Rozdział 27

8.4K 279 184
                                    

Gdy tylko otworzyłam oczy poczułam okropny ból. Przez chwilę nawet nie mogłam się podnieść. Danny'ego obudziły moje jęki. Popatrzył na mnie jak kulę się na skraju łóżka jednak po chwili uśmiechnął się.

- Za chwilę przejdzie - Usiadł obok mnie i objął ramieniem.

- Ale dlaczego tak boli?

- Eh... Jakby to ująć... Przestałaś być dziewicą. Teraz masz... Zakwasa?

Zmarszczyłam brwi.

- Skąd wiesz?

- Czytałem o tym - Wzruszył ramionami.

W każdym razie miał rację. Stopniowo skurcz zaczął mnie puszczać. Położyłam się na jego udach i zamknęłam oczy. Tatuś delikatnie gładził mój brzuch dopóki nie poczułam się w pełni sił.

- Dzisiaj nie idziesz do szkoły.

- Czemu? - Otworzyłam oczy.

Westchnął głośno i poprawił włosy.

- Wesele siostry.

Chce mnie zabrać na wesele?

- Tylko nie przesadzaj ze strojem. Nie chcę aby kuzynowie się za tobą uganiali. Są od ciebie cztery lata starsi więc...

Pochylił się i złożył delikatny pocałunek w kąciku moich ust. Widząc, że chcę aby pocałował w usta, położył mnie na łóżku, wstał i się przeciągnął.

- Dam ci buzi jak umyję zęby, teraz byś zasnęła na zawsze - Powiedział.

- Okej - Zachichotałam.

Rzeczywiście poszedł do łazienki, w drodze do niej ściągając bluzkę i rzucając ją w progu sypialni. Jakim cudem jest tu taki porządek, skoro Danny wszędzie zostawia swoje rzeczy?

Tak czy owak pobiegłam za nim, wzięliśmy razem prysznic, zjedliśmy śniadanie i rozeszliśmy się w różne strony aby przygotować się do wesela.

Ubrałam krótką, rozkloszowaną białą sukienkę. To chyba jedna z moich ulubionych na poważne uroczystości.

Dobrałam do niej czarną torebkę i balerinki. Może i wyglądałam jakbym szła na pogrzeb ale cóż...

Wyszłam z pokoju walcząc z włosami i zeszłam do salonu. Włączyłam sobie telewizor, akurat lecieli Marc&Murphy, ostatnio ich trochę polubiłam. Danny raczył pojawić się pół godziny później ubrany w garnitur, wiadomo, jak każdej innej dziewczynie podobają mi się faceci w garniaku.

Popatrzyłam na niego a on na mnie. Do całej uroczystości było jeszcze około czterech godzin (Wstaliśmy o piętnastej).

- Jedziemy do wesołego miasteczka? - Zaproponował.

Ten to ma pomysły.

- Nie będzie to trochę dziwnie wyglądało? Tak odświętnie ubrani i wesołe miasteczko?

- W dupie to mam - Wzruszył ramionami i wziął kluczyki z blatu kuchennego.

Wyłączyłam serial i obciągnęłam w dół sukienkę. Wiedziałam, że nie odsłania nic ale tak na wszelki.

W samochodzie kilka minut panowała niezręczna cisza z jego strony, zakłócana jedynie radiem. W końcu nie wytrzymałam.

- Nie wiedziałam, że masz siostrę.

- Siostrę i dwóch braci - Westchnął.

- A tatuś jest...

- Drugi. Pierwszy jest Rueben, ja, Rigo i Katja.

- I Katja miała ślub?

- Wczoraj.

- Dlaczego nie pojechałeś?

- Wolałem cię rozdziewiczyć - Zaśmiał się.

- Myślałam, że to był spontan.

- Tak i nie. Miałem poczekać parę lat ale...

Obydwoje się zaśmialiśmy.

- Lubisz moją muzykę, prawda? - Zapytał z nienacka.

- Tak, masz doskonały głos.

- Ha!

- Co?

- Tu cię mam. Miałaś nie słuchać Hollywood Undead.

O kurwa.

- Bo ja...

- Jesteś strasznie nie usłuchana.

- No bo...

- Dlatego później cię ukaram.

Japierdolę. Tlenu.

Speszona spojrzałam za okno, gdy nagle poczułam dłoń na udzie. Byłam do tego przyzwyczajona, jednak tym razem jego dotyk sprawił, że uszło ze mnie jakby całe powietrze.

DaddyWhere stories live. Discover now