32. ,,Szaleństwo, no nie?"

3K 238 72
                                    


Niebieskie oczy. Prawie, że identyczne jak moje.

Pieprzyk nad prawym okiem. Zawsze mu przeszkadzał. Zawsze na niego narzekał. Nienawidził go. Tak jak wszystkiego innego.

,,Individual character". Miałem dziesięć lat, gdy go zrobił, ale doskonale pamiętam krzyki rodziców. Furię w oczach ojca, zawód na twarzy mamy. A on jedynie się uśmiechał. Czerpał z tego chorą satysfakcję. Był w centrum uwagi, w końcu dokładnie o to mu chodziło. Kochał to.

James.

Nie wierzyłem w to. Nie chciałem w to wierzyć. To musiał być jakiś popieprzony, zdecydowanie nieśmieszny żart.

Zawsze byłem twardy - tak myślę. Ale kiedy Mads zaczęła opowiadać o wszystkim, co ją spotkało, coś we mnie pękło. Miałem ochotę się rozpłakać, przysięgam. Czym ta niewinna osóbka sobie na to zasłużyła? Niczym. Absolutnie niczym. On też o tym wiedział. Robił to dla zabawy. Chciał zapewnić sobie rozrywkę. Jestem tego niemalże pewien.

Nie jestem w stanie sobie wyobrazić, jak ona się czuła. Jak bardzo się bała. Gdybym mógł przejąć chodź trochę tego bólu na siebie, zrobiłbym to bez wahania.

Widziała rzeczy, których nigdy nie powinna zobaczyć. Doświadczyła rzeczy, których nigdy nie powinna doświadczyć.

Głodził ją. Bił. Torturował. Brzydzę się nim. Gardzę tym człowiekiem jeszcze bardziej niż wcześniej. Przysięgam, gdy już stąd wyjdę, znajdę go. Znajdę i potraktuję tak, że będzie żałował wszystkiego. Za równo tego, co zrobił jej jak i nam. A on nigdy nie żałuje. Nigdy.

Człowiek, który powiedział, że karma to suka, musiał być naprawdę mądry. To cholerna prawda. Karma to wstrętna, podstępna zdzira, pojawiająca się w najmniej odpowiednich momentach.

Miałem swoje za uszami i doskonale o tym wiedziałem. Nie sądziłem tylko, że przyjdzie mi za to płacić w takim momencie. Wiedziałem, że handel narkotykami odbije się na mnie, lepiej lub gorzej. Jeśli mam być szczery, wolałbym mieć problemy z policją niż stracić Mads. A tak właśnie się stanie, gdy powiem jej prawdę. Bo powiem. Ona otworzyła się przede mną, a ja odwdzięczę się tym samym, jakiekolwiek niesie to za sobą konsekwencje.

A teraz to. Ostatnie, czego chcę, to żeby widziała we mnie potwora, jakim jest James, żeby przez to postrzegała mnie w innym świetle. W każdym razie, nie winiłbym jej.

- Co? - spojrzała na mnie zmieszana.

- Co ,,co''?

Tak, zacznij udawać idiotę, który nie wie o co chodzi. To cholernie w twoim stylu.

- Skąd wiedziałeś jak się nazywa? - spytała szeptem, odsuwając się, aby móc przeskanować moją twarz.

- Wiedziałem?

- Powiedziałeś jego imię w tym samym momencie, co ja. Co z tobą nie tak?

Wszystko.

- Mówiłaś tak do mnie, gdy miałaś atak, pamiętasz?

Właściwie, to dopiero teraz skojarzyłem, że faktycznie wypowiadała w amoku na okrągło jego imię.

Wcześniej nawet przez myśl by mi nie przyszło, że James to TEN James.

- Tak, ale...

- Zapamiętałem to imię.

- Ale...

- Mads, nie ma co doszukiwać - uśmiechnąłem się lekko, starając się brzmieć jak najszczerzej się dało. I chyba wychodziło mi to całkiem nieźle.

Periden House | Niall Horan ✓Where stories live. Discover now