Something New » Dylan O'Brie...

By wuchiha_

178K 9.4K 1.3K

"Something New" to kontynuacja pierwszej części "Deep In Love". Akcja rozgrywa się w Nowym Jorku na uczelni... More

Prolog
Rozdział 1
Rozdział 2
Rozdział 3
Rozdział 4
Rozdział 5
Rozdział 6
Rozdział 7
Rozdział 8
Rozdział 9
Rozdział 10
Rozdział 11
Rozdział 12
Rozdział 13
Rozdział 14
Rozdział 15
Rozdział 16
Rozdział 17
Rozdział 18
Rozdział 19
Rozdział 20
Rozdział 22
Rozdział 23
Rozdział 24
Rozdział 25
Rozdział 26
Rozdział 27
Rozdział 28
Rozdział 29
Rozdział 30
Rozdział 31
Rozdział 32
Rozdział 33
Rozdział 34
Rozdział 35
Epilog
Podziękowania;
nowy Dylan O'Brien
Informacja

Rozdział 21

4.4K 249 13
By wuchiha_

/nie sprawdzon! pisałam na szybko więc proszę o wybaczenie błędów i literówek i etc. PYTANIE; toś z was lubi 5SOS czy 1D i chciałby ff z którymś z chłopków? Mam pomysł, ale idk czy pisać, jeżeli nikogo to nie będzie interesować :(
 ps. w załączniku macie zdjęcie Aubrey!

Proszę komentujcie! love x


Aubrey's POV;


Następnego dnia wybraliśmy się na miasto. Londyn o tej porze roku był chyba najładniejszym miastem jakie widziałam. Wszystko tu było ładnie przyozdobione świątecznymi lampkami i innymi duperelami. Oczywiście pierwszą rzeczą jaką zwiedziliśmy był London Eye, na którym jeszcze nigdy nie byłam. Mimo że tu mieszkałam, nie ciągnęło mnie na to koło. Boję się wysokości, ale gdy jestem z moimi przyjaciółmi, nie ma mowy żebym odmówiła. Zaciągnęli mnie tam siłą.


-Chcę usiąść z Aubrey! -krzyknął Cody, gdy kupiliśmy już bilety. Dylan nic nie odpowiedział, po prostu przytaknął. -Musimy porozmawiać. -szepnął do mojego ucha. Potem zajęliśmy swoje miejsca, a gdy koło ruszyło mocno złapałam się Codiego. Patrzałam w dół przez co kręciło mi się w głowie. Nieźle się wkopałam.


-O czym chcesz ze mną rozmawiać? -zapytałam się, kiedy byliśmy prawie na samej górze. Koło na moment się zatrzymało. Cała przejażdżka trwała pół godziny. Wyjęłam telefon i mimo tego, że cholernie bałam się wysokości musiałam zrobić kilka zdjęć. Zanim Cody zaczął rozmowę wyjął również swój telefon i zrobił nam selfie, po czym wstawił zdjęcie na instagrama.


-Chodzi o Louisa... -odezwał się wreszcie, a ja zostawiłam za sobą przepiękny widok Londynu i całą swoją uwagę skupiłam na przyjacielu. -Bo my tak jakby, no, jesteśmy ze sobą.


-CODY! -krzyknęłam ze szczęścia prawie wstając, a siedzenie zadrżało. Cody upomniał mnie że mam siedzieć i się nie ruszać bo chyba nie ma zamiaru teraz zginąć. Cóż, ja też nie miałam. Tym bardziej, że u mnie zaczyna się robić kolorowo. Koncert, Miami z Dylanem. -Jestem szczęśliwa, że w końcu ci się ułożyło! -powiedziałam a chłopak od razu się uśmiechnął. Potem się lekko wychylił i zobaczył, że pod nami siedzi Tyler i Dylan. -O co chodzi?


-Widziałem jaki prezent dostałaś od Dylana. -poruszył brwiami myśląc, że wygląda to naturalnie, ale tak nie było.


-Skąd w ogóle...-zaraz -wchodziłeś do mojego pokoju?


-Nie? -przewrócił oczami. Ponownie wyciągnął swój telefon i wszedł na instagrama pokazując mi zdjęcie mnie leżącej na wielkim misiu w moim pokoju. -Dylan zrobił ci zdjęcie.


-Nie pieprz Sherlock! Przecież widzę...-teraz to ja przewróciłam oczami. Zastanawiałam się przez chwilę, kiedy miał czas je zrobić. Pewnie wtedy, kiedy kłóciłam się z nim przed pójściem do łóżka, że chcę spać na misiu a nie na łóżku. -Wiesz... -zaczęłam, a Cody spojrzał się na mnie pytająco. -To nie był jedyny prezent. On kupił nam bilety do Miami i mi głupio. Nalega, żebym z nim jechała. Cody, to za dużo!


-Nie narzekaj tylko korzystaj! -prychnął. -Bierz póki gorące. Następnym razem ty się postaraj z prezentem, ale widziałem, że podoba mu się ten jaki dostał.


-Dlaczego wyczuwam w tym dwuznaczność? -zapytałam marszcząc lekko czoło.


-Bo tak jest kochanie. -uśmiechnął się, a ja nie obeszłam się bez uderzenia go w ramię. Kilka minut później znaleźliśmy się na ziemi. Nie było tak źle, jak myślałam, że będzie. Po wyjściu Cody od razu pobiegł do Louisa splatając ich palce ze sobą, a ja nie wytrzymałam i zrobiłam im kilka zdjęć. Po chwili dołączył się do mnie Dylan, również twierdząc, że są całkiem do siebie pasują. WOW!


Następnym przystanek był Big Ben, aż w końcu znaleźliśmy się na Tower Bridge. Krążyliśmy po Londynie zachowując się jak typowi turyści. Na obiad pojechaliśmy do Macdonald's. To się nie zmieniło. Chciałam ich zabrać do kawiarni, do której miałam zwyczaj chodzić z Ginny, ale teraz nie chciałam, żeby moi przyjaciele poznali tych dzikusów. Tak. Moje zdanie o nich się kompletnie zmieniło. Nie miałam pojęcia, że ten rok tak bardzo ich zmieni. To nie byli ci sami ludzie. Dziwnie mi było z nimi rozmawiać, a nawet na nich patrzeć. Więc postanowiłam trzymać ich jak najdalej od tego miejsca.


-Masz ochotę dzisiaj w nocy gdzieś wyskoczyć? -szepnął mi do ucha Dylan, przez co po moim ciele przeszły mnie ciarki.


-To zależy o której i gdzie i jak chcesz się tam dostać. -powiedziałam wpychając w siebie frytkę.


-Wiesz, tu chyba jeżdżą taksówki? Nie powiem ci bo nie będziesz chciała iść. -nie odezwałam się, po prostu przewróciłam oczami, a Dylan, żeby mnie choć trochę pocieszyć pocałował mnie w czubek nosa. Uwielbiałam, kiedy to robił. Całował mnie w czubek mojej głowy, przez co czułam się bezpiecznie, w nosek, przez co czułam się kochana. Czasami w dłoń, dzięki czemu wiedziałam, że mnie szanuję.


Po godzinie dziewiętnastej wróciliśmy do domu, totalnie wykończeni zwiedzaniem i wszystkim innym. Wszyscy zajęli swoje miejsca w salonie bądź poszli wziąć ciepły prysznic. Chciałam się rozgościć tak jak oni, ale po dziesiątej Dylan miał zamiar mnie wynieść z domu. Siedziałam z nimi przez około dwadzieścia minut, później poszłam do swojego pokoju. Wyciągnęłam czystą bieliznę i zaczęłam szukać jakiś ciuchów na wyjście. Moje drzwi otworzyły się z hukiem -Cody, Crystal, Holland i Louis. Stali na środku mojego pokoju wpatrzeni w wielkiego misia dotykającego sufitu. Zamknęłam za nimi drzwi, bo oczywiście żadne z nich nie miało zamiaru tego zrobić i stanęłam naprzeciwko nich.


-Będzie tak stać i się gapić czy czegoś chcecie? -zapytałam ze skrzyżowanymi rękoma na piersi.


-I tak i nie. -odezwał się Louis. -Chodzi o to, że ten miś jest WOW! Ale chodzi też o ciebie. -powiedział a wszyscy przytaknęli. Usiedli na moim łóżku, wszyscy obok siebie wciąż patrząc albo na misia albo na mnie.


-Chodzi o to... -zaczęła Crystal, a wkurzony Cody wyrzucił ręce w powietrze i odezwał się lekko wkurzony, ale też podekscytowany czymś.


-Jesteś z Dylanem? Wiesz, w związku? -zapytał natychmiast. To dobre pytanie, nie powiem.


-Nie, nie wiem. -wzruszyłam ramionami a ich oczy posmutniały. -Dlaczego pytacie?


-To nie ważne. -odezwała się Holland. -Chodzi o to, że cieszymy się waszym szczęściem. -uśmiechnęła się co odwzajemniłam. -Idź się kąpać,a ja przygotuję ci jakieś ciuszki. Wiem gdzie cię zabiera. Ubiorę cię dobrze i ciepło. -Nie skomentowałam tego tylko złapałam za bieliznę i weszłam do łazienki.


Siedziałam na krześle przed lustrem ubrana w rzeczy wybrane przez Roden; jasne jeansy, trochę szersze z dziurami na kolanach przetarciach na udach, do tego szary sweter z Levisa, który dostałam od niej samej i białe superstary. Pomagała mi się przygotować. Na początku wyprostowała mi włosy, po czym zakręciła mój końcówki włosów i zrobiła delikatny makijaż. Wyglądałam dobrze, a nawet bardzo mi się podobało to, że Holland tak dobrze dobrała mi moje normalne ciuchy. Nie wybrała nic odsłaniającego i przyciągającego wzrok, oprócz moich podziurawionych spodni.


-Gotowa? -odezwał się O'Brien stojący w drzwiach. Złapałam za torebkę i ruszyliśmy w drogę. Nie obeszło się bez głupich komentarzy każdej przebywającej osoby w tym domu. Tylko tata i Cmilla życzyli nam dobrej zabawy.


-Więc gdzie mnie zabierasz? -zapytałam Dylana siedząc na tylnym siedzeniu w taksówce.


-Musisz wszystko wiedzieć, hm? -uśmiechnięta kiwnęłam głową, ale nic więcej nie odpowiedział. Pochylił się do kierowcy i na ucho powiedział mu miejsce w które miał zamiar mnie zabrać. Przez resztę drogi siedziałam obok niego nie odzywając się i myśląc co on kombinuję.


Taksówka stanęła w korku. Tak samo jak w Nowym Jorku, tak i tu można było spotkać korki o każdej porze dnia i nocy. Szczególnie na tej ulicy gdzie właśnie staliśmy.


-Trochę nam to zajmie. -oznajmił taksówkarz. -Ale to nie daleko, więc jak państwu się śpieszy to wystarczy tu wysiąść i przejść dosłownie dwa metry. -Dylan podziękował panu i zapłacił mu po czym oboje wyszliśmy z taksówki. Miałam na sobie tylko szary, dość gruby i ciepły sweter. Nie było mi zimno tylko chłodno. Tu nigdy nie ma takich mrozów i rzadko spada śnieg.


-żartujesz?!


-Nie, Aubrey, proszę chodź! -Dylan pociągnął mnie za rękę, a ja niechętnie ruszyłam się z miejsca. Czemu on mi to robi? -Będzie romantycznie.


-Od kiedy ty próbujesz być taki romantyczny i delikatny? -zapytałam oburzona tym, gdzie właśnie się znajdujemy.


-Już nie marudź. -powiedział i odwrócił się w stronę okienka z biletami. -Dwa bilety na London Eye.

Continue Reading

You'll Also Like

61.8K 2.6K 57
Zmieniony przez śmierć ojca Nicola postanawia zadebiutować w Reprezentacji Polski, co było marzeniem pana Krzysztofa. Zbuntowany młody dorosły w prze...
26.2K 1.3K 46
Faktem było to, że Synowie Garmadona stanowili prawdziwe niebezpieczeństwo dla Ninjago i jego mieszkańców. Choć Ninja robili wszystko, żeby powstrzym...
60.5K 4.5K 87
yup, to kolejny instagram ode mnie • shipy: drarry, theobian (theo x OC), jastoria (astoria x OC), pansmione, pavender, Oliver x Cedric, linny, Daphn...
16.5K 736 35
Mówi się, że nie można zmienić przeszłości. Cóż, jest to prawda... Ale gdyby się miało taką możliwość? Wiecie, co ja bym zmieniła? Sprawiłabym, że te...