Rozdział 33

5.8K 265 35
                                    

Nienawidzę budzić się bez Danny'ego.  Na kartce napisał, że to bardzo ważne bo najprawdopodobniej jakiś "Da Kurlzz" odszedł z zespołu i że będzie tak jak zawsze o czwartej. Żeby mi się nie nudziło zaprosiłam Lucę, miło z jego strony, że zawsze ma dla mnie czas. Kiedy czekałam na niego zdążyłam wziąć prysznic, wysuszyć się i ubrać.

Postawiłam na ogromną białą bluzkę sięgającą mi do kolan, różowe krótkie spodenki na wszelki wypadek i białe rajstopy z brokatem. Do tego zarzuciłam bluzę z motywem kotka bo w nocy nadszedł sztorm i było bardzo zimno.

Otworzyłam Luce. Miał na sobie zieloną kurtkę harcerkę, czapkę i szalik w kratkę. Gdy zamknął za sobą drzwi zdjął czapkę i mnie przytulił.

- Hej mała.

- Cześć.

Zaprowadziłam go do swojego pokoju. Kurtkę i inne swoje rzeczy położył na łóżku a sami usiedliśmy na dywanie.

- Uroczo tu.

- I tak śpię u Danny'ego, ten pokój służy mi do przechowywania moich rzeczy - Wzruszyłam ramionami - Poszukać jakiegoś filmu?

- Później.

- To co robimy?

- Chodźmy na spacer.

- Nie mam kluczy od domu, nie mogę.

- To na ogródek - Spojrzał za okno.

- No nie wiem...

Przypomniało mi się, że moja kurtka jest mokra.

- Nie mam niczego ciepłego.

- Weź moją - Wstał i chwycił ją z łóżka.

Również się podniosłam i wzięłam harcerkę. Była dziesięć razy większa, zasłaniała nawet bluzkę do kolan. Rzecz w tym, że Luca nie jest gruby tylko wysoki i nawet na niego była ona za duża.

Opatulił mnie jeszcze szalikiem i naciągnął swoją czapkę na głowę. Poszliśmy do kuchni skąd wychodziło wyjście na ogródek.

Był mróz i zrobiło mi się szkoda Luci który wyszedł w samej bluzie.

Deszczu napadało strasznie dużo, ciężko było ominąć kałuże. Trochę się rozbrykaliśmy, zaczęliśmy się ganiać i chlapać wodą z zerwanych gałązek. Jak małe dzieci.

- Witaj Maju... Nie chodzisz do szkoły a szalejesz na dworze widzę...

- Co ty tu robisz? - Poczułam jak puls mi przyspiesza gdy zobaczyłam Robbie'ego.

- Wracam ze szkoły w przeciwieństwie do ciebie...

- Która godzina?

- Szesnasta?

- Pa - Rzuciłam w jego stronę i pociągnęłam Lucę za rękaw.

- Czekaj... Ja może lepiej pójdę przez płot?

Skinęłam głową, oddałam mu jego rzeczy a następnie wbiegłam do środka.

- Kurwa... - Usłyszałam głos Danny'ego a następnie trzasnęły drzwi.

Pobiegłam do niego i mocno go przytuliłam.

- Wow poczekaj, daj mi się rozebrać...

Odsunęłam się niechętnie i zaczekałam aż zdejmie kurtkę.

- Jak było w pracy?

- Źle - Westchnął - Matthew odszedł. A co u ciebie? Czemu jesteś taka zimna, byłaś na zewnątrz..?

- Wszystko w porządku. Nie wkładałam palców do kontaktu.

- No ja myślę!

Podniósł mnie i pocałował w kącik ust. Chwilę się ze mną drażnił a ja dziękowałam bogu, że nie skapnął się o obecności Luci.

- Spotkałem tego idiotę, mówił, że ma dla mnie ważną informację.

Serce mi stanęło. Co jak Robbie mu coś powiedział?

- Ale zbyłem go.

Niespodziewanie pocałowałam Danny'ego w usta.

- Czekaj... Ty coś ukrywasz?

- Nie?

- Zachowujesz się dziwnie...

- Tatusiu wydaje ci się.

Zmarszczył brwi.

- Cokolwiek to jest, dowiem się.

DaddyWhere stories live. Discover now