Rozdział 17

9.9K 334 129
                                    

Wtulając się w Dannego czułam bezpieczeństwo, zatem nic dziwnego, że zasnęłam dość szybko.
Kiedy obudziłam się rano, zastała mnie jednak dość przykra niespodzianka - Pustka. Musiał bezszelestnie wyjść kiedy spałam, zostawiając po sobie krótki liścik.

"Maja

Wrócę o czwartej. W tym czasie proszę abyś nie wychodziła z domu, nie otwierała drzwi obcym, nie włączała kuchenki, trzymała się z daleka od mojego biura, nie bawiła się kontaktem ani nie wsadzała do niego widelców. Kocham Cię.

Twój Tatuś :)"

Wiedziałam, że treść notatki jest częściowo żartobliwa. Uśmiechnęłam się.

Wygrzebałam się z łóżka i je zaścieliłam. Kiedy spojrzałam na zegarek, uniosłam brwi widząc jedenastą godzinę. Z reguły nie sypiam aż tak długo. Przez niewielką szczelinę między ciemnoszarymi grubymi zasłonami sięgającącymi podłogi do sypialni wdzierało się dzienne światło. Słyszałam śpiew ptaków i nic poza tym. Zero samochodów czy nawet rozmów na ulicy. Poszłam do pokoju po ubrania. Postawiłam na klasyczny beżowy sweter z białym kołnieżem i wszytymi mankietami, do kompletu dobrałam legginsy w ciemniejszym odcieniu i grube, wełniane skarpety. Wzięłam prysznic, umyłam zęby i uczesałam włosy. Potem zeszłam do kuchni i pochwyciłam talerz z naleśnikami. Danny, choć nie zna mnie za długo, chyba już doskonale wie co najchętniej zajadam na śniadanie.

Usiadłam na kanapie i włączyłam Marc'a&Murphy'ego, najgłupsze telewizyjne show pod słońcem, polegające na tym, że dwóch bliźniaków nawzajem oblewa się wodą i rzucają nieśmiesznymi żartami. Są takie momenty w życiu, że nawet takie pierdy potrafią rozbawić, ale też czasami człowiek chce po prostu się odmóżdżyć. Gdy skończyłam jeść umyłam po sobie talerz i poszłam do swojego pokoju. Kręciłam się tak jeszcze w tą i z powrotem, nie mając zielonego pojęcia co by tu ze sobą zrobić, aż w końu osiadłam na fotelu u siebie. Naszły mnie głupie myśli w stylu; a co jeśli Danny ma ukryte kamery w domu i zobaczy, że biegam jak ze sraczką?

Uśmiechnęlam się.

Otworzyłam laptopa i zaczęłam po prostu oglądać filmiki z udziałem Hollywood Undead. To stał się mój ulubiony zespół, tylko Danny nie może się o tym dowiedzieć. Nieoczekiwanie naszła mnie jedna myśl.

Przypomniałam sobie treść kartki a zwłaszcza jeden fragment. "Trzymaj się z daleka od mojego biura". Dlaczego mam się trzymać z daleka? Biuro to biuro, zwykły pokój...

Spojrzałam na zegarek który pokazywał za piętnaście trzecią. Zdążę. Zamknęłam laptopa i wyszłam na korytarz. Podeszłam do samego końca, gdzie schody prowadziły na strych. Otwierałam każde drzwi, ale dopiero po kilku minutach natrafiłam na zamknięte.

Wróciłam się do sypialni i przeszukałam każdą szufladę, szafę i szafkę w poszukiwaniu klucza. Po prostu nie mogłąm z tym walczyć, było to bardzo nieodpowiednie i niewporządku z mojej strony, ale ciekawość od zawsze nieubłaganie szargała mną w takich sytuacjach i byłam już wręcz nie do zatrzymania. Szarżowałam dziko bez krzty moralności, bo wyobrażnia nie chciała, abym przestała. Poddawać zaczęłam się dopiero, kiedy nie miałam już gdzie szukać, każda szafka, szuflada i półka zostałą przekopana. Opadłam na łóżko, ale tak niefortunnie, że z niego zleciałam. Gdy się podnosiłam dostrzegłam coś na podłodze pod nim. Wślizgnęłam się tam i... Znalazłam. Pudełko na buty. jedno, jedyne pudełko po butach sportowych, a w środku to mnóstwo pomiętych kartek i to, czego prawdopodobnie szukałam.

Tylko teraz pytanie czy to ten od biura.

Na kartkach było coś pozapisywane, ale tak naprawdę chciałąm tylko zobaczyć czy to zakazane pomieszczenie wygląda normalnie, czy może skrywa w sobie coś niezwykłego, skoro miałam nigdy go nie ujrzeć. Niestety dla mnie słowo nie, oznacza; jak najbardziej.

Wróciłam się tam i oczywiście, jeszcze raz muszę otwierać każde drzwi, bo nie pamiętam które to. Gdy wreszcie któreś nie ustąpiły pod moim naciskiem włożyłam klucz do zamka i przekręciłam dwa razy. Powietrze uwięzło mi w krtani, zamknęłam oczy i otworzyłam je.

O dziwo wyglądało normalnie. Więc... Dlaczego nie pozwolił mi tu wejść?

Jedno pytanie nakręcało kolejne, mimo to, że zaspokoiłąm swoją wstępność ciekawość, nasunęła się kolejna pokusa. Szukać. O co chodzi? Co on ukrywa?

Zdawałam sobie sprawę, że może wrócić w każdej chwili więc działałam szybko. Gdy otworzyłam jedną z szuflad, natknęłam się na album ze zdjęciami. Zmarszczyłam brwi, bo okładka wyglądała jakby miałą należec do bardzo młodej dziewczyny. Właśnie dlatego przykuł on moją uwagę - na tle innych, najzwyczajniejszych artykułów biurowych. Otworzyłam go.

"Wszystkiego najlepszego Maja!"

- Co to jest? - Powiedziałam do siebie.

Już na pierwszej stronie zobaczyłam zdjęcie uroczej blondynki i Danny'ego. Wyglądał na nim bardzo młodo, na jego twarzy nie mogłam dostrzeć żadnych zmarszczek, prócz tych mimicznych. Dziewczyna towarzyszyłą mu na każdym zdjęciu, na niektórych wyglądała na starszą, na innych jeszcze jak dziecko. Przejrzałam cały album, każde pojedyńcze zdjęcie. Na którejś stronie wszystko się urwało.

- Mówiłem, że masz tu nie wchodzić.

DaddyOù les histoires vivent. Découvrez maintenant