Tom II. Rozdział 20 - Pełnia.

1.2K 87 20
                                    

Lupin będąc bardzo zmęczonym, zasnął w trakcie rozmów, a raczej przekomarzania się dwóch, czarnowłosych chłopaków. Gdy Potter zauważył pogrążonego we śnie Huncwota, przykrył go dodatkowym kocem, mimo tego, że wszyscy mieli na sobie urok ocieplający.

-To, co porobimy do czasu, gdy Remus się obudzi? - spytał Tom siedzący na starym, pogryzionym przez mole i nie tylko, brązowym fotelu.

-Może zagramy w karty? - zaproponował zielonooki, wyciągając z kieszeni mugolską talię.

-Karty?

-Tak. Wiesz, co to takiego?

-Tak, jednak nie wiem czy będę potrafił - odparł Riddle.

-Jak zagramy w kibel to będziesz umiał, zapewniam Cię.

-Kibel? Cóż to takiego - zapytał ciekawy, a Potter wszystko mu wyjaśnił.

-Czyli mamy układać karty na tych czterech stojących? - spytał upewniając się, że dobrze zrozumiał.

-Tak, na górę, a jak ktoś obali, to wtedy utonął w gównie po kostki i tak coraz wyżej, aż po samą głowę.

-Rozumiem. To jak? Zaczynamy? - zapytał z uśmiechem Anguis i zaczęli grę.

Mimo zręczności wyżej wymienionego, to Potterowi dopisywało dziś szczęście.

-Ha! - rzucił zadowolony, widząc obalającą się konstrukcję i wylądowanie kart na wyczarowanym przez nich stoliku do gry.

-To jest niesprawiedliwe - fuknął Dziedzic Slytherina, udając oburzonego.

-Przykro mi kochanie. Jednym słowem utonąłeś w gównie po same pachy - wydusił Harry, trzymając się za bolący od śmiechu brzuch.

-Kiedyś się odegram - rzucił z dumnie podniesioną głową Gryfon, choć w jego turkusowych oczach widoczna była radość. Kochał patrzeć na taki szczery uśmiech swojego chłopaka, bo to była najpiękniejsza zapłata.

Nim chłopiec - Który - Przeżył odpowiedział, śpiący mężczyzna niespokojnie się poruszył.

-Koniec gry. Gdy tylko Remus zacznie się przemieniać, my również stajemy się zwierzętami - polecił stanowczo Tom, usuwając stolik oraz wysyłając karty do ich wspólnego dormitorium. Następnie stanął w pozycji bojowej, będąc przygotowanym na przemianę nauczyciela, a także ochronę swojego ukochanego, gdyby tylko zaszła taka potrzeba.

Oczy Lupina nagle rozbłysły w pomieszczeniu, a następnie ciało zaczęło się zmieniać. Widząc to zjawisko, para również przybrała swoje animagiczne formy. Wilkołak po osiągnięciu pełnej przemiany, spojrzał na nich swoimi miodowymi oczami, a następnie rzucił się w stronę czarnej pumy z zębami. Zwierzęta z łoskotem przetoczyły się po pokoju. Nim wilk zrobił coś jeszcze, silne kopyta jelenia przygwoździły bestię do podłogi, pomagając tym samym pumie, która wytoczyła się spod ciała obezwładnionego.

-Remusie - warknął Harry, a złote oczy spojrzały na niego zdziwione. Wierzgające ciało wilkołaka pragnące się wydostać, nagle zwiotczało, a następnie powąchało jelenia.

-Harry? - zapytał zdziwiony mężczyzna telepatycznie.

-Możemy rozmawiać? - spytał Tom, stojący już z gracją na czterech łapach.

-Niemożliwe. Jeszcze nigdy nie uzyskałem pełnej kontroli, by móc się porozumiewać - szepnął zdziwiony, a następnie zawył radośnie. - Jestem sobą, możesz mnie już puścić - oznajmił po chwili mężczyzna do jelenia.

-To, co będziemy robić? - spytał Anguis.

-Może pobiegamy po Zakazanym Lesie, lepiej go poznając? - zaproponował Złoty Chłopiec.

Harry Potter Azyl CzasuWhere stories live. Discover now