Something New » Dylan O'Brie...

By wuchiha_

178K 9.4K 1.3K

"Something New" to kontynuacja pierwszej części "Deep In Love". Akcja rozgrywa się w Nowym Jorku na uczelni... More

Prolog
Rozdział 1
Rozdział 2
Rozdział 3
Rozdział 4
Rozdział 5
Rozdział 6
Rozdział 7
Rozdział 9
Rozdział 10
Rozdział 11
Rozdział 12
Rozdział 13
Rozdział 14
Rozdział 15
Rozdział 16
Rozdział 17
Rozdział 18
Rozdział 19
Rozdział 20
Rozdział 21
Rozdział 22
Rozdział 23
Rozdział 24
Rozdział 25
Rozdział 26
Rozdział 27
Rozdział 28
Rozdział 29
Rozdział 30
Rozdział 31
Rozdział 32
Rozdział 33
Rozdział 34
Rozdział 35
Epilog
Podziękowania;
nowy Dylan O'Brien
Informacja

Rozdział 8

5.1K 289 27
By wuchiha_

Rozdział jest nie sprawdzony wiec przeprszam za błędy! W dodatku nie podoba mi się tak bardzo że wzięłabym go i wyrzuciła do śmieci ale już dodam go dzisiaj. Może wam sie spodoba :/
KOMENTUJCIE & VOTES

Aubrey's POV;

-W piątek jest impreza. –Oznajmił Dylan. Siedzieliśmy właśnie w ogromnej stołówce zajadając się sałatkami, które w swoim wydaniu przypominały mi te z poprzedniej szkoły, tylko, że te były sto razy lepsze. Swoją całą grupą zajmowaliśmy dwa duże stoliki stojące bardzo blisko siebie w koncie stołówki, czyli tak jak zawsze.

-Super. Po całym tygodniu szkoły przyda nam się odpoczynek. –Odezwał się Cody. To był nasz trzeci dzień szkoły a większość z nas już miała dość. Ich nauczyciele byli ponoć „bardzo wymagający", tak samo jak moi, chociaż ja nie narzekałam. W końcu odnalazłam się w czymś, co przynosi mi satysfakcje z tego, co robię. Do końca roku szkolnego zgłosiłam się napisać książkę. To będzie moja pierwsza, mimo że wcześniej próbowałam już coś pisać to i tak zawsze później lądowało w śmieciach. Pomysł musiał być niepowtarzalny i jedyny w swoim rodzaju. Nauczycielka od literatury jest strasznie zakręcona, ale za to ją lubię i wydaję mi się być najlepszym nauczycielem w całej szkole.

-Kogo zamierzacie zaprosić? -Zapytałam wymachując widelcem, na którego był nabity pomidor koktajlowy.

-Proszę cię...- Cody prychnął i pokręcił głową. –Oczywiście, że wszystkich! –Powiedział to tak jakby to było już oczywiste od samego początku. Czy ja wiem.

Naszą ostatnią lekcją były zajęcia z „wychowania seksualnego". Kto by pomyślał, że akurat te zajęcia są najważniejszymi ze wszystkich. Dla większości uczniów było to oczywiste i sprawiało im to niezmierną przyjemność.

W końcu dotarliśmy do największej auli na całym uniwersytecie. Nasza grupa zajęła miejsca akurat na samym środku. Przede mną siedział Louis i Maggie oraz jeszcze kilka innych osób. Przez te trzy dni zdążyłam się już z nimi zaprzyjaźnić i we wtorek wracaliśmy razem do akademika. Większość naszej paczki też zdążyło polubić tą uroczą dwójkę. Tylko jednej osobie nie przypadł Louis do gustu – Dylanowi, no, bo komu innemu. Puszczał mi mordercze spojrzenie, kiedy rozmawiałam z chłopakiem, czy też chodziłam do domu. Był zazdrosny? Albo jest inaczej tego nazwać nie umiem.

Na Sali nastała grobowa cisza, kiedy przez ogromne drzwi przeszedł nauczyciel. Był wysoki, muskularny z lekkim zarostem na twarzy, dłuższymi nieogarniętymi włosami. Był ubrany w czarne, obcisłe rurki i bordową koszulę. W prawej ręce trzymał kubek z kawą a drugą drapał się po karku. Wyglądał jakby wrócił z jakiejś libacji alkoholowej i klnął życie za to, że musiał wstać do pracy. Cóż...

-Nazywam się Adams. Scott Adams. Mam was uczyć wychowania seksualnego, co sądzę, że przyda wam się szczególnie w waszym wieku i na studiach. –Odezwał się a każdy zaśmiał się pod nosem. Jego głos był lekko ochrypnięty, dlatego zaczęłam się zastanawiać czy rzeczywiście nie wrócił z tej „libacji".

-Więc powiedzcie mi na sam początek, czym możecie się zabezpieczać podczas stosunku. –Powiedział a dłonie prawie wszystkich w Sali uniosły się do góry. –Tak chłopie z dziwnymi włosami. –Wskazał palcem na chłopaka siedzącego na samym końcu. Wszystkie oczy padły na niego.

-Prezerwatywy i tabletki antykoncepcyjne.

-Brawo Sherlock, sam bym na to nie wpadł. –Wszyscy parsknęli śmiechem. Pan Adams zdobył zasłużoną sympatię wszystkich uczniów. Był chamski, ale to dodawało mu jakiegoś uroku. Poza tym umiał obchodzić się z tymi nieposkromionymi dzieciakami, więc tym bardziej na plus.

Po zajęciach wszyscy spotkaliśmy się za boisku. Chłopcy mieli zacząć właśnie swój pierwszy trening a my jak to zawsze było przyszliśmy popatrzeć czy dadzą sobie radę po tak długiej przerwie oraz w nowej szkole. Kto wie, mogli być lepsi od innych.

Z dziewczynami i chłopakami zajęliśmy pierwsze dwie ławki na trybunach. Nie były duże i boisko też się takie nie wydawało, ale to nie było boisko przeznaczone tylko do gry w lacrosse, więc trzeba im to wybaczyć. Kiedy chłopcy byli już przebrani zaczęli się rozgrzewać. Widziałam minę Dylana już po drugim okrążeniu, nie dawał rady i dyszał jak pies. Rzucił się na trawę a potem podbiegł do niego Tyler łapiąc go za bluzkę i pomagając mu wstać. Chłopak ledwo trzymał się na nogach. Jak on pokaże się od tej dobrej strony?

Nagle rozległ się dźwięk gwizdka i na boisko wszedł trener. Chłopacy ustawili się w rzędzie, po czym wręczono im kije z siatką do lacrosse. Tyler został postawiony na bramce a Dylan miał odbierać piłeczkę w polu. Ciekawie.

Kiedy znów trener dmuchnął w gwizdek gra ostatecznie się rozpoczęła. Chłopacy biegali w jedną to drugą stronę a Posey łapał każdą piłkę. Nie wypadł z prawy. Dziewczyny gwizdały, skakały i wiwatowały, kiedy złapał piłeczkę następną i następną. O'Brien również nie radził sobie tak źle. Biegał i łapał piłkę tym samym podając ją do Codiego ten do Charliego znów do Dylana i gol i tak przez kolejne pół godziny.

-Byliście niesamowici! –Powiedziała Roden, kiedy byliśmy już w drodze do akademika. Chłopacy szli wyprostowani a duma rozpierała ich z każdej strony.

-To wszystko dzięki mnie! –Odezwał się O'Brien a ja o mało, co nie uroniłam łzy ze śmiechu.

-Ledwo dyszałeś! –Oznajmiłam a chłopak posłał mi mordercze spojrzenie. Był teraz wściekły i dobrze, o to mi chodziło.

-Ciekawe czy ty dałabyś sobie radę, mądralo.

-Grała by lepiej od ciebie! –Krzyknął Posey za moimi plecami. Uśmiechnęłam się do Tylera, któremu rzuciłam jedno wielkie „dzięki" a potem na Dylana by pokazać mu język.

-Kiedyś ci go odgryzę.

-Chciałbyś O'Brien.

-Owszem, chciałbym Miller.

Dochodziła osiemnasta. Siedzieliśmy wszyscy na dole w dużym salonie, który znajdował się w akademiku. Inni siedzieli przy stolikach i czytali, bądź się uczyli. Siedzieliśmy na dużej sofie a ci, którzy się nie zmieścili wylądowali na podłodze. Oglądaliśmy nowy sezon Dr. House'a. Przyłączyło się do nas jeszcze kilka innych osób, przez co było jeszcze zabawniej, kiedy wszyscy komentowaliśmy praktycznie to samo mając to samo na myśli.

-Chciałbym zobaczyć jak grasz, cwaniaro. –Szłam właśnie z Dylanem do „mojego" pokoju. Rozbolała mnie głowa i ochota na wspólne spędzanie czasu w gronie znajomych szybko mi minęła. Poza tym Reed i Roden wyszły gdzieś ze swoimi chłopakami po kolację i na nieduże zakupy, więc jak na razie miałam spokój.

-Kiedyś zobaczysz. –O'Brien prychnął a ja tylko przewróciłam oczami. –Już z tobą raz wygrałam, więc nie zdziwię się, kiedy zrobię to drugi raz.

-Lepiej się zamknij! Będzie dogrywka i cię rozwalę!

-Nie umiesz przegrywać, Dylan. –Chłopak przewrócił oczami i otworzył drzwi do pokoju. Zdziwiłam się, że posiadał własne klucze no, bo jak?

-Powiesz mi, dlaczego masz klucze od mojego i dziewczyn mieszkania? –Skrzyżowałam ręce na piersi i spojrzałam się na niego a on skrzywił się i wzruszył ramionami.

-Mam, bo mam i niech cię to nie interesuje.

-Dylaaaaan...-przeciągnęłam jego imię. Zazwyczaj to robiłam, kiedy działał mi na nerwy a ostatnio coraz częściej. Chłopak zawsze się przy tym uśmiechał, ponieważ zapewne sprawiało mu to ogromną satysfakcję.

Położyłam się na łóżko i zaczęłam się trząść z zimna. Dylan zrobił mi herbatę z cytryną i podał mi jakieś leki, za co byłam mu bardzo wdzięczna. Super. Trzeci dzień szkoły a ja już jestem chora.

-Wskakuj pod koc, mała. –Zrobiłam jak powiedział. O'Brien leżał za mną obejmując mnie od tyłu i masując po ramieniu. Uspokajałam się pod jego dotykiem, choć wciąż było mi zimno.

-Jesteś rozpalona... -powiedział przykładając dłoń do mojego policzka. Czułam się jakbym zaraz miała zemdleć. Dobrze, że leżałam. –Musisz się wypocić jakoś.

-J-jakoś... -wydusiłam z siebie te słowa a on poklepał mnie po plecach.

-Mogę ci pomóc, jeśli chce...

-Dylan! Tylko bez żadnych podtekstów seksualnych. Nie mam nawet na nie siły.

-Oj... jak chcesz. –Warknął z niezadowolenia a ja mimo natarczywego bólu głowy przewróciłam oczami.

Dylan  ściągnął z siebie swoją bluzę, po czym założył ją na mnie i okrył mnie kocem po samą szyję.

-Będziesz chory...-odezwałam się, kiedy chłopak położył się obok mnie i próbował wsunąć się pod koc tak bym miała go jak najwięcej.

-To nie ważne. Chodź i się przytul. –Przysunęłam się do niego a on objął mnie i mocno przycisnął do siebie. Był taki ciepły i ładnie pachniał, dzięki czemu moje drgawki ustąpiły. Zrobiło mi się lepiej.

-Dziękuję, Dylan. –Mruknęłam w jego tors. Chłopak pocałował czubek mojej głowy i pomasował mnie po plecach tym samym jeszcze bardziej mnie rozgrzewając. Ostatecznie zasnęłam w jego ramionach.

-Jestem tu, kochanie.

Continue Reading

You'll Also Like

85.3K 7.5K 58
Niekończące się początki. Ich początek był prosty, po prostu się w sobie zakochali, a zakochani chcą spędzić ze sobą całe życie. Im miało się to udać...
60.9K 4.5K 87
yup, to kolejny instagram ode mnie • shipy: drarry, theobian (theo x OC), jastoria (astoria x OC), pansmione, pavender, Oliver x Cedric, linny, Daphn...
13.2K 492 33
,,Koleś zjebał Ci życie po całości, zadzwoniłaś dla niego po karetkę, a przecież miałaś się odciąć. Wystarczająco dużo dla niego zrobiłaś - złapał mn...
66.4K 6.3K 11
- Pamiętasz mnie? Chłopak wyciągnął telefon. Nie wiem co robił. Po chwili usłyszałam dźwięk sms'a. Calum: "Pamiętam x" #150 in hood © 2015 Julkaa_xx