Rozdział 7 - Opowieść Węża

6.5K 371 150
                                    


Dni mijały bardzo szybko i wkrótce miał nastać czas świąt. Alex nie dał jeszcze odpowiedzi na propozycję Brayana. Nie wiedział co zrobić, więc postanowił poradzić się Dumbledore'a oraz swoich przyjaciół.

Tak, nie kolegów, lecz przyjaciół, którzy byli mu bliscy jak Ron i Hermiona, choć może nawet bardziej. Ci akceptowali jego decyzje i ufali mu, nie tak jak rudowłosy w czasie, gdy jego nazwisko zostało wrzucone do Czary Ognia. Za coś podobnego do przyjaciela zaczął uważać także Toma. Nie mógł dłużej sobie wmawiać, że to Voldemort, bo ci dwaj, choć niezaprzeczalnie to ta sama osoba, na przełomie tych lat bardzo się różnią.

Alex lubił spędzać czas w towarzystwie prefekta. Parę razy gadał też z Salazarem z obrazu. To miły gość owiany złą legendą. Naprawdę odszedł z Hogwartu, by szukać swojej miłości. To prawda sprzeciwił się na przyjmowanie dzieci mugoli, lecz po rozmowie z resztą założycieli oraz zobaczeniu, że są równie zdolne, zmienił zdanie.

- Jak myślisz, co Tom chciałby dostać na święta? - spytał cicho postaci z obrazu, gdy prefekt wyszedł do łazienki.

- Może węża - zaproponował mężczyzna.

- Dzięki Sal. Że też wcześniej na to nie wpadłem. Tylko proszę nie mów mu o tym, dobrze?

- Oczywiście Alexandrze.

- Lubisz mnie wkurzać nie?

- Cóż, to moja jedyna rozrywka - odparł z uśmiechem.

- Szczery...

- Aż do bólu - dokończył Riddle wchodząc do pomieszczenia.

- To jak, wyjeżdżasz na święta? - spytał siadając na swoim łóżku.

- Jeszcze się zastanawiam - odparł zgodnie z prawdą.

- Uważam, że powinieneś jechać - oznajmił spokojnym głosem.

- Ale ty zostaniesz sam. Chłopaki też wyjeżdżają - mruknął Harry. Nie chciał on zostawiać chłopaka samego w szkole.

- Nie przejmuj się mną Alex. Ja i tak mam zamiar pouczyć się trochę i poszperać w bibliotece. Poza tym mam Salazara - zapewnił.

- Na pewno?

- Tak, poza tym co się tak przejmujesz? Czyżbyś mnie polubił?

- Nigdy w życiu - zaśmiał się Harry.

- Jakoś ci nie wierzę.

- Cóż, skoro tak uważasz...



Zielonooki zmierzał właśnie do gabinetu dyrektora Hogwartu, w którym był także Dumbledore.

Cóż, wcześniej lubił go bardziej, bo nie był taki wymagający jak na swoich lekcjach transmutacji*

- Biały jednorożec - rzucił, a chimera odskoczyła, ukazując wejście.

- Proszę - powiedział Dippet, gdy zapukał.

- Witaj Alex, usiądź - przywitał się starszy mężczyzna, a Albus posłał mu dobrotliwy uśmiech, który nie zmienił się na przełomie lat.

- Dzień dobry panie dyrektorze, profesorze - skinął głową na przywitanie.

- Co cię chłopcze sprowadza?

- Cóż, powiem od razu, że Brayan Potter zaprosił mnie na święta do siebie. Uważa mnie za brata,a jego rodzice chcą mnie poznać i możliwe, że przyjąć do rodziny.

Harry Potter Azyl CzasuWhere stories live. Discover now