Rozdział 14

10.9K 346 235
                                    

Drzwi otworzył mi wysoki brunet o psotnych, niebieskich oczach. Uśmiechnęłam się nieśmiało w jego kierunku na co zmarszczył brwi i również uniósł kąciki ust. Jego fryzura była bardzo podobna do tej, którą nosił Danny zaraz po przebudzeniu. Jasne oczy bardzo mocno kontrastowały na tle ciemnych obramówek, to jest brwi i rzęsy. Mogłabym powiedzieć, że z twarzy był on nawet odrobinę brzydki, ale nie na tyle, aby go tak nazwać. Przeciętny. Wzrostem również przypominał Dannego, jednak wciąż brakowało mu kilku centymetrów.

- Jestem Maja i... Ekhm...

- Chodź, babcia poszła na zakupy - Odpowiedział z mocnym, wręcz niemieckim akcentem. Na początku ledwo go zrozumiałam.

Weszłam do domu gdzie pachniało wanilią i gruszkami.

- Dziwnie wyglądasz. Przestraszyłem się.

- Co masz na myśli? - Odparłam gotowa do skomentowania jego wyglądu.

- Wyglądasz jak małe dziecko a tak naprawdę zgaduję, że masz z czternaście lat. No i bardzo rzadko spotykam aż tak rude dziewczyny.

Co to znaczy, że ktoś jest aż tak rudy?! co za dupek.

- Nie w twoim interesie leży mój wiek - Odparłam bojowo - Nie mam czternastu lat pacanie.

Pojawiliśmy się w salonie, dotychczas szliśmy korytarzem. W domu moim i Dannego od razu wchodziło się do pomieszczenia, bez żadnych przedpokojów i korytarzy. Żałuję, że przez pierwsze dwie sekundy byłam miła dla tego szmaciarza. Mimo to, że zachowuje się jakby był ubogi umysłowo, dom mieli bardzo ładny i czysty, ale w zupełnie innym stylu niż nasz. Ten był bardziej... Staromodny, głównie wykonany w drewnie, ale naprawdę piękny. Było widać, że mieszka tu starsza kobieta. Cały czas mijałam też rośliny, mieli ich naprawdę sporo i to różnorodnych.

- Poza tym ten sweter? Masz coś pod nim?

- Co cie obchodzi co mam pod swetrem?

Sięga mi niżej niż do połowy uda, więc kolarki elegancko się pod nim ukryły. Nie przemyślałam tego.

Wzruszył ramionami i usiadł w fotelu.

- Wyglądasz jak król lew. Jesteś ruda i masz szopę.

Kiedyś to już słyszałam...

- A ty wyglądasz jak... Jak...

- Jak co?

- Jak gówno na środku pola!

Uniósł brew.

- Co?

Założyłam ręce na piersi.

- Dlaczego mnie krytykujesz? Jesteś gejem czy co?

- Nie? Gdybym był gejem to bym nie miał dziewczyny.

- Współczuję jej, że jest z takim miękkim chujem robionym zjebem.

Usłyszeliśmy trzaśnięcie drzwiami. Wysoki głos oznajmił, że osoba do której on należy już przyszła.

Po kilku sekundach w progu stanęła wymyślnie ubrana, starsza kobieta. Była wychudzona, już na pierwszy rut oka można było stwierdzić u niej poważną  niedowagę. Na ramionach miała zarzucone różowe futro zza którego wyglądały ostre jak żyletki obojczyki, a wąską talię podkreślała zaś sukienka w kwiaty. Zmierzyła mnie od góry do dołu przez co poczułam dyskomfort. Wyglądała jakby poszła na pokaz mody dla ubogich. Po wrednym mierzeniu mnie wzrokiem doszłam do wniosku, że co w rodzinie to nie zginie i obydwoje muszą być tak samo  nienormalni.

- Ty jesteś ta cała Maja tak?

Kiwnęłam głową.

- W takim razie zapraszam do kuchni.

Podążyłam za kobietą i wiedziałam, że ten przygłup idzie za mną. Uderzyłabym go prosto między te jego niebieskie oczy. Na drugi dzień byłyby fioletowe.

Usiedliśmy do stołu a ja spuściłam wzrok i zaczęłam się bawić dłońmi.

- Widzę, że jesteś troszkę przy sobie, więc nie nałożę ci dużo - Powiedziała złośliwie.

Ukłuło[1] mnie to prosto w serce. Do tej pory uważałam się za zgrabną dziewczynę, ale skoro mówi mi to starsza osoba to na pewno jest ze mną coś nie tak. To nie była pierwsza taka uwaga w moim życiu, ale nie wpadłam wtedy na to, że noszę luźne ubrania i mam ciut okrągłą buzię co mogłoby sprawić takie wrażenie. Nie tyle, że wyglądałam grubo, a raczej jakby była po prostu większa niż w rzeczywistości. Często też spotykałam się ze zgryźliwymi uwagami właśnie przez kolor włosów.

 Po chwili postawiła przede mną odrobinę spaghetti ale mi naprawdę odechciało się jeść.

- Nie chcesz? - Oparła rękę na biodrze i uniosła brwi.

Pokręciłam głową.

- I bardzo dobrze. Schudniesz - Zabrała talerz.

Kiedy ona i Devin (Z tego co się dowiedziałam, tak ma na imię jej wnuk) jedli obiad, ja patrzyłam na moje uda i wysłuchiwałam się w piękny germański akcent. Pani Jones miała dokładnie taki sam jak ten chłopak. Nie miałam pojęcia skąd pochodzili, ale przypuszczam, że z otchłani piekła.

Później powiedziała, że możemy się pobawić w pokoju Devina na piętrze. Poszłam więc za nim po schodach na górę i weszliśmy do pomieszczenia na końcu korytarza. To, jak ujęła, pobawić ciut mnie wewnętrznie rozbawiło. POBAWIĆ.

- Babcia miała rację.

- Z czym?

- Grubas z ciebie.

- A z ciebie idiota! Jak możesz...

Popchnął mnie na parapet. Za mną znajdowało się otwarte okno a on przyparł do mnie tak, że w każdej chwili mogłam z niego wypaść.

- C...co ty...

- Widziałem.

- Co?

Przestraszyłam się nie na żarty.

- On nie jest twoim ojcem. Jest pedofilem który adoptuje małe dziewczynki.

- Tatuś nie jest pedofilem idioto!

Przechylił mnie trochę bardziej

- Tatuś - Wyśmiał mnie - Szybka jesteś z takimi określeniami. Widziałem jak cię całuje na masce samochodu.

W środku odetchnęłam, bo spodziewałam się, że widział więcej.

- Zostaw mnie do cholery!

Nagle rozbrzmiał mój telefon. Devin odsunął się i zagroził mi, że jeśli komuś powiem, że mnie zaatakował, on powie prawdę o Dannym. O wilku mowa bo to właśnie on próbował się ze mną połączyć.

Odebrałam i starałam się brzmieć jakby nigdy nic. Jakby nie tak, że przed chwilą płakałam bo dwie osoby nazwały mnie grubasem.

- Cześć Tatusiu.

- Coś się stało?

Kurwa. Tak dobrze mnie zna.

- Skąd. Ale mogę zapytać o to samo.

- Próba odwołana, możesz wracać. Jorel'owi rozchorowała się żona.

- Dobrze - Poprawiłam torbę i poszłam na dół, nie odwracając się nawet za tym pajacem.

Rozłączyłam się i nie słuchając wołania tego Devina wyszłam zalana łzami.



[1] Ukłuło to poprawna forma w tym kontekście.

DaddyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz