Rozdział 6

17.3K 422 341
                                    

Kiedy wreszcie wrócił natychmiast odszukał mnie wzrokiem i wymownie się uśmiechnął. Zawstydzona spuściłam wzrok. Czekałam na niego z daleka od tej bandy, choć oni mimo wszystko i tak byli pochłonięci sobą i tym co mają do zrobienia. Domyślałam się, że męski wieczór Dana był właśnie z nimi.

- Jest już późno - Powiedział lekko zdyszany - Chyba będziemy się zbierać. I tak to nie ma sensu skoro nic nie robimy a Kylie jest w szpitalu więc - Zabrał swoją bluzę z krzesła i wciągnął ją przez głowę. Kiedy uniósł ręce na moment zobaczyłam jego brzuch.

Podeszłam do niego i złapałam za rękę, na co w odpowiedzi Danny ścisnął ją lekko. Zawsze tak robił więc to było dosyć charakterystyczne, a że teraz byłam jego córką, musiałam grać żeby wyszło naturalnie. Niestety udawanie nie idzie ze mną w parze i na bank było widać po mnie stres, ciało trzęsło mi się na każdym kroku.
Pożegnał się z resztą i w dosyć szybkim tempie opuściliśmy budynek. Nie zdążyłam się nacieszyć wielkim holem z fontanną, bo praktycznie mignął mi przed oczami.
Gdy wreszcie byliśmy w samochodzie popatrzyłam na niego z uśmiechem.

- Wcale nie jest późno.

- Wiem - Zerknął w moją stronę i również się uśmiechnął.

Jego ręka spoczęła na moim kolanie. Spuściłam na nią wzrok. Była duża, ciepła i zadbana. Żyłki wychodziły mu nawet odrobinę na palcach, jednak to na wierzchniej części były najlepiej zarysowane i widoczne. Biała bluza podkreślała jego opaleniznę, choć była ona raczej nieznaczna.
Droga mijała nam spokojnie i praktycznie w milczeniu.

- Wiem, obiecałem ci, że posłuchasz mojego głosu ale jeszcze nadarzy się okazja - Odezwał się niespodziewanie.

- No ja myślę - Położyłam moją dłoń na jego dłoni, jednak gdy tylko nasze skóry się zetknęły przeszył mnie dreszcz.

Nieco zaskoczony zatrzymał samochód zjeżdżając na ubocze i odwrócił się do mnie.
Jego mina natychmiast przeszła w zaskoczenie i powagę co wyglądało komicznie. Najpierw obserwował nasze ręce a potem moje usta.

- O co chodzi? - Odważyłam się zapytać, ale nie popatrzyłam na niego. Wciąż obserwowałam jak moja koścista łapka spoczywa na jego w porównaniu wielkiej dłoni.

- Jesteś urocza. Cieszę się, że już się tak nie boisz - Ścisnął moją nogę i od razu zabrał rękę - Poza tym jesteśmy na miejscu.

Dlaczego tak zareagował na mój dotyk? Wenere mam czy co?

- Dobrze.

Wysiedliśmy i ruszyliśmy w stronę domu.


- Tatusiu? 

- Hmmm? - Mruknął otwierając przede mną bramkę.

- Kim jest Kylie? - Popatrzyłam do góry na jego twarz, mijając go. Tak naprawdę nie chciałam między nami ciszy bardziej, niż mnie to interesowało.

- To taka dziewczyna która nagrywa nam piosenki i reguluje natężenie dźwięku - Wpuścił mnie pierwszą.

- Dlaczego jest w szpitalu?

- Wyrostek robaczkowy.

- Fuj - Usiadłam na kanapie i obserwowałam jak zamyka drzwi na cztery spusty.

DaddyWhere stories live. Discover now