Something New » Dylan O'Brie...

By wuchiha_

178K 9.4K 1.3K

"Something New" to kontynuacja pierwszej części "Deep In Love". Akcja rozgrywa się w Nowym Jorku na uczelni... More

Prolog
Rozdział 1
Rozdział 3
Rozdział 4
Rozdział 5
Rozdział 6
Rozdział 7
Rozdział 8
Rozdział 9
Rozdział 10
Rozdział 11
Rozdział 12
Rozdział 13
Rozdział 14
Rozdział 15
Rozdział 16
Rozdział 17
Rozdział 18
Rozdział 19
Rozdział 20
Rozdział 21
Rozdział 22
Rozdział 23
Rozdział 24
Rozdział 25
Rozdział 26
Rozdział 27
Rozdział 28
Rozdział 29
Rozdział 30
Rozdział 31
Rozdział 32
Rozdział 33
Rozdział 34
Rozdział 35
Epilog
Podziękowania;
nowy Dylan O'Brien
Informacja

Rozdział 2

5.4K 269 74
By wuchiha_

-Proszę, uważaj na siebie! –Powiedział Charlie i przytulił mnie tak mocno, że poczułam jak wszystkie moje żebra właśnie się kruszą.

Staliśmy na środku lotniska; ja, Charlie, Camila, Dean, Ginny i Mark przytulając się i żegnając. Nie mogłam znieść widoku płaczącej dziewczyny. Objęłam ją mocno i wręczyłam jej mały prezent, który kupiłam jej dzisiaj rano będąc z Camila na zakupach. Uśmiechnęła się i otarła łzy z policzków mówiąc, że jest strasznie głupia.


Wszyscy odprowadzili mnie pod samą bramkę. Ostatni raz przytuliłam się z tatą i kiedy już przekroczyłam linię, która oddzielała mnie teraz od moich przyjaciół czułam, że nic mnie już nie powstrzyma.


Zajęłam swoje miejsce w samolocie standardowo przy oknie. Nie patrzałam w nie, kiedy samolot wzbił się w powietrze. Nie miałam, czego podziwiać, poza tym widziałam już ten widok. Wtedy wydawał się być najgorszym ze wszystkich, nie chciałam teraz tak myśleć. Wciągnęłam koc na swoje nogi i założyłam słuchawki włączając ostatecznie piosenkę We The Kings – Art Of War. Położyłam głowę na siedzeniu i zamknęłam oczy. Za trzy godziny ląduje w Nowym Jorku!

***

Kiedy w końcu wylądowaliśmy na lotnisku JKF czułam wszystko sto razy mocniej. Szczęście, podekscytowanie a nawet adrenalinę, która jakoś przejęła nade mną władzę. Przed lotniskiem czekała już na mnie Crystal, Holland, Cody i Max. Nie muszę mówić, że rozpłakałam się jak nienormalna na ich widok. Rzuciłam walizki na ziemię i zatrzymałam się przed nimi tym samym wszyscy rzucili mi się na szyję. Z dziewczynami nie mogłyśmy zatrzymać łez. Cody i Max przewrócili oczami i pocałowali mnie w policzki z dwóch stron łapiąc za moje walizki i prowadząc mnie do samochodu.

-W końcu jesteś z nami! –Krzyknęła z podekscytowania Roden. Uśmiechnęłam się do niej i przytuliłam ją jeszcze raz. Nie mogłam uwierzyć, że ona jest żywa, że mogę ją dotknąć.


Przez całą drogę do akademika rozmawiałyśmy o tym, co działo się przez te całe dwa dni odkąd oni wszyscy znaleźli się w Nowym Jorku. Niemal, że pisnęłam, kiedy dowiedziałam się o tym, że Liam dostał się już do naszej szkoły i za rok będzie uczęszczał do niej z nami.


-Dzisiaj jest impreza taka zapoznawcza w bractwie Beta. –Oznajmiła, Crystal kiedy Max zaparkował swój samochód przez Akademikiem. Obłożony był czerwonymi cegłami, białymi wykończeniami a nad drzwiami wisiał wielki napis „WELCOME IN BETA". Przekroczyłam próg i poczułam jak odbiera mi mowę. To było zbyt piękne by mogło być prawdziwe.


Na wstępie od razu poznałam naszego dziekana i jeszcze innych kilku uczniów, którzy sprawowali władzę i opiekowali się świeżakami. Później Crystal i Holland zaprowadziły mnie wzdłuż korytarza na sam jego koniec. Weszliśmy po schodach na górę i znów przemierzyłyśmy kilka metrów korytarzu omijając innych uczniów zamieszkałych w akademiku.


-To nasz pokój! –Prawie pisnęłam, kiedy Reed stanęła przed drzwiami naszego pokoju otwierając je. Weszłam do środka i zaczęłam skakać z podekscytowanie. Nie mogłam przestać to było silniejsze ode mnie. Dziewczyny przyłączyły się do mnie i wskazały mi moje łóżko, szafkę i toaletę. Cholera, jako jedyne miałyśmy swoją własną łazienkę w pokoju na dodatek z wanną. Pewnie każdy nam zazdrościł, albo nie wiedział, że coś takiego tu istnieje. Przynajmniej nie mogłam nie martwić się grzybicą stóp i innymi chorobami korzystając ze wspólnej/publicznej toalety w akademiku.


-I jak młoda? –Odwróciłam głowę i zastałam za sobą opierającego się o futrynę w drzwiach, Poseya. Rzuciłam się mu na szyję i mocno przytuliłam. Chłopak podniósł mnie a ja objęłam swoje nogi w jego pasie. Pachniał tak dobrze a ja nie mogłam powstrzymać się od nie uronienia choćby jednej łzy ze szczęścia. Tęskniłam za nim niemiłosiernie.


W końcu piętnaście minut później zebrała się cała nasza paczka w pokoju, w którym teraz już ostatecznie zamieszkałam. Max i Cody przynieśli ostatnie pudło z moimi rzeczami a ja zaczęłam rozpakowywać się i układać wszystko do szafy. Trzeba tu było przestrzegać tylko jednej zasady obowiązującej w pokojach –czystość. To coś, na czym dziekan ma fioła a ja się mu wcale nie dziwie, ponieważ sama nienawidzę bałaganu i porozrzucanych ciuchów na podłodze czy krześle. Każdy pomógł mi w układaniu rzeczy a po wszystkich schowałam walizki do szafy a kartony wyrzuciłam do śmietnika.


-To będzie niesamowity rok! –Powiedział Cody siedząc na podłodze i opierając głowę o łóżko Holland. Każdy się z nim zgodził.


-Macie tu nieskazitelny porządek. Naprawdę można tu jeść z podłogi. –Zaśmiał się Denny a ja tylko pokręciłam głową. To prawda, miałyśmy. Dziewczyny chciały podlizać się dziekanowi i zdobywać jak najwięcej punktów. Co drugi dzień odwiedza wszystkie pokoje w bractwie i sprawdza porządek. Kurze, okruszki, czyste szyby, pościelone łóżko. Maksymalna ilość punktów to 5.


-O ósmej jesteśmy umówieni i idziemy na imprezę.


-Gdzie ona się w ogóle odbywa? –Zapytałam próbując się jeszcze czegoś dowiedzieć. –Jest tu miejsce na coś takiego?


-Dziewczyno...-Max przewrócił oczami a Posey podszedł do mnie obejmując mnie w pasie i przyciągając do siebie. –Beta to najbardziej popularne bractwo w całym pieprzonym akademiku. Jesteśmy tu najlepsi! Mimo że ta szkoła wymaga dyscypliny i porządku to ludzie tu tak imprezują, że głowa mała! –Zaśmiałam się a każdy się z nim zgodził. –Impreza odbywa się po drugiej stronie ulicy. Jest tam tak jakby „klub" bractwa i tam zbierają się wszyscy ludzie. Poza tym mieszkają tam najlepsi i no popularni  w akademiku.


-Mieliśmy tam na początku mieszkać, ale wolimy zostać z wami kochaniutkie –dodał Tyler. –Chcieli nas tam wsadzić ze względu na lacrosse.

Po pół godzinie chłopacy zmyli się do swoich pokoi. Mieszkali dosłownie nad nami, piętro wyżej. Ja poszłam się wykąpać i uczesać. Ostatecznie zakręciłam włosy. Robiłam to teraz częściej, ponieważ tak najlepiej się czułam. Roden przygotowała mi ciuchy na imprezę; czarne rurki, biały crop top i moje czarne buty na niewysokim, szerokim obcasie.

Dochodziła dwudziesta a wszyscy zaczęli zbierać się w naszym pokoju. Za każdym razem, gdy otwierałam drzwi by wpuścić kogoś do pokoju zauważyłam jak tysiąc przechodniów wystawia głowę by zajrzeć do naszego pomieszczenia lub po postu mierzyli mnie od góry do dołu.


-Dobrze, że imprezy odbywają się tak blisko akademika. Nieprzytomni ludzie mogą przeturlać się na drugą stronę ulicy i jakoś wczołgać się do swojego pokoju. –Powiedziałam a wszyscy zaśmiali się przyznając mi rację i oznajmiając, że i tak większość nie dochodzi do pokoju zasypiając po prostu na trawniku. Nieźle.


Doszliśmy do budynku, który również był obłożony czerwonymi cegłami i białymi dodatkami. Tak samo jak na murach akademika nad drzwiami wsiał wielki napis „WELCEOME IN BETA". Zza drzwi można było już usłyszeć głośną muzykę, śmiechy i krzyki. Posey kazał mi się przyżegnać zanim wejdę do środka. Wiedziałam, że powiedział to w żartach a ja tylko wytknęłam mu język, choć w duchu i tak o zrobiłam.


Znaleźliśmy się w środku. Mnóstwo ludzi przepychało się między nami z kubkami napełnionymi po brzegi w alkoholu. Nie dochodziła jeszcze dziewiąta a i tak większość ludzi była już nieźle wstawiona. Złapałam Codiego za koszulkę a on zaprowadził nas do ogromnej kuchni. Na środku stała mała wysepka wypełniona po brzegi butelkami alkoholu. Czemu mnie to nie dziwiło. Już kiedyś widziałam taki widok.


Crystal i Holland złapały za kieliszki i od razu strzeliły sobie po dwa shoty na wstęp. Ja zdecydowałam się na nie mocnego drinka z sokiem arbuzowym. Przemierzyłam cały korytarz w dłuż i wszerz szukając jakiegoś miejsca gdzie można by było usiąść, ale jedynym takim miejscem była duża kanapa na środku salonu przed wiszącym na ścianie ogromnym telewizorem. Nie chcąc się przepychać wróciłam do kuchni i z całą naszą paczką poszliśmy do salonu zajmując miejsce na tej kanapie. Siedziałam między Tylerem a Codym. Obok Poseya usiadła Cho której uśmiech z twarzy nie schodził odkąd tylko ją zobaczyłam. Nasze rozmowy dotyczyły głównie wakacji. Tego, co robili, gdy wyjechałam po odwiedzinach, co działo się w roku szkolnym i takie tam. Potem ja zaczęłam im opowiadać o Londynie oraz o tym jak poznałam Ginny i Dean'a. Wspomniałam również u Marku, który chodził wiecznie naburmuszony i obrażony na cały świat.


-Czyli jednak wyrwałaś jakiegoś chłopaka? –Odezwał się Charlie śmiejąc się i przytulając się do Dannego.

-To było tylko tak...-wzruszyłam ramionami, bo w sumie nie wiedziałam, co mam powiedzieć i jak ująć to w słowa. –Chwilowe i nie potrzebne.


-Uprawialiście seks? –Zmarszczyłam brwi i ciekawa, od kogo pochodzi ten głos obróciłam się za siebie.

-Dylan?!

***

Komentujcie!

Jak wrażenia po drugim rozdziale?
W następnym będzie duzo więcej Dylana obiecuje! Wiecie to takie wprowadzenie wiec sie nie martwcie :*
Teraz wszystko się rozkręci :D

Miłego dnia x

Continue Reading

You'll Also Like

60.9K 4.5K 87
yup, to kolejny instagram ode mnie • shipy: drarry, theobian (theo x OC), jastoria (astoria x OC), pansmione, pavender, Oliver x Cedric, linny, Daphn...
10.3K 256 23
❗❗UWAGA CRINGE❗❗ -"Wszystko będzie dobrze, kocham Cię aniołku". 15-sto letnia Angel po roku poza miatem wraca do Outer Banks. Czekają tam na nią przy...
26.4K 1.4K 47
Faktem było to, że Synowie Garmadona stanowili prawdziwe niebezpieczeństwo dla Ninjago i jego mieszkańców. Choć Ninja robili wszystko, żeby powstrzym...
71.5K 1.6K 44
Co by było gdyby Hailie zgodziła się wyjść za Adrien podczas tej pamiętnej kolacji?