Leżeliśmy już w łóżku, kiedy Vivian zaczęła płakać. Bolała mnie głowa po całym przyjęciu, więc Louis do niej wstał. Wróciliśmy po piątej do domu i chciałam mieć chociaż chwilę spokoju.
Louis zaczął śpiewać małej piosenki, dzięki czemu trochę się uspokoiła.
Przestała płakać, więc mogłam odetchnąć.
-Musisz być cichutko, bo mamusię boli główka - powiedział Louis do Vivian, przyciszonym głosem. Nie wiem jak mała zareagowała, ale Lou był chyba zadowolony.
Wrócił do łóżka po kilkunastu minutach i objął mnie w pasie.
-No, teraz jesteśmy prawdziwym małżeństwem - zaśmiał się i zaczął całować mnie po szyi.
-Louis, nie dzisiaj - mruknęłam. Przez jego dotyk dostawałam gęsiej skórki.
-Jesteśmy świeżo po ślubie, trzeba to uczcić - zaśmiał się.
-Tak, a za dziewięć miesięcy będziemy robić kolejny pokoik - zawtórowałam mu.
-Niekoniecznie - powiedział i wyciągnął coś z szuflady. - To jak?
Wzruszyłam ramionami, ale po chwili zaczęliśmy się całować. Louis ściągnął moją koszulkę oraz bieliznę. Pozbył się również swoich bokserek, które już jakiś czas musiały go upijać.
-Jesteś niewyżyty - zaśmiałam się, kiedy ten zakładał prezerwatywę.
-Przepraszam bardzo, ale nie dałaś mi od jakiegoś miesiąca - spojrzałam na niego, udając obrażenie. -No co ?
-Dać to ci może ktoś inny - powiedziałam.
Louis pochylił się nade mną i zaczął mnie namiętnie całować. Zjeżdżał coraz niżej, nie omijał ani kawałka mojej rozgrzanej skóry.
W końcu uśmiechnął się lekko - nie mógł już wytrzymać.
Wszedł we mnie delikatnie, a później poruszał się coraz szybciej.
Złapałam go dłonią za szyję i przyciągnęłam jego twarz do mojej, po czym zaczęliśmy się całować.
~~*~~
Louis obudził mnie dopiero o drugiej po południu, kiedy chciało mu się jeść. Mieliśny w lodówce sporo jedzenia z wczorajszego przyjęcia, ale moja sierota nie potrafiła sobie niczego odgrzać.
Narzuciłam tylko bieliznę i jego koszulę, która sięgała mi do połowy uda, po czym poszłam na dół do kuchni.
Louis trzymał Vivian na rękach, a ta piła mleko z butelki.
-Cudowny widok - powiedziałam z uśmiechem.
-Dla mnie cudownym widokiem jest twój tyłek, ale nieważne - zaśmiał się Louis.
-Bawisz się w podrywacza z liceum? - zawtórowałam mu śmiechem.
-Ależ skąd! - odparł.
-Co chcesz na śniadanie? - zapytałam.
-Obojętnie. Wczoraj się tak obiadłem! Jadłem prawie równo z Niall'em co zawsze było niewykonalne - zaśmiał się.
-No, teraz idź na siłownię.
-Może pójdę, ale póki co to szukam pracy.
-Mógłbyś wrócić do szpitala, rozmawiałam z Harry'm i...
-Przestań! Nie chcę już tam pracować - przerwał mi.
-Kiedyś to lubiłeś. Ale to twój wybór - odparłam.
Jest krótki bo jest noc i ciemno, i zimno XDDDDD
Mam nadzieję, że Wam się spodoba xx
Nadal zapraszam na "Pamiętnik Vivian" xx
Nie wiem co jeszcze dodać...
O! Uśmiechajcie się dużo, bo nie warto się przejmować czymkolwiek! :)