Periden House | Niall Horan ✓

By teenspiriitt

176K 11.7K 3.5K

Periden House to nie dom jak każdy inny. W jego zakamarkach kryją się ból i wspomnienia powracające każdego... More

1. ,,Nic nadzwyczajnego"
2. ,,Są mi kompletnie obcy"
3. ,,Dam radę"
4. ,,Witamy w Periden House"
5. ,,Nieznajoma"
7. ,,Powinnaś pójść tam ze mną"
8. ,,Spóźniłaś się"
9. ,,Oblicza strachu"
10. ,,Jest wspaniała"
11. ,,Przyjaciel"
12. ,,Chciałbym poznać TWOJE marzenia, Madeline Powell"
13. ,,Urodzinowe szczęście"
14. ,,I to był błąd"
15. ,,Jest twoja"
16. ,,Jesteś Piękna"
17. ,,Bardzo ją lubię, wiesz?"
18. ,,Witam w nowym domu, aniołku"
19. ,,Kto tu jest problemem?"
20. ,,Nigdy więcej"
21. ,,Jesteś nowa?"
22. ,,Na to liczę"
23. ,,Devon Hill"
INFORMACJA *proszę o przeczytanie*
24. ,,Wolałbym zrobić coś innego"
25. ,,Chcę spróbować"
26. ,,Nie chcę, żebyś się z nim zadawała."
27. ,,Wszystko sprowadza się do jednej osoby"
28. ,,Niall mnie zabije"
29. ,,Komu można ufać?"
30. ,,Nie wiedziałam, co się tu dzieje."
31. ,,individual character'' na prawym przedramieniu.
32. ,,Szaleństwo, no nie?"
33. ,,Nienawidzę tego uczucia"
34. ,,Do zobaczenia, Niall"
35. ,,Nie jestem pewny, czy jesteś prawdziwa"
36. ,,Po prostu mnie przytulaj"
37. ,,Zrobiłbym to jeszcze raz"
38. ,,Naprawdę bardzo"
Epilog
Podziękowania
I'm still with him

6. ,,Z uśmiechem jej do twarzy"

5.2K 362 76
By teenspiriitt


Słuchałem z uwagą dziewczyny siedzącej przede mną od dobrej godziny. Może po prostu gapiłem się na jej usta? Ewentualnie na szaroniebieskie oczy lub kości policzkowe. Była tak cholernie podobna do Kate. Miała w sobie to coś, że człowiek nie może oderwać od niej wzroku. Nie chodziło tu o wygląd, nie umiałem tego nazwać. Chociaż nie można powiedzieć żeby była brzydka. Wręcz przeciwnie, ale to nie mój typ.

Gdy tak na nią patrzyłem, przypominał mi się dom i rodzina.

Skubana była okropnie uparta. Do tej pory nie zdradziła mi swojego imienia, nie wiem dlaczego tak bardzo broniła się przed rozmową ze mną. To nie tak, że zależy mi na zaprzyjaźnieniu się z dziewczyną, ale musiałem się dowiedzieć coś o tym miejscu. Dzisiaj w nocy wydała się nieźle doinformowana. Poza tym raczej nie była pochrzaniona. Z tego co zdążyłem załapać, budynek był czymś na wzór więzienia połączonego z psychiatrykiem. Chyba nie należy tu oczekiwać zbyt wielu normalnych ludzi.

- Cholera, słuchasz mnie w ogóle? – Z zamyślenia wyrwał mnie jej szorstki głos. Niechęć dziewczyny była widoczna gołym okiem, ale mam dar przekonywania.

- Jasne, opowiadałaś o piętrach, personelu i tak dalej.

Sądząc po jej głośnym westchnięciu i spojrzeniu pełnym dezaprobaty nie to miała na myśli. Ups?

- Nie po to się produkuję, żebyś bujał w obłokach. Skup się, błagam – mruknęła, kręcąc głową – Jesteś okropnie męczący.

- A ty marudna – zaśmiałem się – Dobra dobra, możesz po prostu powtórzyć – Uniosłem ręce w obronnym geście widząc jej ''groźne'' spojrzenie.

- To dość ważne, szczególnie dla Ciebie. Nie mam zamiaru wypytywać jak tutaj trafiłeś, ale wnioskuję, że masz coś wspólnego z przestępczością – zaczęła, skanując uważnie moją poobijaną twarz. Cóż, nie myliła się – Takim osobom często zdarzają się różne wyskoki. Jeśli nie chcesz trafić na piętro wyżej, musisz się kontrolować. Dają Ci trzy szanse, chyba, że zrobiłbyś coś naprawdę poważnego.

- Co jeśli bym kogoś zabił? – Nawet nie wiem skąd to pytanie. Jeśli o to chodzi, miałem czystą kartę. Byłem po prostu ciekawy.

- A wiesz, że nie wiem? Spróbuj, możemy się przekonać – Parsknęła błądząc wzrokiem po nieskończonym szkicu ręki leżącym przed nią. Muszę przyznać, że miała talent.

Zrobiła się lekko nerwowa. Próbowała obrócić to w żart, co nawet jej się udało, ale to pytanie zdawało się wisieć w powietrzu.

- Czysta ciekawość – uśmiechnąłem się lekko – A co z tą staroświecką nazwą? To coś znaczy, czy po prostu założyciel też miał coś z głową?

- Periculo i demens. Z łaciny 'ryzyko' i 'szalony'. Tak myślę, nie jestem pewna – wyjaśniła. Kontynuowała widząc moją zdziwioną minę – Tak wiem o czym myślisz. Periden nie Peridem. Wydaje mi się, że łacina założyciela była mniej więcej na moim poziomie.

Czy ktoś nazywając budynek by tego nie sprawdził?

- Nie sądzisz, że to po prostu nazwisko? – To wydawało mi się najbardziej prawdopodobne. Widząc jej zażenowaną minę, roześmiałem się na tyle głośno, żeby zwrócić na siebie uwagę pozostałych.

- Matko przecież to takie logiczne! Wiesz, że nigdy wcześniej o tym nie pomyślałam? Nawet nie masz pojęcia jak długo próbowałam rozszyfrować tą nazwę. Nawet wszystko do siebie pasowało! – nie wiem czy była bardziej zawstydzona czy rozbawiona. Sądząc po jej cichym śmiechu, raczej to drugie.

Z uśmiechem jej do twarzy.

Zaraz jednak zmieniła wyraz twarzy, jakby się zorientowała, że robi coś nie tak.

- Tak... - odchrząknęła. Wyglądała na dość speszoną. – To chyba wszystko, co powinieneś wiedzieć, więc ja już... - Wyszeptała, zbierając ołówki i szkicownik. Zanim wstała, zaszczyciła mnie swoim spojrzeniem po raz ostatni. – Nigdy, ale to nigdy nie pytaj nikogo dlaczego tu jest, jeśli nie poznasz go wystarczająco dobrze. Połowa z tych osób to nie po prostu „obłąkani ludzie", jak zapewne uważasz. To osoby z okropnymi wspomnieniami, z którymi po prostu sobie nie radzą. O przestępcach nie mam zdania.

A potem pomaszerowała na drugi koniec pokoju, w którym nikt nie zawracał jej głowy. Cóż, nadal nie znam jej imienia. Ta dziewczyna nawet nie zdaje sobie sprawy jak bardzo potrzebuje towarzystwa. Wydaje się być aspołeczna, a wystarczyło kilka zdań by przekonać ją do rozmowy. Nie wiem co jest z nią nie tak i czemu na siłę stara się izolować, ale mam zamiar to rozgryźć.

Chociaż czy to w ogóle ma sens? Wyraźnie powiedziała, że mam się odpieprzyć, więc na cholerę będę się wtrącał? To kompletnie nie w moim stylu.

No jasne, przypomina Kate...

Przez te niecałe dwie godziny rozmowy dowiedziałem się trochę o osobach, które od dziś będę widywał codziennie. Po mojej prawej siedziały trzy dziewczyny. Pierwsza, niebieskooka blondynka z włosami do ramion, o bladej cerze - Lea. Druga, miała w sobie coś z muzułmanki - czarne, długie, grube włosy, ciemna karnacja i ciemne oczy - ale to tylko pozory. Była amerykanką . Nazywała się Sydney i parę razy wyczułem na sobie jej spojrzenie. Ostatnia była uroczą szatynką ściętą na krótko - Malia. Plusem było to, że wszystkie były naturalne. Żadnego makijażu. Nie ukrywam, że takie widoki znacznie umilają mój pobyt.

Nie wiedziałem, dlaczego tu są, tajemnicza dziewczyna dała mi jasno do zrozumienia abym się tym nie interesował.

Chłopak, którego Nieznajoma przedstawiła jako Harry'ego, siedział po drugiej stronie stołu i czytał książkę. Podobno był cholernie miły. Obok niego dwóch chłopaków zacięcie o czymś rozmawiało. Z tego co zdążyłem się dowiedzieć byli braćmi - Ridge i Will. Z czego ten drugi był trochę poobijany. Starałem się wychwycić jakieś podobieństwa, ale oprócz kształtu twarzy i koloru włosów nic nie zauważyłem. Luke, Jacob, Matt oraz Estella siedzieli na fotelach za mną. Nie przyjrzałem się im dokładnie, ale Nieznajoma mówiła o nich z niechęcią i szybko urwała temat.

- Cześć, Niall tak? - po krótkiej chwili usłyszałem za sobą czyjś doniosły głos. Odwróciłem się ze zdziwieniem na twarzy. Ach, więc to oni. Ich pewność siebie i uczucie władzy są niemal namacalne.

Jeden z nich stał na przodzie. To chyba był Matt. Za trójką chłopaków stała Estella, jeśli się nie mylę. Kręciła głową ze wzrokiem pełnym dezaprobaty, utkwionym w swoim chłopaku.

- Ta, coś nie tak?

- Wydajesz się w porządku. Jesteś nowy, nie znasz zasad, więc wybaczymy Ci rozmowę z tą lamuską - mówił na tyle głośno, aby każdy mógł to usłyszeć - Możesz do nas dołączyć.

Biła od nich pewność siebie. Facet chciał tu rządzić, ale ja nie dam sobą pomiatać. Chyba się nie polubimy. Może i jestem potworem, ale gardzę takimi osobami. Osobami, które mówią mi z kim mam się zadawać i mają się za nie wiadomo kogo.

Zerknąłem na Nieznajomą. Jak się okazało, ona również zaszczyciła mnie spojrzeniem. Kiwała energicznie głową na ''tak''. Chyba nie liczyła, że się zgodzę, prawda? Nie po tym jak nazwał ją lamuską.

- Cholera, mogę do was dołączyć? Mam się czuć zaszczycony czy coś w tym rodzaju? - zaśmiałem mu się w twarz. - Pieprz się koleś i zajmij się swoimi sprawami. Nikt nie będzie wybierał mi znajomych, sam zdecyduję, kto jest lepszy - mruknąłem, wystawiając środkowy palec przed jego pełną napięcia twarzą.

Może i było to dziecinne z mojej strony, ale chciałem to dobrze zaakcentować. Nie lubię się powtarzać.

Wstałem pozostawiając paczkę przyjaciół, czy kim oni tam byli, w niemałym osłupieniu. Zresztą wszyscy zdawali się być zaskoczeni.

- Później nie będzie litości - Usłyszałem za sobą ciche mruknięcie, ale już mnie to nie obchodziło. Osunąłem się po ścianie i wylądowałem, obok Nieznajomej. Dziewczyna przyglądała mi się bez żadnych emocji.

- Wiesz, że właśnie zmarnowałeś swoją szansę?

- Na zrobienie z siebie frajera, który będzie łaził za nim jak pies? Tak, owszem - Stwierdziłem, wzruszając ramionami - Poza tym teraz musisz mi opowiedzieć czemu nazywają Cię lamuską - Dodałem z lekkim uśmiechem, szturchając zaczepnie jej ramię.

Dziewczyna już miała coś powiedzieć, lecz osoba, która zasiadła na przeciwko, jej przeszkodziła.

- Podobało mi się to, co zrobiłeś. Harry - chłopak przedstawił się z uśmiechem, wyciągając dłoń w moją stronę. Chętnie ją uścisnąłem. - I Maddie, przepraszam - dziewczyna tylko machnęła lekceważąco ręką. Maddie. Postęp, wiem jak się nazywa. Pasuje do niej.

W ten oto sposób, spędziłem znaczną część dnia. Na rozmowie z Harrym, który okazał się całkiem dobrym kompanem. Szczerze mówiąc, sądziłem, że będzie wiecznie optymistycznym chłopcem. Nawet Maddie od czasu do czasu wtrąciła parę zdań.

Jednak przez cały czas pewna myśl krążyła mi po głowie - Jaki jest cel tego wszystkiego i jak mam się stąd wydostać?

***
Witam!
Bardzo dziękuje za 400 wyświetleń. Pewnie nie ma się czym jarać, ale dla mnie to już coś.

Byłabym bardzo wdzięczna gdybyście napisali co sądzicie i czy jest sens dalej to pisać.

Sprawdzony przez Qushiix 

teenspiriitt

Continue Reading

You'll Also Like

84.6K 2.9K 47
Haillie nie jest jedyną siostrą Monet, jest jeszcze jej bliźniaczka Mellody. Haillie wychowywana przez mamę, a Mellody no cóż przez babcie. Jak myś...
70.7K 3.7K 125
Zawsze twierdziliście, że jeden dzień nie może wywrócić czyjegoś życia do góry nogami? No więc się mylicie. Zwyczajne listopadowe popołudnie mogłoby...
12K 592 55
,,Kochaj mnie aż do dnia, w którym umrę."
1.1M 40.1K 56
''Jeździliśmy po całym mieście, słuchaliśmy hip-hopu i rocka, paliliśmy fajki i całowaliśmy się na tylnych siedzeniach mojego samochodu.'' Uwaga: rel...