dniem coraz bardziej chciał to zrobić. Zaczął zdawać sobie sprawę, jak bliski mu jest Louis i jak dużo dla niego znaczy. Wiedział już wcześniej, że Tomlinson jest wyjątkową osobą, jednak teraz zaczął widzieć go inaczej. Zaczął dostrzegać wszystkie małe rzeczy, szczegóły, które sprawiały, że był tym kim był i był praktycznie pewny, że Louis jest kimś więcej. Zaczął nawet myśleć, jak dobrze i bezpiecznie czuł się zasypiając w jego ramionach i że nie chciałby, żeby na miejscu szatyna był ktokolwiek inny. Kiedykolwiek.

Harry mógł nawet zacząć podejrzewać, że zakochuje się w Louisie, a Zayn miał stuprocentową rację.

To uczucie było mu obce, jednak nie mógł go wykluczyć. Myśl, że może pokochać Tomlinsona, nie była już dla niego straszna. Czuł się bezpiecznie, wiedząc, że właśnie jego zaczyna darzyć tym uczuciem. Wiedział, że szatyn może tego nie odwzajemnić i możliwe, że go skrzywdzi, ale o dziwo, nie przerażała go wizja złamanego serca.

Hopelessness | l.sOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz