19. ,,Kto tu jest problemem?"

3.5K 276 106
                                    


- Okej, więc... Co oni robią? Lub raczej, co myślą, że robią?

- Wprowadzają świąteczną atmosferę? - Chłopak wykrzywił usta w czymś, co prawdopodobnie miało być uśmiechem, a ja wydałam z siebie odgłos, który brzmiał jak mieszanina śmiechu z zażenowaniem.

Staliśmy z Harrym w rogu korytarza przyglądając się poczynaniom personelu. Niektórzy zawieszali świąteczne lampki nad drzwiami pokoi, a inni rozstawiali niezwykle tandetne podobizny reniferów czy Mikołaja. Pomiędzy łazienkami Walter ustawiał sztuczną choinkę. Była odrobinę wyblakła i przypominała kij od szczotki, do którego podoczepiano gałęzie, ale gdzieś głęboko, miało to swój urok.

Cóż, gdzieś bardzo głęboko.

- To wygląda, jakby renifery puściły pawia, przysięgam - mruknęłam podchodząc do największej ozdoby. Przedstawiała wyjątkowo tłustego Mikołaja, który jedną rękę trzymał na brzuchu, a w drugiej miał butelkę Coca Coli. Był lekko zgięty w pół i śmiał się w najlepsze. - A to - wskazałam kciukiem na ozdobę odwracając się z powrotem w stronę Stylesa - nakłania dzieci do otyłości.

- Nie wyżywaj się na biednym Mikołaju - zaśmiał się obejmując mnie ramieniem. - Idziemy do Sali? Stanie tu widocznie ci nie służy. Dostaniesz zmarszczek od tego wiecznego marszczenia czoła, wiesz?

Palec wskazujący chłopaka wystrzelił w kierunku wspomnianego miejsca, ale zdążyłam za niego złapać, zanim zderzył się z celem.

- Jasne, zrozumiałam. Prezentacja nie będzie konieczna - rzuciłam, wydostając się spod ramienia szatyna. - Ty - wbiłam palec wskazujący w jego klatkę piersiową - nigdzie nie idziesz. Czas zmierzyć się z rzeczywistością. Stella czeka.

Głównie dlatego staliśmy jak idioci na tym korytarzu. Harry od ponad pół godziny przygotowywał się na wyjawienie prawdy Mattowi. Od naszej rozmowy, która miała miejsce tydzień temu, chłopak zebrał się, by wreszcie porozmawiać z Estellą i powiedzieć, co o tym wszystkim sądzi. Jak się okazało, dziewczyna doskonale to zrozumiała i wspólnie ustalili, że razem powiedzą o wszystkim Hillowi.

Mam tylko nadzieję, że obędzie się bez zbędnej bijatyki. Dobra, będzie dobrze, jak wszyscy wyjdą z tego żywi.

- Co w końcu zadecydowaliście?

- Chwilę z nią posiedzę, a później mu powiemy. Razem - w jego głosie słychać było zdecydowanie i pewność siebie, jednak zdradzał go wyraz twarzy. Był całkowicie przerażony i ani trochę mu się nie dziwiłam.

Z drugiej strony, naprawdę szkoda było mi Matta. Widać, że chłopak mimo swojej agresywnej natury, bardzo kochał dziewczynę i był dla niej dobry. Jednak, to nie zawsze wystarcza, a miłość nie wybiera. Harry z Estellą musieli wypić piwo, które naważyli.

- Hej, pamiętaj, że jestem z tobą. W razie potrzeby wkraczam do akcji.

- Lepiej, żeby tym razem panienka Powell odpuściła, dobrze? - spytał zachowując powagę, co w jego przypadku, nie zdarzało się zbyt często.

- Nie mogę nic nie robić, jeśli będzie cię bił, więc nic nie obiecuję - rzuciłam wzruszając nonszalancko ramionami. Chłopak momentalnie pobladł i przełknął głośno ślinę. Powiedziałam coś nie tak?

- Och, kurwa, dzięki wielkie za pocieszenie. Serio, podnosisz na duchu, nie mam pojęcia, co bym bez ciebie zrobił. - Jeśli sarkazm miałby imię, w tym momencie brzmiało by ono 'Harry'.

- Nie powiem, że Matt przyjmie to wszystko ze spokojem i życzy wam szczęścia. Mogę ci nakłamać, ale kurde, nie aż tak.

- Nie było tematu - mruknął przecierając twarz dłońmi. - Dobra, czas na mnie. Trzymaj kciuki - poprosił, na co podniosłam do góry zaciśnięte pięści. - Jesteś pewna, że będzie okej, jeśli zostawię cię na pożarcie mega-dupkowi?

Periden House | Niall Horan ✓Where stories live. Discover now