Tom II. Rozdział 27 - Sylwester.

934 79 6
                                    

Gdy tylko dwójka Gryfonów wróciła na dół, Hermiona poprosiła na rozmowę Toma. Nie zabrała go jednak do żadnego z pomieszczeń, tylko wyszła z nim na zewnątrz. Harry z ciekawością podszedł do okna, obserwując przyjaciółkę i chłopaka. Dziewczyna złapała różdżkę, a następnie otoczyła ich jakąś tarczą, która pewnie uniemożliwiała podsłuchanie ich rozmowy przez osoby trzecie. Po mimice twarzy, było widać, że zaczęli spokojnie rozmawiać, choć widział, że Gryfonka była wkurzona. Z każdą chwilą jednak jej wzburzenie było widoczne coraz bardziej. Pewnie gdyby nierzucone zaklęcie, byłoby słychać jak podnosi coraz bardziej głos. Wybraniec widząc, jak zaczynają zażarcie się kłócić, wrócił do stołu przerażony. Jak będzie teraz między nim, a ukochanym? Cholera, nasłał na niego swoją przyjaciółkę! Z grozą obserwował jak dwójka ponownie wchodzi do domu. Siadająca do stołu Grangerówna, była czerwona na twarzy i trzęsła się, niekoniecznie od mrozu. Chłopak zaś miał zaciętą minę, która nic nie wyrażała. Była po prostu wyprana z emocji, co szczerze przeraziło Złotego Chłopca. Turkusowooki bez słowa usiadł obok niego sztywno. Brązowowłosa spojrzała na niego zniecierpliwionym oraz karcącym wzrokiem, a ten westchnął ciężko, przysuwając się do Pottera. - Przepraszam - szepnął mu na ucho skruszonym głosem. Na twarzy Chłopca - Który - Przeżył mimowolnie rozlał się szeroki uśmiech, który posłał w stronę patrzącej na nich Hermiony, której zawdzięczał wypowiedziane przez jego chłopaka słowa. Wszystko już miało być dobrze.

Po powrocie do domu, Potter wiedział, że czeka ich jeszcze rozmowa. Nie pomylił się, bowiem Tom, czym prędzej zgarnął go do pokoju, a następnie posadził na łóżku, sam siadając na podłodze, opierając się jednak o jego nogi.
- Przepraszam. Wybacz, tym razem to ja zachowałem się jak totalny palant. Uniosłem się urażoną dumą, nie widząc, że cię ranię. Przeprosiłeś mnie, a ja mimo to nadal chowałem bezpodstawną urazę. Dobrze, że Hermiona wzięła mnie na tą rozmowę, bo otworzyła mi oczy. Dość brutalnie, a mówiąc szczerze, prawie chciała mi je wydrapać, ale jestem jej za to wdzięczny, bo dostrzegłem moje złe postępowanie i krzywdę, jaką ci wyrządzam. Dlatego teraz ja klękam jedynie przed tobą i nie podnoszę się do czasu, aż mi nie wybaczysz – powiedział, zmieniając pozycję, by faktycznie klęczeć przed Złotym Chłopcem.
- Wstań Tom - powiedział Gryfon, próbując podnieść chłopaka.
- Jesteś jedyną osobą, przed którą to robię, bo cholernie mi ta tobie zależy. Kocham cię i proszę, wybaczysz mi?
Potter nic nie odrzekł. W odpowiedzi jednak pochylił się nad chłopakiem, a następnie namiętnie go pocałował. Ten gest wyrażał wszystko i słowa były niepotrzebne.

Sylwester, jak zostało ustalone, miał odbyć się u Dursleyów, do których mieli przyjechać tym razem Weasleyowie oraz Państwo Granger. Z tego powodu, pani domu naszykowała wszelakie przystawki, a jej mąż kupił masę fajerwerków.
Po przybyciu gości, wszyscy usiedli do stołu, a kieliszki starszych zaraz napełniły się czymś mocniejszym. Z rodziny rudowłosych nie przyjechali Charlie, Bill oraz Percy. Każdy z nich miał plany na ten ostatni dzień roku. Rozmowa dorosłych znów zaczęła toczyć się w ich kręgu. Młodsi zaś znaleźli swój temat do rozmów. Harry rozglądając się po zebranych, zauważył, że jeszcze kogoś brakuje w ich gronie.
- Gdzie jest Ginny? - zapytał, uświadamiając sobie, że to właśnie najmłodszej latorośli Weasleyów jeszcze brakuje.
- W domu kochaneczku. Źle się czuła, więc wolała zostać w łóżku - wyjaśniła Molly.
Tom na to stwierdzenie uśmiechnął się pod nosem. Mała rudowłosa od początku zaczęła coś podejrzewać. Była długo związana z jego szkolnym wspomnieniem. Dzieliła z nim swoją duszę i magię, którą chciał jej wyrwać, pozbawiając ją tym samym życia. Dlatego rozpoznała w nim swojego niedoszłego mordercę. Bała się jednak komuś o tym powiedzieć. Wystarczyło tylko raz minimalnie ją nastraszyć, że może jej bliskim zrobić coś podobnego co jej; opętać ich lub porwać, torturować, a na koniec zabić. Bojąc się o swoją rodzinę i znajomych, trzymała gębę na kłódkę. Widocznie małe ostrzeżenie pomogło, bo do tej pory nikt nie dowiedział się o jego prawdziwej tożsamości. Płomiennowłosa starała się jednak unikać jego osoby, jak tylko się dało. Dlatego nie przyjechała, a nie z powodu jakiś dolegliwości i złego samopoczucia. Mała Ginewra będąc w jego obecności, zawsze się spinała i spuszczała głowę w dół. Nawet bez zaglądania w jej myśli, wiedział, że marzy tylko o tym, by być jak najdalej od jego osoby. Martwiła się co prawda o Harry'ego Pottera, który zawsze był jej pierwszą miłostką, ale wyżej od niego ceniła własną rodzinę. Raz próbując ingerować i przekonać Rona, że jego nowy kolega jest zły, została wyśmiana przez swojego brata, który jasno powiedział jej, żeby nie wtrącała się w to, z kim się koleguje. Od tamtej chwili siedziała jak mysz pod miotłą. Nie wiedziała jednak, że Tom Anguis jest inny od Toma Riddle'a którego poznała. Voldemortowi to było jednak na rękę. Miał dziewczynę w garści i tak miało pozostać, by mógł być przy swoim ukochanym.
- Nie, mam już tego dość - westchnął cicho Dudley.
- Czego? - zapytali bliźniacy, siedzący po prawej i lewej stronie chłopaka.
- Nudzi mi się – odparł. Faktycznie, miał dość znudzoną minę, a w dowód tego, jeszcze ziewnął przeciągle.
- Chyba musimy się stąd wyrwać - stwierdził Harry z uśmiechem. Co prawda na początku było miło, ale starsi zajęci sobą, nie zwracali na nich uwagi. To i lepiej, bo im nie chciało się siedzieć w domu w Sylwestra.
- Skoro są zajęci, to spadajmy stąd - powiedział Fred, uśmiechając się iście po huncwocku.
- Jestem jak najbardziej za. Powiemy im jak spytają, że idziemy zwiedzić okolicę. My zaś tak naprawdę wstąpimy do jakiegoś klubu lub na domówkę i wrócimy jutro - szepnął Potter konspiracyjnym tonem.
- Wchodzą w to wszyscy? - zapytał Tom, zerkając w stronę Grangerówny, która miała niepewną minę.
- Ja jestem za. Też mi się tu już nudzi. A impreza zapowiada się ciekawie - odezwał się cicho Ron, co chyba ostatecznie przekonało jego dziewczynę. - Cóż.. skoro wszyscy macie zamiar się stąd wyrwać, to idę z wami. W końcu ktoś musi was przypilnować - odpowiedziała dziewczyna.
- Jasne, jasne. Nie chce ci się tu siedzieć tak samo jaki nam. Poza tym Ronuś mógłby wyrwać jakąś pannę i by dopiero było - zaśmiał się George i razem ze swoim bratem bliźniakiem przybili sobie piątki.
- Nie próbowałbym kochanie - odrzekł Ron, próbując udobruchać swoją ukochaną.
- Mamo, tato - odezwała się głośno Hermiona, wstając od stołu. - Idziemy zwiedzić okolicę.
- Tylko grzecznie i ciepło się ubierzcie - odezwała się Molly matczynym głosem.
- Dobrze, dobrze. To do później - rzucił Dudley i czym prędzej wyszli z salonu. Jeszcze szybciej się ubrali i wyskoczyli na zewnątrz.
- Poszli szukać imprezy - stwierdził Vernon z uśmiechem.
- Zdecydowanie. My zawsze robiliśmy tak samo - dodał Artur, a następnie ponownie zaczęli konwersację..

Klubu nie musieli długo szukać. Wybrali ten, który Dudley często już odwiedzał. Przed wejściem do niego stała jednak bardzo długa kolejka czekających osób, która chciała wejść do tego lokalu.
- Chyba z tego nici i musimy iść dalej szukać – stwierdziła zrezygnowana Hermiona.
- Spokojnie, zaraz wejdziemy - odpowiedział z uśmiechem Harry, po czym razem z kuzynem, podeszli do barczystego bramkarza. Ten widocznie ich znał, bowiem uśmiechnął się do nich wesoło i zaczęli o czymś rozmawiać. Nie minęła chwila, jak kiwnął coś dwóm ochroniarzom, a Potter machnął reszcie, by do nich podeszli.
- Miłej zabawy - usłyszeli jeszcze, nim zostali wpuszczeni do klubu.
- Nie ma to jak znajomości - zaśmiali się bliźniacy, rozglądając się po wnętrzu. Ze schodów na których stali, ujrzeli ogrom bawiących się na parkiecie osób. Głośna muzyka wypełniła ich uszy, a wszyscy poczuli, że zapowiada się ciekawa impreza. Oni również trzymając się dość blisko siebie, ruszyli na parkiet. Fred i George od razu poderwali jakieś dziewczyny, tańcząc z nimi dość odważnie. Po paru dość szybkich piosenkach, udali się do baru, by czegoś się napić.
- Butelkę czystej - rzucił Dudley, a mężczyzna wyjął kieliszki na ladę.
- Ja nie pije i wy też nie powinniście - rzuciła Hermiona, patrząc krytycznie na alkohol. W tym samym czasie, podeszła do nich jakaś dziewczyna.
- Cześć. Czy mogłabym porwać cię do tej piosenki? - odezwała się, kierując swoje pytanie do Rona.
- Cóż... ja raczej nie... - zaczął chłopak, czując się trochę zakłopotany.
- Idź. Możecie przecież zatańczyć - powiedziała Grangerówna, siląc się na uśmiech.
- Dobrze, chodźmy - odpowiedział Weasley, wkraczając z blondynką na parkiet.
- Niezła jest - stwierdził Fred głośno, polewając wszystkim do kieliszków, który również podsunęli Pannie Prefekt.
- Długie nogi...
- Talia osy...
- I ma czym oddychać - zakończył George, wymieniając się spostrzeżeniami z bratem. Gryfonka patrząc zaś na swojego chłopaka i jak zachwalana przez bliźniaków niebieskooka się do niego klei w tańcu, poczuła zazdrość. Jednym ruchem złapała za swój kieliszek i wypiła go do dna. Bliźniacy widząc to, znów jej polali, a ta wypiła.
- Zdrowie - zawołał Harry, łapiąc za swój.
- Zdrowie - mruknęła dziewczyna, ponownie wypijając do dna. Następnie nie czekając na koniec piosenki, wstała z krzesła i ruszyła na parkiet, by odbić swojego ukochanego.
- To nam się udało - zaśmiał się jeden z rudzielców, przybijając sobie piątki.
- Zaplanowaliście to?
- Oczywiście. Spytaliśmy tej dziewczyny czy nie podeszłaby do naszego braciszka i nie wyciągnęła go na parkiet. W ten sposób mogliśmy wzbudzić w Pannie Idealnej zazdrość i w taki sposób mamy zamiar ją upić. Teraz już nie będzie miała nic przeciwko procentom. Nawet dzięki nim chyba trochę się rozluźniła - wyjaśnił starszy Weasley, a na potwierdzenie kiwnął głową. Dziewczyna rozpuściła włosy z ciasnego koka, zdjęła bluzkę na 3/4, zostając w białej koszulce na ramiączkach, którą miała pod spodem. Delikatnie obciągnęła ją w dół, przez co uwidoczniła swój czarny stanik. Jej ruchy stały się bardziej śmiałe i seksowne. Teraz dopiero zaczęła się zabawa, a noc jeszcze długa.

Harry Potter Azyl CzasuWhere stories live. Discover now