- ...Mówię ci. Wstaje rano, a Alexa nie ma. Jego łóżko było nawet nieruszone. Wchodzę do łazienki, a ten sobie smacznie śpi w wannie - zakończył Abraxas i razem z Teo oraz Orionem wybuchnęli głośnym śmiechem, ściągając na siebie uwagę nauczycieli, a także uczniów innych domów.
Tom Riddle zachował pozory, lecz mimowolnie uśmiechnął się w duchu. Obserwował chłopaka i dowiedział się, że jest on silny magicznie, a poza tym mało jada i jeszcze mniej waży. Gdy niósł go do Skrzydła, po znalezieniu przed bramą Hogwartu, zdziwił się, że niesie jakby piórko, a nie chłopaka w jego wieku.
- Byłem zmęczony i tyle - zaśmiał się Wells. Cóż, nie mógł się obrazić na blondyna, bo jego samego ten incydent śmieszył.
- Więc przyznajesz się do popełnionej zbrodni? - spytał Black.
- Niestety, skoro uważane jest to za zbrodnie.
- Powiedz swoimi słowami, tak czy nie?
- Teo, a czyimi słowami ma mówić? - zaśmiał się Malfoy
- Tak, przyznaję się - odparł Harry, ratując przyjaciela z opresji.
- Karą będzie dzisiejsza popijawa w Pokoju Wspólnym - szepnął konspiracyjnym głosem Orion.
Nagle wrota od Sali otworzyły się i dumnym krokiem weszło przez nie trzech chłopaków. Harry zdziwił się, gdyż jak Abraxas przypominał mu Draco, tak jeden z trójki przypominał mu siebie!
- Ej! właśnie, czy ty jakaś rodzina z Potterem nie jesteś? - spytał stalowooki.
- Nie wiem. Chyba nie
- Cóż, podobieństwo jest uderzające.
- Potterowie mają piwne oczy, a nasz Alex ma zielone. Po za tym oni są zawsze w Gryffindorze, bo są jego dziedzicami - wyjaśnił Teodor.
- Dziedzicami? - spytał ciekawy Harry
- Tak się uważa, ale serio jesteś podobny - skomentował brunet.
- Dajmy już spokój - zarządził blondyn ucinając temat.
Dziś mieli Obronę Przed Ciemnymi Mocami z Gryffindorem. Jak widać na przełomie lat, mało co się w tej szkole zmieniło.
- Ej ty, nowy - zaczął Brayan Potter.
Nie było go wczoraj w szkole razem z resztą jego przyjaciół, ponieważ ojciec brązowookiego wydawał przyjęcie na cześć urodzin swojego syna. Gdy Wells odwrócił się do chłopaka, ten zaniemówił widząc ich podobieństwo.
- Zapraszam do sali - usłyszeli głos nauczyciela.
Była to nieznana Alexowi osoba. Nazywał się Alaric Saltzman i wyglądał na dwadzieścia osiem lat. Był krótko obcięty i wysoki. Ciemne oczy popatrzyły na uczniów uważnie, dając znak, że jest czujny, przy okazji pokazując kto rządzi w tej klasie. Mimo wszystko jego szata była już lekko wypłowiała, choć dokładnie wyprasowana.
Przez całą lekcje Harry siedzący z Teodorem, czuł na sobie wzrok bandy Pottera oraz jego samego.
- Zadałem pytanie Wells - usłyszał głos nauczyciela i poczuł szturchnięcie swojego kolegi z ławki.
- Przepraszam, zamyśliłem się - odparł udając skruchę
- Pytałem co to jest patronus. Za karę teraz ładnie klasie to wyjaśnisz, a następnie spróbujesz go wyczarować. Jeśli ci się uda dostaniesz pięćdziesiąt punktów dla swojego domu, jeśli jednak nie, odejmę taką samą liczbę, a ty dostaniesz szlaban.
- Patronus to jedyna forma obrony przed dementorami. To rodzaj pozytywnej siły. Jest projekcją tego czym dementor się żywi: nadziei, szczęścia, woli przeżycia, ale nie może odczuwać rozpaczy jak prawdziwy człowiek, więc dementor nie może mu nic zrobić. Tylko silni czarodzieje potrafią wyczarować cielesnego patronusa. By to uczynić trzeba pomyśleć o naprawdę bardzo szczęśliwym wspomnieniu, po czym wypowiedzieć formułę zaklęcia, która brzmi: Expecto Patronum - wyrecytował, przypominając sobie słowa Lupina.
YOU ARE READING
Harry Potter Azyl Czasu
Fanfiction" Ludzie są bezradni wobec losu. Są ofiarami czasu i własnych uczuć" Z racji usuwania blogów na onecie, przepisuje tu swoje własne, zakończone już opowiadanie. Ostrzeżenie : Yaoi - stosunki męsko-męskie - Harry Potter / Tom Riddle (Lord Voldemort) ...