Periden House | Niall Horan ✓

By teenspiriitt

176K 11.7K 3.5K

Periden House to nie dom jak każdy inny. W jego zakamarkach kryją się ból i wspomnienia powracające każdego... More

1. ,,Nic nadzwyczajnego"
2. ,,Są mi kompletnie obcy"
3. ,,Dam radę"
4. ,,Witamy w Periden House"
5. ,,Nieznajoma"
6. ,,Z uśmiechem jej do twarzy"
7. ,,Powinnaś pójść tam ze mną"
8. ,,Spóźniłaś się"
9. ,,Oblicza strachu"
10. ,,Jest wspaniała"
11. ,,Przyjaciel"
12. ,,Chciałbym poznać TWOJE marzenia, Madeline Powell"
13. ,,Urodzinowe szczęście"
14. ,,I to był błąd"
15. ,,Jest twoja"
16. ,,Jesteś Piękna"
17. ,,Bardzo ją lubię, wiesz?"
18. ,,Witam w nowym domu, aniołku"
20. ,,Nigdy więcej"
21. ,,Jesteś nowa?"
22. ,,Na to liczę"
23. ,,Devon Hill"
INFORMACJA *proszę o przeczytanie*
24. ,,Wolałbym zrobić coś innego"
25. ,,Chcę spróbować"
26. ,,Nie chcę, żebyś się z nim zadawała."
27. ,,Wszystko sprowadza się do jednej osoby"
28. ,,Niall mnie zabije"
29. ,,Komu można ufać?"
30. ,,Nie wiedziałam, co się tu dzieje."
31. ,,individual character'' na prawym przedramieniu.
32. ,,Szaleństwo, no nie?"
33. ,,Nienawidzę tego uczucia"
34. ,,Do zobaczenia, Niall"
35. ,,Nie jestem pewny, czy jesteś prawdziwa"
36. ,,Po prostu mnie przytulaj"
37. ,,Zrobiłbym to jeszcze raz"
38. ,,Naprawdę bardzo"
Epilog
Podziękowania
I'm still with him

19. ,,Kto tu jest problemem?"

3.5K 276 106
By teenspiriitt


- Okej, więc... Co oni robią? Lub raczej, co myślą, że robią?

- Wprowadzają świąteczną atmosferę? - Chłopak wykrzywił usta w czymś, co prawdopodobnie miało być uśmiechem, a ja wydałam z siebie odgłos, który brzmiał jak mieszanina śmiechu z zażenowaniem.

Staliśmy z Harrym w rogu korytarza przyglądając się poczynaniom personelu. Niektórzy zawieszali świąteczne lampki nad drzwiami pokoi, a inni rozstawiali niezwykle tandetne podobizny reniferów czy Mikołaja. Pomiędzy łazienkami Walter ustawiał sztuczną choinkę. Była odrobinę wyblakła i przypominała kij od szczotki, do którego podoczepiano gałęzie, ale gdzieś głęboko, miało to swój urok.

Cóż, gdzieś bardzo głęboko.

- To wygląda, jakby renifery puściły pawia, przysięgam - mruknęłam podchodząc do największej ozdoby. Przedstawiała wyjątkowo tłustego Mikołaja, który jedną rękę trzymał na brzuchu, a w drugiej miał butelkę Coca Coli. Był lekko zgięty w pół i śmiał się w najlepsze. - A to - wskazałam kciukiem na ozdobę odwracając się z powrotem w stronę Stylesa - nakłania dzieci do otyłości.

- Nie wyżywaj się na biednym Mikołaju - zaśmiał się obejmując mnie ramieniem. - Idziemy do Sali? Stanie tu widocznie ci nie służy. Dostaniesz zmarszczek od tego wiecznego marszczenia czoła, wiesz?

Palec wskazujący chłopaka wystrzelił w kierunku wspomnianego miejsca, ale zdążyłam za niego złapać, zanim zderzył się z celem.

- Jasne, zrozumiałam. Prezentacja nie będzie konieczna - rzuciłam, wydostając się spod ramienia szatyna. - Ty - wbiłam palec wskazujący w jego klatkę piersiową - nigdzie nie idziesz. Czas zmierzyć się z rzeczywistością. Stella czeka.

Głównie dlatego staliśmy jak idioci na tym korytarzu. Harry od ponad pół godziny przygotowywał się na wyjawienie prawdy Mattowi. Od naszej rozmowy, która miała miejsce tydzień temu, chłopak zebrał się, by wreszcie porozmawiać z Estellą i powiedzieć, co o tym wszystkim sądzi. Jak się okazało, dziewczyna doskonale to zrozumiała i wspólnie ustalili, że razem powiedzą o wszystkim Hillowi.

Mam tylko nadzieję, że obędzie się bez zbędnej bijatyki. Dobra, będzie dobrze, jak wszyscy wyjdą z tego żywi.

- Co w końcu zadecydowaliście?

- Chwilę z nią posiedzę, a później mu powiemy. Razem - w jego głosie słychać było zdecydowanie i pewność siebie, jednak zdradzał go wyraz twarzy. Był całkowicie przerażony i ani trochę mu się nie dziwiłam.

Z drugiej strony, naprawdę szkoda było mi Matta. Widać, że chłopak mimo swojej agresywnej natury, bardzo kochał dziewczynę i był dla niej dobry. Jednak, to nie zawsze wystarcza, a miłość nie wybiera. Harry z Estellą musieli wypić piwo, które naważyli.

- Hej, pamiętaj, że jestem z tobą. W razie potrzeby wkraczam do akcji.

- Lepiej, żeby tym razem panienka Powell odpuściła, dobrze? - spytał zachowując powagę, co w jego przypadku, nie zdarzało się zbyt często.

- Nie mogę nic nie robić, jeśli będzie cię bił, więc nic nie obiecuję - rzuciłam wzruszając nonszalancko ramionami. Chłopak momentalnie pobladł i przełknął głośno ślinę. Powiedziałam coś nie tak?

- Och, kurwa, dzięki wielkie za pocieszenie. Serio, podnosisz na duchu, nie mam pojęcia, co bym bez ciebie zrobił. - Jeśli sarkazm miałby imię, w tym momencie brzmiało by ono 'Harry'.

- Nie powiem, że Matt przyjmie to wszystko ze spokojem i życzy wam szczęścia. Mogę ci nakłamać, ale kurde, nie aż tak.

- Nie było tematu - mruknął przecierając twarz dłońmi. - Dobra, czas na mnie. Trzymaj kciuki - poprosił, na co podniosłam do góry zaciśnięte pięści. - Jesteś pewna, że będzie okej, jeśli zostawię cię na pożarcie mega-dupkowi?

- Tak, tak, będzie okej. Idź już, błagam, nie każ dziewczynie czekać - pospieszyłam szatyna, popychając go w stronę drzwi do pokoju dziewczyny. Patrzyłam chwilę, jak odchodzi, a zaraz potem wślizguje się szybko do pomieszczenia. Coś czuję, że trzymanie kciuków niewiele pomoże.

Mega-dupek lub inaczej Niall, od tygodnia nie zmienił w stosunku do mnie swojego nastawienia. Lea stała się jego nowym 'oczkiem w głowie' i każdą możliwą chwilę, spędzał w jej towarzystwie. Co automatycznie sprowadzało się do tego, że ja również z nią przesiadywałam. Niall nie miał nic do Harry'ego, a Styles zastępował mi teraz blondyna, także całymi dniami siedzieliśmy w czwórkę. Co niekiedy było niezręczne i niekomfortowe. To nie tak, że miałam coś do Lei. Była miłą dziewczyną i może nawet nie wydawałaby się taka irytująca, i MOŻE mogłabym ją polubić, gdyby tak otwarcie nie kleiła się do blondyna. Wiedziałam, że potrzebuje pocieszenia, no, ale błagam.

Przekroczyłam próg Głównej Sali i od razu pokierowałam się w stronę półki, na której miałam nadzieję znaleźć szkicowniki. Na szczęście, były tam, gdzie je zostawiłam. Wzięłam parę miękkich ołówków i plik kartek, po czym rozejrzałam się po pomieszczeniu, w celu wybrania dobrego miejsca.

Fotele, przy których zwykle szkicuję, były zajęte przez Malię i braci Hudson, którzy zacięcie o czymś rozmawiali, gorączkowo gestykulując. Na kanapach za to, siedziała moja ulubiona dwójka, więc skoro nie ma Harry'ego postanowiłam odpuścić sobie ich towarzystwo. Im to szło na rękę, a ja nie musiałam wiecznie zastanawiać, co zrobiłam nie tak.

Pozostały mi więc stoły, przy których siedzieli Luke i Jackob - przyjaciele Hilla(który, tak na marginesie, być może nawet w tamtym momencie, był w fazie niepohamowanej chęci mordu). Usadowiłam się jak najbardziej z boku, tak, by uniknąć zbędnych zaczepek. Niestety, za to teraz miałam świetny widok na Horana i jego rozpromienioną towarzyszkę.

- Hej, Maddie. - Usłyszałam ciężki, niski głos, dochodzący z lewej strony stołu. Moje brwi momentalnie wystrzeliły w górę, kiedy spojrzałam w tamtą stronę na Luke'a. Chłopak kiwnął głową w powitalnym geście, a jego towarzysz uniósł kąciki ust w lekkim uśmiechu.

Co mnie ominęło? Czy to przypadkiem, nie oni obrażali mnie parę tygodni temu? Kiedy schematyczne życie Periden House, legło w gruzach?

- Emm, hej? - powiedziałam niepewnie. Mam nadzieję, że to nie kolejna próba jakiegoś mało śmiesznego żartu.

Ku mojemu zdziwieniu, chłopcy po prostu, jak gdyby nigdy nic, z powrotem zajęli się rozmową.

Matko, wyluzuj, kobieto, to było zwykłe 'hej', nikt nie chce cię zabić.

Gdy już całe zdziwienie zaistniałą sytuacją, że mnie wyparowało, skupiłam całą uwagę na kartce przede mną.  Po chwyceniu ołówka, moje dłonie zdawały się same płynąć po białym arkuszu.

Co jakiś czas, podnosiłam wzrok, by spojrzeć na blondyna. Ciężko było mi odgadnąć jego wyraz twarzy. Na pierwszy rzut oka zdawał się być szczęśliwy - szeroki uśmiech mógłby na to wskazywać. Jednak nie był on w żadnym stopniu szczery, raczej wymuszony jak cholera. Lea nawijała jak nakręcona zabawka, a blondyn, mimo tego sztucznego uśmiechu, wyglądał na znudzonego. Lub po prostu wmawiałam sobie, że męczy go jej towarzystwo. Tak, to było bardzo prawdopodobne.

Po dość długiej chwili, odłożyłam ołówek i rozprostowałam obolałe palce. Spojrzałam na efekt mojej pracy i musiałam przyznać, że byłam zadowolona. Szkic nie był do końca dopracowany - ciężko było to zrobić w niecałą godzinę. Rysunek przedstawiał drzewo w płomieniach, z którego, zamiast liści, wyrastały trzy głowy. Jedna z nich krzyczała, stając w płomieniach, a pozostałe dwie śmiały się w najlepsze. Odrobinę przerażające, ale byłam naprawdę zadowolona.

Gdy po raz kolejny podniosłam wzrok, ku mojemu zaskoczeniu, Niall siedział już sam. W dodatku, spoglądał w moim kierunku. A dokładniej, wprost na mnie. Chłopak widząc, że złapałam go na gorącym uczynku, szybko odwrócił wzrok. A mnie, niespodziewanie ogarnęła niesamowita złość. Wszystkie negatywne emocje, skierowane w stronę blondyna, które trzymałam w sobie przez tydzień, nie wytrzymały i eksplodowały z głośnym hukiem. Dodając mi przy okazji pewności siebie, bez której zresztą, nie wstawałabym właśnie, aby podejść do blondyna i dowiedzieć się, o co mu, do cholery, chodzi.

Zawróć i siadaj na dupie, póki nie jest za późno. Tylko się pogrążysz.

Czemu ja nigdy siebie nie słuchałam?  Życie byłoby znacznie prostsze.

Nim się zorientowałam, siedziałam twarzą w twarz z chłopakiem. Ciężko stwierdzić, kto był bardziej zdziwiony - on, czy może raczej ja.

- Cześć! - rzuciłam, aż nadto entuzjastycznie, co zapewne spowodowane było moim poddenerwowaniem. Zaraz jednak odchrząknęłam i zakodowałam, żeby zachowywać się bardziej, jak cywilizowana osoba.

- Mhm, hej.

Och, ile radości. Nie szalejmy tak.

- O co ci właściwie chodzi? - Postanowiłam nie owijać w bawełnę i od razu przejść do rzeczy, póki jeszcze miałam w sobie chodź trochę odwagi.

- O nic? Przecież powiedziałem 'hej', co jeszcze mam zrobić? - spytał marszcząc brwi.

Przestań udawać głupszego, niż jesteś, błagam.

- Nie mówię o tej chwili, Niall. Mówię o całym tygodniu unikania mojego spojrzenia i opryskliwych komentarzy - wyjaśniłam starając się przekazać to, najspokojniej jak potrafiłam. - I nie udawaj, że nie wiesz, o co chodzi. Męczy mnie to napięcie pomiędzy nami, nie wiem co zrobiłam nie tak. Źle się czuję z nami... - urwałam by nabrać powietrza i zastanowić się, nad doborem słów - takimi. - Wskazałam dłonią przestrzeń między nami, jakby to cokolwiek wyjaśniało.

W tej krótkiej chwili przepełnionej ciszą, przyglądałam się blondynowi, jak najdokładniej, aby nic mi nie umknęło. Patrzył nieobecnym wzrokiem na coś, nad moim ramieniem i parę razy otwierał usta, by coś powiedzieć. Wyglądał, jakby toczył bitwę z własnymi myślami.

- Ty po prostu nie możesz znieść myśli, że nie jesteś w centrum uwagi. - Te słowa, niby nic nie znaczące, uderzyły we mnie, podnosząc poziom irytacji do maksimum.

- Że, przepraszam, co? - wydusiłam przez zaciśnięte zęby.

Jeden krok dzielił mnie od wybuchnięcia, przysięgam.

- Spędzam więcej czasu z Leą, a ty nie możesz pogodzić się z tym, że poświęcam trochę uwagi komuś innemu - wyjaśnił wzruszając nonszalancko ramionami. - To o to chodzi, prawda? Bo niby, co zrobiłem nie tak?

- Jesteś pochrzaniony, wiesz? - zaśmiałam się nie wierząc w to, co przed chwilą usłyszałam. Że niby muszę być w centrum uwagi, tak? Tak się składa, że jeszcze do niedawna robiłam wszystko, aby było wręcz przeciwnie. - Podobno jesteśmy, a właściwie byliśmy p r z y j a c i ó ł m i. A przyjaciele, Niall nie robią takich rzeczy. Przyjaciele nie odtrącają, z Bóg wie, jakiego powodu. Tu nie chodzi o Leę, tu, do cholery, chodzi o n a s. - Zacisnęłam pięści i z całej siły starałam się, żeby nie zadrżał mi głos. Za nic, nie dam mu satysfakcji z tego, jaką przykrość mi robi. - Kto tu jest problemem, ty, ja, czy moje blizny?

Chłopak otworzył szerzej oczy i zwrócił się w moją stronę , wyraźnie zaintrygowany moimi słowami.

Myślałam, że wreszcie powie coś sensownego i rozmowa pójdzie w dobrym kierunku.

Pomyliłam się. Cholernie się pomyliłam.

- Cóż, najwidoczniej nigdy nie byliśmy przyjaciółmi.

A potem odszedł. Pozostawiając mnie w kompletnej rozsypce i zdezorientowaniu.

***
Hej!

Skończyłam! Wreszcie! Bardzo przepraszam za tą nieregularność, mam nadzieję, że następny uda mi się napisać na czwartek i wszystko wróci do normy.

Nie mam nic do tego rozdziału i właściwie, to go lubię. A wy, jak uważacie? I co sądzicie o zachowaniu Nialla? Byłabym wdzięczna, za wyrażenie opinii w komentarzach xx

Sprawdzony przez Qushiix

Do następnego!
teenspiriitt

Continue Reading

You'll Also Like

123K 9.2K 55
Edgar to młody chłopak z toną problemów na głowie. Dla swojej siostry starał się walczyć z chęcią skończenia tego. Niestety pragnienia wzięły górę. ...
2K 254 49
/••\ Please do not translate the book into any language, it will be translated here. But if you want, write to me to accept. Thank you/••\ Cześć!->...
70.8K 3.7K 125
Zawsze twierdziliście, że jeden dzień nie może wywrócić czyjegoś życia do góry nogami? No więc się mylicie. Zwyczajne listopadowe popołudnie mogłoby...
212K 16.8K 37
Charlotte nie spodziewała się, że Hadrian, któremu zaufała, zabije jej najlepszego przyjaciela. Nie spodziewała się także, że zostanie właśnie przez...