Rozdział 19 - Czy to może się udać?

3.7K 215 14
                                    

- Dzień dobry - przywitał się Wells, wchodząc do Biura Aurorów.

- Dzień dobry. W jakiej sprawie? - spytała sekretarka siedząca przy swoim biurku.

- Czy Pan Potter jest u siebie?

- Tak, jednak ma spotkanie. Poczekasz, czy mam coś przekazać.

- Poczekam - odparł siadając na jednym z czerwonych, miękkich krzeseł. Myśląc o Williamie, błądził wzrokiem po dużym, jasnym i dobrze oświetlonym pomieszczeniu w odcieniu bieli i beżu. Okna znajdowały się wysoko, a sklepienie było zakończone łukiem. Na ścianach wisiały podpisane obrazy aurorów, którzy swoją pracą i oddaniem, zasłynęli przez wieki.
Obecnie wszyscy przyglądali mu się z odrobiną ciekawości, lecz tylko czworo z nich przykuło jego uwagę.
Wszyscy byli bowiem do siebie bardzo podobni. Ich charakterystyczne rysy twarzy, te oczy i włosy mówiły same za siebie.  Nie musiał czytać kim są, by wiedzieć, że ich nazwisko brzmi Potter.
"Widać na przestrzeni wieków od zawsze byliśmy silnym rodem oraz wielu z nas zostawało aurorami. Ja również wiem od dawna, że chcę nim zostać" pomyślał.

- Kogo mam zapowiedzieć, że przyszedł? - spytała blondynka, patrząc na niego swoimi brązowymi oczami.

- Alexander Wells Potter - rzucił nie patrząc w jej stronę.

- Pan Potter zaprasza do siebie - oznajmiła i uśmiechnęła się do niego promiennie.

- Dzień dobry - przywitał się wesoło, wchodząc do pomieszczenia. Widząc Erica od razu poprawił mu się humor.

- Witaj synu - odpowiedział i przytulił go do siebie po męsku, klepiąc go przy tym po plecach.

- Przychodzę w pewnej sprawie, lecz nie wiem dokładnie od czego zacząć.

- Może od początku - zaproponował mężczyzna, siadając na swoim krześle i wskazując ręką, by Harry również zajął miejsce na przeciwko niego.

- Chodzi o Mrocznego Pana - zaczął - Jak wiesz, po porwaniu minęło trochę czasu, jednak w końcu pojawiły się te morderstwa. Ci chłopcy nie byli przypadkowymi ofiarami, gdyż Grindelwaldowi chodzi o mnie. Te wiadomości również były skierowane do mnie. Przez ten czas obwiniałem się i nadal obwiniam o ich śmierć, jednak nie do tego dążę. Otóż po kolejnym porwaniu nie wytrzymałem i napisałem do tego psychopaty. Ten w odpowiedzi przysłał mi "prezent". Jak się okazało był to kolejny chłopak, niedoszła ofiara. Dotarł kompletnie wycieńczony i zemdlał zaraz po pojawieniu się. Dopiero wczoraj się obudził i mogłem z nim porozmawiać. Jego sytuacja nie jest zbyt ciekawa. Mieszkał on bowiem w patologicznej rodzinie, gdzie rodziców w ogóle nie obchodził jego los. Był notorycznie bity i w końcu uciekł. Zamieszkał na ulicy, a później trafił w ręce Grindelwalda. Właśnie to w jego sprawie przyszedłem, gdyż musi on zostać ze mną lub wróci do swojego porywacza, gdzie pewnie nie długo czasu minie, aż stanie się trupem. Od tak sobie nie może zostać w Hogwarcie, gdyż Ministerstwo pewnie by się o niego upomniało.  Więc pytam czy istnieje jakaś możliwość bym stał się jego jedynym, prawnym opiekunem? - zakończył, a po jego słowach zapadła cisza.

Mężczyzna odchylił się do tyłu, zatapiając wygodnie w fotelu, myśląc intensywnie.

- Z mojego punktu widzenia jest to możliwe. Gdy podpisałeś papiery adopcyjne, uwzględnione w nich zostało, że jesteś traktowany jak dorosły. Odwołując się do tego punktu w Ministerstwie uznają to za potwierdzenie twojej pełnoletności. Dzięki temu masz możliwość adopcji, lecz dopiero wtedy zaczną się schody. W twoim przypadku było inaczej, gdyż posiadasz w sobie krew Potterów. Mogliśmy cię przyjąć do rodziny, do której nieoficjalnie od początku należałeś. Tu jednak nie ma powiązania krwi. Dlatego będą wypytywać czemu chcesz go adoptować, mimo że nie skończyłeś edukacji. Będą wypytywać jak go utrzymasz. By dowiedzieć się również z jakich pobudek to robisz, spróbują rozgrzebać twoją przeszłość. Do tego będziesz przesłuchiwany pod eliksirem prawdy. Istnieje także możliwość, że powiążą twoją osobę z tymi morderstwami. Gdy to się stanie, zaczną cię wypytywać o twój pobyt tam oraz dlaczego nic nikomu nie powiedziałeś. Niektórzy mogą posądzić cię nawet o współudział. Przyczepią się również do chłopca. Mogą wezwać go na długie przesłuchania, przez które będzie przeżywał wszystko od początku. Prasa będzie polować na was jak sępy i nie zostawi nawet suchej nitki. Poza tym nie wiadomo jak to się skończy. Mimo twoich starań i cierpień, chłopak może zostać oddany do mugolskiego domu dziecka z wymazaną pamięcią, jednak jak mówisz, nie minie dużo czasu, a zamieszka na cmentarzu

- Nie za kolorowo - westchnął podróżnik.

- Niestety. Jest jeszcze jedna możliwość. Trzeba sprawę załatwić po cichu.

- A gdyby pielęgniarka wydała pisemne oświadczenie, że Will nie może przeżywać zbyt wielkiego stresu, Ministerstwo nie nagłośniało by sprawy. Jest taka możliwość? - spytał zielonooki.

- Tak, to mogło by się udać, jednak musiałoby to zostać sprawdzone przez Munga. Gdyby jednak to potwierdzili, jest cień szansy. Mimo to musisz dostać pozwolenie od dyrektora Hogwartu oraz ujawnić twoją sprawę z Mrocznym Panem. Nie da się tego uniknąć. Dzięki temu Prorok zajęty tym tematem, nie dotarłby do sprawy adopcji. Mam wielu przyjaciół którzy poprą cię w głosowaniu. Jeśli będzie trzeba, użyje złota. Pytanie tylko czy uda ci się przetrwać ten okres?

- Przez całą czwartą klasę musiałem żyć z  czymś takim. Jako czwarty uczestnik byłem wyśmiewany przez szkołę, a w gazetach pojawiały się takie artykuły, że lepiej nie mówić. Skoro to przetrwałem, teraz też sobie poradzę. Poza tym mam rodzinę i przyjaciół, którzy będą mnie wspierać. Wtedy byłem sam, gdyż Ron nie mógł znieść, że to niby mi się udało, a nie jemu dostać do turnieju. Nie wierzył bowiem, że to nie ja wrzuciłem swoje imię do czary. Więc od czego powinienem zacząć?

- Od pogadania z dyrektorem i pielęgniarką. Następnie złożymy wniosek. Wtedy na przesłuchaniu ujawnisz sprawę z Grindelwaldem. Gdy tobą zajmie się prasa, zajmiemy się cichą adopcją i przekonaniem paru osób. Teraz chodź, odwiedzimy Judith. Będzie zadowolona z twojej wizyty. Cały czas narzeka, że chce, by jej synowie byli w domu. Nie ma dla kogo naleśników robić.

Potter zaśmiał się tylko, po czym wraz ze swoim pradziadkiem udali się do kobiety.

- Alex - krzyknęła szczęśliwa gdy tylko znaleźli się w jej gabinecie. To pomieszczenie było urządzone prawie, że identycznie tak jak ten, który niedawno opuścili. Oczywiście podróżnik w czasie od razu znalazł się w delikatnych objęciach kobiety.

- Tęsknię za wami chłopcy. W domu nie mam za dużo osób którym mogłabym piec naleśniki, nad czym bardzo ubolewam.

- Tak i dlatego próbuje we mnie wszystkie wcisnąć. Myśli, że mój żołądek nie ma dna - wtrącił się brązowooki.

- Nie narzekaj, bo więcej ci żadnych nie zrobię - powiedziała kobieta, pokazując mu język

- To się nazywa szantaż kochanie.

- Wiem i co? Postawi mnie pan przed Wizengamotem? - spytała z huncwockim uśmiechem.

Harry patrząc na tą dwójkę nie dziwił się, że w genach Jamesa znajdowało się tyle psoty.

- Alex - usłyszał, przez co wyrwał się z objęć przemyśleń.

- Tak? - zapytał.

- Odpłynąłeś - oznajmiła Judith.

- Przepraszam, po prostu za bardzo się zamyśliłem.

- Nie masz za co przepraszać. Pytałam co sprowadza cię do Ministerstwa, ale odpowiedział mi mój szanowny mąż.

- Chciałem was również zobaczyć. Nie tylko wy się stęskniliście. Poza tym ślicznie wyglądasz mamo.

To prawda, kobieta miała na sobie śliską, karmelową tunikę, która idealnie pasowała do czarnych spodni w kant i tego samego koloru apaszki zawiązanej pod szyją.

- Dziękuję, że chociaż ty zauważyłeś.

- Kochanie,  dla mnie zawsze jesteś piękna.

- Teraz to się nie podlizuj.

Słuchając ich wymiany zdań, nie dało się nie uśmiechnąć.

"Kocham moją rodzinkę" pomyślał z zadowoleniem Ślizgon.

***
Witajcie :)
Dziś jeden z krótszych rozdziałów, który wprowadza w dalszą część akcji.
Co do rozdziałów, w sierpniu będę się starać, by zaczęły ukazywać się starym rytmem,  czyli co tydzień w weekendy.
Na obecną chwilę nanoszę ostatnie poprawki do pracy magisterskiej i jeszcze w tym miesiącu mam nadzieję odbyć obronę.
Po tym czeka mnie jeszcze zmiana pracy oraz szukanie sali na własne wesele.
Nie wiem czy w tym miesiącu wstawię jeszcze jakiś rozdział. Wszystko  zależy od tego jak będę stała z czasem, więc proszę o wyrozumiałość :)

Pozdrawiam,
Autorka 😁

Harry Potter Azyl CzasuWhere stories live. Discover now