Nienawidzę budzić się bez Danny'ego. Na kartce napisał, że to bardzo ważne bo najprawdopodobniej jakiś "Da Kurlzz" odszedł z zespołu i że będzie tak jak zawsze o czwartej. Żeby mi się nie nudziło zaprosiłam Lucę, miło z jego strony, że zawsze ma dla mnie czas. Kiedy czekałam na niego zdążyłam wziąć prysznic, wysuszyć się i ubrać.
Postawiłam na ogromną białą bluzkę sięgającą mi do kolan, różowe krótkie spodenki na wszelki wypadek i białe rajstopy z brokatem. Do tego zarzuciłam bluzę z motywem kotka bo w nocy nadszedł sztorm i było bardzo zimno.
Otworzyłam Luce. Miał na sobie zieloną kurtkę harcerkę, czapkę i szalik w kratkę. Gdy zamknął za sobą drzwi zdjął czapkę i mnie przytulił.
- Hej mała.
- Cześć.
Zaprowadziłam go do swojego pokoju. Kurtkę i inne swoje rzeczy położył na łóżku a sami usiedliśmy na dywanie.
- Uroczo tu.
- I tak śpię u Danny'ego, ten pokój służy mi do przechowywania moich rzeczy - Wzruszyłam ramionami - Poszukać jakiegoś filmu?
- Później.
- To co robimy?
- Chodźmy na spacer.
- Nie mam kluczy od domu, nie mogę.
- To na ogródek - Spojrzał za okno.
- No nie wiem...
Przypomniało mi się, że moja kurtka jest mokra.
- Nie mam niczego ciepłego.
- Weź moją - Wstał i chwycił ją z łóżka.
Również się podniosłam i wzięłam harcerkę. Była dziesięć razy większa, zasłaniała nawet bluzkę do kolan. Rzecz w tym, że Luca nie jest gruby tylko wysoki i nawet na niego była ona za duża.
Opatulił mnie jeszcze szalikiem i naciągnął swoją czapkę na głowę. Poszliśmy do kuchni skąd wychodziło wyjście na ogródek.
Był mróz i zrobiło mi się szkoda Luci który wyszedł w samej bluzie.
Deszczu napadało strasznie dużo, ciężko było ominąć kałuże. Trochę się rozbrykaliśmy, zaczęliśmy się ganiać i chlapać wodą z zerwanych gałązek. Jak małe dzieci.
- Witaj Maju... Nie chodzisz do szkoły a szalejesz na dworze widzę...
- Co ty tu robisz? - Poczułam jak puls mi przyspiesza gdy zobaczyłam Robbie'ego.
- Wracam ze szkoły w przeciwieństwie do ciebie...
- Która godzina?
- Szesnasta?
- Pa - Rzuciłam w jego stronę i pociągnęłam Lucę za rękaw.
- Czekaj... Ja może lepiej pójdę przez płot?
Skinęłam głową, oddałam mu jego rzeczy a następnie wbiegłam do środka.
- Kurwa... - Usłyszałam głos Danny'ego a następnie trzasnęły drzwi.
Pobiegłam do niego i mocno go przytuliłam.
- Wow poczekaj, daj mi się rozebrać...
Odsunęłam się niechętnie i zaczekałam aż zdejmie kurtkę.
- Jak było w pracy?
- Źle - Westchnął - Matthew odszedł. A co u ciebie? Czemu jesteś taka zimna, byłaś na zewnątrz..?
- Wszystko w porządku. Nie wkładałam palców do kontaktu.
- No ja myślę!
Podniósł mnie i pocałował w kącik ust. Chwilę się ze mną drażnił a ja dziękowałam bogu, że nie skapnął się o obecności Luci.
- Spotkałem tego idiotę, mówił, że ma dla mnie ważną informację.
Serce mi stanęło. Co jak Robbie mu coś powiedział?
- Ale zbyłem go.
Niespodziewanie pocałowałam Danny'ego w usta.
- Czekaj... Ty coś ukrywasz?
- Nie?
- Zachowujesz się dziwnie...
- Tatusiu wydaje ci się.
Zmarszczył brwi.
- Cokolwiek to jest, dowiem się.
YOU ARE READING
Daddy
RandomTreść książki może być nieodpowiednia dla niektórych użytkowników. Cała fabuła opowiada o chorym związku między nastolatką a gościem po trzydziestce. Opowiadanie jest w trakcie poprawek