Tom II. Rozdział 4 - Nowe znajomości.

2.4K 158 22
                                    

Lot samolotem oraz dotarcie do hotelu minęły szybko i spokojnie. Przez cały okres podróży, synowi Rogacza po głowie chodziło tylko jedno imię; Alexander. Dlaczego wydawało mu się tak dziwnie znajome? Przecież nigdy nie spotkał nikogo o takim imieniu. Nawet w Hogwarcie takiego nie słyszał, chyba że ktoś młodszy lub starszy z innego domu nosi to imię. Poza tym, co to miało wspólnego, z Voldemortem?
- Braciszku coś taki nieobecny? - Zapytał Dudley, wyrywając go z objęć przemyśleń.
- Podziwiam widoki - rzucił automatycznie, wracając do rzeczywistości.
"Jesteśmy w hotelu" pomyślał, patrząc na dużą recepcję pomalowaną na biało, która była podzielona na dwie części, czterema błękitnymi i za razem smukłymi kolumnami.
Przy hebanowym kontuarze, na mlecznej, marmurowej podłodze stał już starszy recepcjonista, o kasztanowych włosach, przeplatanych siwizną, ubrany w biało - czarny uniform. W wysokich, szklanych flakonach, które były porozmieszczane po całym pomieszczeniu, znajdowały się duże, a za razem żywe słoneczniki. Druga część również była utrzymana w takim samym stylu. Zamiast kontuaru, stały tu trzy szklane stoliki, na których leżały małe bukieciki ze słoneczników, a wokół nich znajdowały się średniej wielkości, herbaciane kanapy, o białych i niebieskich, puchatych poduszkach. Wysokie okna, wychodzące na idealnie skoszony, zielony trawnik oraz odkryty basen, jeszcze bardziej rozjaśniały owe pomieszczenie.
Na przeciwko znajdowały się duże, marmurowe jak podłogi schody, na których rozłożony był wąski, lecz długi, kremowy chodnik. Obok znajdowała się winda jak również drzwi do WC, jadalni, baru oraz przejście na tyły hotelu.
- Proszę, oto klucze - usłyszał miły głos recepcjonisty - Życzę miłego pobytu.
- Dziękujemy - odpowiedziała głowa domu, chowając kartę kredytową oraz zabierając klucze.

Pokój ciotki i wuja wedle ich życzenia znajdował się na pierwszym piętrze, a oddzielne chłopaków, na trzecim.
- Harry, twoja jest 47, a Dudleya 48. Tylko pamiętajcie, macie się zachowywać.
- Tak mamo / ciociu – rzucili, wskakując do windy.
Nie rozglądając się po korytarzach, pognali do odpowiednich drzwi. Ich pokoje znajdowały się na przeciwko.
- Wchodzimy? - Spytał jasnowłosy, łapiąc za klamkę drzwi, znajdujących się na prawo.
- Jasne! - Odpowiedział brunet.
Jego pokój był utrzymany w ciemnych kolorach, można stwierdzić nawet, że w ślizgońskich. Ciemnozielone ściany z pomalowanym na biało, szerokim pasem, znajdującym się w rogach ściany, dając wrażenie, jakby to były kolumny. Sufit również był koloru białego.
Czarne meble o srebrnych uchwytach i podłoga z ciemnego drewna, nadawały temu miejscu gustu.
Duże łóżko nakryte kocem takiego samego koloru jak ściany i puchaty dywan, leżący na podłodze, znajdowało się na podwyższeniu, do którego prowadziły dwa, szerokie schodki.
W pomieszczeniu prócz okna wychodzącego na piękne, bezkresne morze i drzwi do morelowej łazienki, znajdował się tu także telewizor i minibar.
Chłopakowi bardzo przypadło to pomieszczenie do gustu i poczuł się jak w domu.
"Przecież jestem Gryfonem" pomyślał nagle trochę zdziwiony. „Mogłem przecież wylądować w Slytherinie, bo Tiara Przydziału chciała go tam umieścić".
- Harry! Chodź na basen - krzyknął Dudley, wchodząc do pokoju kuzyna.
- Ładnie tu. Ja w pokoju mam tak samo, tylko różni się kolorem. Zamiast zielonego jest granatowy. To jak, idziesz?
-Pewnie - odparł Potter, nie mając nic żadnych planów na to, co mógłby teraz robić. - Widzimy się za pięć minut - dodał z uśmiechem. Następnie zielonooki otworzył swoją walizkę, która czekała już na niego w pokoju, po czym szybko odszukał swoje kąpielówki i klapki. Po szybkim przebraniu, obwiązany ręcznikiem na biodrach, opuścił pomieszczenie.
Dudley stał na korytarzu, zamykając drzwi swojego pokoju.
- Jesteś dzisiaj mocno zamyślony – Stwierdził starszy chłopak, patrząc uważnie na czarodzieja.
- Ja? - zapytał inteligentnie Złoty Chłopiec.
- Nie, Święty Mikołaj.. Jasne, że ty.
- Może faktycznie jestem, ale tylko troszeczkę.
- Wyluzuj, są wakacje. Postanawiam ściągnąć cię na ziemię. Kto ostatni przy basenie ten osioł! – krzyknął, zbiegając po schodach, po których postanowili zejść.
- Przegrasz - odkrzyknął Potter, goniąc kuzyna.

Harry Potter Azyl CzasuWhere stories live. Discover now