Daddy

Od Unlucky_Fellow

426K 12.8K 6.7K

Treść książki może być nieodpowiednia dla niektórych użytkowników. Cała fabuła opowiada o chorym związku międ... Viac

Rozdział 1
Rozdział 2
Rozdział 3
Rozdział 4
Rozdział 5
Rozdział 6
Rozdział 7
Rozdział 8
Rozdział 9
Rozdział 10
Rozdział 11
Rozdział 12
Rozdział 13
Rozdział 14
Rozdział 16
Rozdział 17
Rozdział 18
Rozdział 19
Rozdział 20
Rozdział 21
Rozdział 22
Rozdział 23
Rozdział 24
Rozdział 25
Rozdział 26
Rozdział 27
Rozdział 28
Rozdział 29
Rozdział 30
Rozdział 31
Rozdział 32
Rozdział 33
Rozdział 34
Rozdział 35
Dziękuję (Update)
Q&A

Rozdział 15

11K 355 160
Od Unlucky_Fellow

Trzasnęłam drzwiami. Czułam jak łzy spływają mi po policzkach i trzęsłam się z zimna bo na dworze rozszalał deszcz. Po kilku sekundach w salonie pojawił się Danny w fartuszku i z miotłą, co wyglądało komicznie i na pewno bym się z tego śmiała gdybym nie była wielorybem, co niesamowicie bolało moje serce.

- Kochanie? - Powiedział troskliwie. Zobaczyłam w jego oczach niesamowite przejęcie się moją osobą. 

Jego głos był delikatny i czuły, pierwszy raz aż do tego stopnia. 

- Tatusiu... - Podeszłam do niego na co szybko oparł miotłę o kanapę i uklęknął aby przytulić mnie najmocniej jak tylko się dało.

- Co jest? - Wytarł mi kciukiem łzę.

- Jestem gruba.

Popatrzył na mnie poważnie.

- Kto ci nagadał takich głupot?

- Pani Jones i jej wnuk.

- Japierdolę - Wstał i już miał wyjść z domu ale złapałam go za rękę.

Obrócił się.

- Po pierwsze nie puszczę cię w tym seksownym fartuszku. Zgaduję, że należał do Darcy - Zaczęłam - Po drugie nie zostawiaj mnie samej bo spotka mnie coś strasznego.

Odetchnął ciężko i pozbył się fartucha.

- Nie waż się myśleć o głupotach - Złapał mnie za biodra i posadził na komodzie, zwalając przy tym fotografię jego zmarłej narzeczonej. Nie zwrócił nawet na to uwagi, bo całą miał skupioną na mnie - Jesteś moją ukochaną, wrażliwą kruszynką nie pozwolę aby cokolwiek stało Ci się pod moją opie-

- Czemu tak źle reagujesz na śmierć?

- A kto tego nie robi?!

Zamknęłam oczy i powoli wypuściłam powietrze.

- Proszę cię nie krzycz na mnie.

Oparł głowę o moje ramię i przytulił się do mnie ponownie, wzdychając ciężko.

- Przepraszam. Po prostu kiedyś...

Ktoś przerwał tą rozmowę pukając do drzwi. Danny postawił mnie na podłogę i poszedł otworzyć.

W drzwiach stanęła stara baba o wrednych oczach. Miała blond włosy upięte w kucyk i czekoladowe oczy. Wiedziałam, że to matka Darcy bo widziałam jej zdjęcie w łazience obok kibla. Tak, jakby spadające i roztrzaskujące się zdjęcie przywołało ją. Byłam ciekawa ile jeszcze najdzie nas dzisiaj niedobrych ludzi.

- Murillo - Burknęła. Słyszałam w jej głosie pogardę, wyczułam, że obwinia go o wszystko.

- Frost - Niechętnie wpuścił ją do środka - A tak przy okazji, dla Ciebie panie Murillo.

- Nie pozwalaj sobie gówniarzu.

- A kim ty dla mnie jesteś? Starą głupią kurwą która ma dziewiątkę bachorów każde z innym?

- Dlaczego zdjęcie mojej córki leży na podłodze i co to za szkarada? - Zawołała mijając go i wpraszając się do środka, widząc mnie pośród odłamków szkła walających się na ziemi.

- Na podłogę wywalam niepotrzebny badziew a ta szkarada to twoje odbicie w lustrze.

- Mówię o tej rudej.

- Nie powinno cię to interesować. Nie masz już czego szukać w tym domu - Odparł po czym obrócił się w moją stronę - Maju idź proszę na górę.

Kiwnęłam głową i ile sił pobiegłam do swojego pokoju.

Tak więc jestem gruba, ruda, szkaradna i noszę okulary. Wspaniale.

Większość czasu spędziłam słuchając piosenek Hollywood Undead. Tatuś zabronił mi tego, ale przecież się nie dowie. Po kilkunastu minutach wszedł do pokoju.

Szybko odłączyłam słuchawki.

- I co?

- Ta stara powiedziała, że nie mam czego szukać na pogrzebie - Odgarnął włosy z czoła.

Jego prawą dłoń zdobił tatuaż a na palcach obydwu dłoni był jakiś napis.

Szybko odciągnął moją uwagę, podszedł i zawisł nade mną, Opierając dłonie po obydwóch stronach mojej głowy. Wyglądał nieziemsko dobrze, nawet kiedy był taki wściekły.

- Tatusiu nie... Ja... Jestem za gruba...

- Możesz ważyć sto kilo i więcej, mnie to nie obchodzi dopóki mogę cię podnieść, a nie na odwrót.

Wybuchnęłam śmiechem. Gdy już się uspokoiłam, pocałowałam go w usta.

- Sprawiasz, że się uspokajam.

- Więc dlaczego palisz? 

Westchnął głośno.

- Wiem co robię.

- Zapewniasz sobie raka.

- Obiecuję, że żadnego raka nie będzie.

Zszedł ze mnie i sprawił, że to ja na nim siedziałam.

- Naszykuj sobie wszystko, dzisiaj też śpisz ze mną.

W duchu umierałam ze szczęścia, właśnie tego mi było trzeba.

Pokračovať v čítaní

You'll Also Like

206K 13.6K 28
On zaczął, a ja nie mogłam tego zakończyć. Nie wiedziałam, jaki miał cel w tym, co mi robił. Znał mnie lepiej, niż moja własna rodzina. Z...
269K 5K 78
Nieprawdziwa historia Rodziny Monet którą wymyśliłam. Mam nadzieję że wam się spodoba. Okładkę zrobiłam ja
40.4K 468 53
Przeczytaj a sie dowiesz
13.5K 59 5
-Na kolana suko-powiedział Andrzej wskazując palcem żebym uklękła. -Ale że tutaj?! Przecież tu są ludzie!-Powiedziałam wykrzykując. -POWIEDZIAŁEM NA...