MALBAT (ZOSTANIE WYDANE)

By Zuzaannx

265K 12.3K 485

Alice to młoda policjantka, której życie nie rozpieszcza. Kiedy zostaje przydzielona do ciężkiej sprawy porwa... More

Prolog
Rozdział 1
Rozdział 2
Rozdział 3
Rozdział 4
Rozdział 5
Rozdział 6
Rozdział 7
Rozdział 8
Rozdział 9
Rozdział 10
Rozdział 11
Rozdział 12
Rozdział 13
Rozdział 14
Rozdział 15
Rozdział 16
Rozdział 17
Rozdział 18
Rozdział 19
Rozdział 20
Rozdział 21
Rozdział 22
Rozdział 23
Rozdział 24
Rozdział 25
Rozdział 26
Rozdział 27
Rozdział 28
Rozdział 29
Rozdział 30
Rozdział 31
Rozdział 32
Rozdział 33
Rozdział 34
Rozdział 35
Rozdział 36
Rozdział 38
Rozdział 39
Rozdział 40

Rozdział 37

4.4K 282 4
By Zuzaannx


Wyszliśmy na ulicę, rozglądając się na boki.
- Zajebiście, nie mamy samochodu. - mruknął Neil, wyciągając telefon. - Dzwonię po Masona.
- Nie! - zareagowałam bardziej dramatycznie, niż było to konieczne, ale nerwy brały nade mną górę. - Hammer może być blisko niego. To zbyt ryzykowane.
- Hammer może być blisko każdego, a po kogoś musimy zadzwonić. - przewrócił oczami. - Bez auta jesteśmy łatwym celem.
- Więc zadzwoń po Rachel.
- Dlaczego akurat po nią? - popatrzył na mnie ze zdziwieniem.
Nie miałam czasu, by opowiedzieć mu całą historię, ale wiedziałam, że Rachel była jedyną osobą, która nie ufała Hammerowi i jeżeli ktoś miałby ruszyć nam na pomoc bez zadawania zbędnych pytań, była to właśnie ona.
Posłałam mu zniecierpliwione spojrzenie. Neil westchnął i wybrał numer kobiety, a następnie włączył tryb głośnomówiący.
- Halo? - odebrała niemal od razu. - Jeżeli dzwonisz z jakąś pierdołą, Neil, to wiedz, że Hammer się wścieknie. Nie pozwala nam komunikować się za pomocą telefonów, więc mów o co chodzi.
- Rachel, to ja. - odezwałam się, przyciągając bliżej dłoń mężczyzny, w której trzymał komórkę. - Mamy problem.
- Jaki?
- Christian jest w domu?
Zamilkła na chwilę, a w tle usłyszeliśmy dźwięk otwieranych drzwi, a następnie szybkie kroki.
- Jest Christian? - ledwo docierał do nas jej stłumiony głos. - Nie ma. - powiedziała wyraźnie do telefonu.
- A Hammer?
- A Hammer jest? - znów wydawało się, że zakryła dłonią głośnik w komórce. - Jego też nie ma. - odezwała się po sekundzie. - Możecie powiedzieć o co chodzi?
- Kurwa. - zaklęłam, zaciskając zęby. - Przyjedź po nas, byle szybko.
- Nie mam samochodu, przecież Christian pojechał z wami.
- Rachel - włączył się Neil. - W garażu stoi stary niebieski ford.
- A kluczyki?
- Powinny być w moim pokoju.
- Nie wiem, czy chcę tam wchodzić...
- Rachel, to nie zabawa. - wyjęczałam. - Musisz jak najszybciej po nas przyjechać, Christian może być w niebezpieczeństwie.
- Właściwie to wszyscy mamy przejebane. - dodał mężczyzna, a Rachel nie odpowiedziała. Usłyszałam, jak bierze głęboki wdech i aż wyobraziłam sobie jej przejęty wyraz twarzy.
- Jest źle? - zadała krótkie pytanie, ruszając na piętro. Jej kroki odbijały się echem w słuchawce.
- Tak.
- Rozumiem. - coś skrzypnęło, więc wywnioskowałam, że otwierała drzwi. - Ja pierdolę, ale sajgon.
- Rozgość się. - warknął Neil. - Kluczyki powinny być w szafce pod oknem.
- Sprzątałeś tu kiedyś?
- Rachel...
- Dobra, mam. - zawołała dumnie. - Gdzie jesteście?


Niebieskie rozklekotane auto zatrzymało się na krawężniku, zahaczając zderzakiem o metalowe ogrodzenie.
- Ostrożnie, do cholery! - krzyknął Neil, kiedy Rachel otworzyła drzwi od strony kierowcy.
- Żartujesz sobie? To gówno ledwo jeździ.
- Po prostu nie umiesz prowadzić, daj mi to. - mężczyzna wyrwał jej kluczyki i wsiadł do wozu.
Rachel popatrzyła na mnie ze zmartwieniem, a jej wzrok stał się nieco łagodniejszy, kiedy zrozumiała, że byłam cała i zdrowa. Rzuciła mi się na szyję, ściskając mocno.
- Jak się cieszę, że nic ci nie jest. - wyszeptała, a jej czerwone włosy muskały moją twarz. - Jesteś nam cholernie potrzebna.
Nie zdążyłam zadać żadnego pytania, bo Neil zatrąbił zniecierpliwiony.
- Fajnie się was ogląda, nie powiem, że nie. Później możecie się rozebrać, to może spełni się jedno z moich marzeń, ale teraz chciałbym wam przypomnieć, że mój najlepszy przyjaciel jest w dość ciężkiej sytuacji, o ile w ogóle jeszcze żyje, do chuja. - zapowietrzył się, kończąc swój słowotok i zatrzasnął drzwi.
Ruszyliśmy z piskiem opon, maltretując stare auto, które rzęziło przy każdym zakręcie.
- Okej, mówcie co się dzieje. - rozkazała Rachel, pochylając się między dwoma przednimi siedzeniami, by znaleźć się między mną, a Neilem.
- Opowiadać wszystko czy skrócić?
- Skróć.
- Hammer to parszywa gnida.
- Żadna nowość. - wywróciła oczami i zwróciła się do mnie: - Alice, mogłabyś to wytłumaczyć lepiej, niż on?
Streściłam jej całą historię, starając się zrobić to szybko, a jednocześnie nie pominąć żadnej ważnej informacji. Im dłużej nawijałam, tym bardziej twarz Rachel przybierała blado- zielony kolor. Zakryła sobie usta ręką i słuchała w milczeniu. Nie zadawała pytań, nie komentowała. Przez chwilę zastanawiałam się, czy w ogóle oddycha.
- Chryste. - wyszeptała, kiedy skończyłam. - Jest gorzej niż przypuszczaliśmy...
- Hm? - Neil zerknął na nią kątem oka.
- Jedź do restauracji. - powiedziała przerażająco poważnym głosem.
- Chyba cię pogięło...
- Neil. - złapała go za ramię. - Ja nie żartuję, po prostu jedź.
Mężczyzna nie upierał się przy swoim, jedynie uniósł brwi i przyłożył dłoń do skroni w geście niezrozumienia.
Pędziliśmy w kierunku restauracji Malbatu na tyle, na ile pozwalał nam warczący silnik forda.
- Od pewnego czasu wiedzieliśmy, że z Hammerem jest coś nie tak. - zaczęła Rachel. - Christian jako pierwszy zauważył jego dziwne zachowanie. Później ja zaczęłam podejrzewać, że nie jest do końca szczery.
- I nic nie powiedzieliście? - prychnął Neil z wyrzutem.
- Nie mieliśmy dowodów, którymi moglibyśmy się z wami podzielić, musicie nas zrozumieć. Myśleliśmy, że nas okrada i wykorzystuje jak pieprzony pasożyt, ale nigdy nie wpadlibyśmy na to, że byłby w stanie posunąć się do czegoś takiego...
- To o tym rozmawialiście w sypialni...
- Słucham?
- Nieważne. - machnęłam ręką. - Kiedyś podsłuchałam waszą rozmowę. Dyskutowaliście o Hammerze, ale Christian nie chciał mi tego wyjaśnić.
- Obiecaliśmy sobie, że nie będziemy nikogo mieszać w nasze przypuszczenia. To byłoby ryzykowane i groziłoby rozłamem Malbatu, a nie mogliśmy do tego dopuścić, dopóki Hammer trzymał łapy na kasie.
- Wciąż trzyma. - westchnął Neil poirytowany. - Nie ma forsy za towar, nie ma forsy za auta. Jesteśmy spłukani.
- Nie do końca. - uśmiechnęła się kobieta. - Odkąd przestaliśmy ufać Hammerowi, postanowiliśmy z Christianem odkładać część pieniędzy. Trochę przekrętów i kradzieży i voilà, uzbieraliśmy niemałą sumę. No, może nie tak dużą, żebyśmy żyli na tak wysokim poziomie, jak wcześniej, ale zawsze coś.
- Żartujesz sobie?
- Widzisz, Neil... - Rachel poklepała go po policzku. - Podczas gdy ty waliłeś do zdjęć Shakiry, my ciężko pracowaliśmy.
- Ja nigdy nie...
- Byłam dziś w twoim pokoju, młody. Nie pogrążaj się.
- Gdzie jest ta kasa? - mruknął, zmieniając temat.
- W sejfie. A sejf w piwnicy.
- Znasz hasło?

- Nie. - pokręciła głową, ale nie wyglądała na zmartwioną. - Alice je zna.
- Słucham? - otworzyłam szeroko oczy.
- Co? - Neil wyglądał na równie zszokowanego, co ja. - Powiedział jej hasło, a mi nie? Jestem jego przyjacielem, do cholery.
- Nie znam żadnego hasła.
- Znasz. - upierała się, działając mi na nerwy. - Kiedyś Christian powiedział, że gdyby coś mu się stało, mam zgłosić się do Alice. Więc... - popatrzyła na mnie, przykładając do ust wyimaginowany odbiornik. - Zgłaszam się.
- Skończ się wygłupiać. - byłam coraz bardziej sfrustrowana.
Neil zatrzymał się pod restauracją, ale zawahał się, nim chwycił za klamkę.
- Nie powinniśmy zostawić sprawy z kasą na później, a teraz zająć się Christianem?
- Da sobie radę.
- Skąd ta pewność? - mężczyzna popatrzył na Rachel z rezerwą.
- Bo nie jest idiotą. - uśmiechnęła się. - Hammer jest ostatnią osobą, której Christian by zaufał. Spokojnie.
- A jeżeli coś mu się stało? - pomyślałam głośno. - Kiedy widziałam go po raz ostatni, mówił, że jedzie po szefa. Od tamtego czasu nie odbiera telefonu.
- Jestem pewna, że Christian wie co robi. A my potrzebujemy pieniędzy, więc nie marnujmy czasu.
Niechętnie wysiadałam z samochodu, podążając za Neilem i Rachel. Obeszliśmy restaurację, kierując się do tylnego wejścia. Mężczyzna otworzył ciężkie, metalowe drzwi i przepuścił nas przodem, czekając aż zejdziemy po stromych schodach. Dopiero, kiedy zapaliłyśmy światło w piwnicy, zatrzasnął za nami wrota.
Ah, to taka piwnica..., pomyślałam rozglądając się po pomieszczeniu.
Białe ściany i maszyny, których nigdy nie widziałam na żywo, jednak doskonale wiedziałam do czego służyły, powodowały, że poczułam się jak w laboratorium.
Profesjonalny sprzęt zajmował większość powierzchni.
- Co tu produkujecie? - rozglądałam się z zaciekawieniem, niczym dziecko na wycieczce w ogrodzie zoologicznym. - Przecież nie kokainę - bardziej stwierdziłam niż zapytałam. - To byłoby niemożliwe.
Neil pokręcił głową z uśmiechem.
- Amfetaminę.
- Tak myślałam. - pochyliłam się nad dziwnymi naczyniami, taksując wzrokiem wszystkie rurki, kielichy i kotły. - Na sprzedaż?
- Wcześniej była to nasza żyła złota, ale później Black Souls zaczęło wprowadzać na rynek swoje tanie gówno. Szybko podebrali nam najważniejszych klientów. - Rachel przejechała palcem po jednym z baniaków, który podłączony był do jakiejś aparatury. - Malbat tracił, więc zaczęliśmy trzymać z silniejszymi.
- Z kartelem z Meksyku?
- Mhm. - pokiwała głową. - Dzięki nim szybko odbiliśmy się od dna, ale ludzie Black Souls znów musieli pojawić się w naszych rejonach. Byli cholernie pazerni i to ich zgubiło. Oszukali Saltillo Cartel na ogromne pieniądze, a resztę historii już znasz.
- Wszystko poszłoby idealnie, gdybyśmy dostali obiecaną nam zapłatę. - odezwał się Neil. - Ale to brudny świat. Nigdy nie masz pewności, że ktoś nie zrobi cię w chuja.
Skinęłam głową. Właściwie to nasza sytuacja była doskonałym przykładem na to, że ktoś, kto niegdyś był szanowanym i podziwianym człowiekiem, mógł okazał się perfidnym zdrajcą.
Przeszliśmy przez laboratorium i znaleźliśmy się w małym, dusznym pokoju.
Na środku stało drewniane biurko, pod ścianą szafa z równo poukładanymi segregatorami i teczkami.
Neil ukucnął przy meblu i uśmiechnął się z zadowoleniem. Powędrowałam za jego spojrzeniem i dostrzegłam duży czarny sejf, znajdujący się pod biurkiem.
Był przymocowany do podłogi i nie wyglądał, jak coś, co moglibyśmy otworzyć siłą.
- Świetnie, tylko co dalej? - mruknęłam, czując na sobie wzrok Rachel. - Nie znam hasła.
- Mamy cztery miejsca. - stwierdził Neil, przyglądając się pokrętłu i czterem wolnym okienkom, w których miały pojawić się cyfry. - Jego rok urodzenia?
- Banalne. - Rachel zmrużyła oczy. - Wyraził się jasno, że to Alice zna hasło.
- Wciąż nie mogę w to uwierzyć... - rzucił niezadowolony.
- Kochana, zastanów się. Skoro to tutaj ukrył pieniądze, może to być związane z restauracją.
- A może nie? - Neil wzruszył ramionami. - Tu może chodzić o cokolwiek innego. Data waszego pierwszego razu?
- Nie spałam z nim! - zmarszczyłam brwi, pokazując swoje oburzenie.
- Jasne, jasne. - popatrzył na mnie z rozbawieniem. - Ale niech ci będzie. Kiedy była wasza pierwsza randka?
- Randka?
- No zabrał cię chyba na randkę, nie? Chociaż raz?
- Jeżeli można nazwać to randką... - podrapałam się po głowie. - Nie pamiętam.
- Przypomnij sobie. - Neil wydawał się być zniecierpliwiony, czym tylko dodatkowo mnie zestresował. - Dziewczyny zawsze pamiętają o takich pierdołach.
- Jak widać ja nie.
- Gdzie cię zabrał? Może to jakaś wskazówka? - Rachel przestępowała z nogi na nogę. Denerwowała się, ale starała mi się pomóc, za co byłam jej wdzięczna, bo w przeciwieństwie do Neila, nie demonstrowała swojej irytacji. - Co robiliście?
- Przyjechaliśmy tu, do restauracji.
- A gdy razem wychodziliście, gdzie jedliście obiady?
- No tutaj. - westchnęłam zrezygnowana. Byłam zła na siebie, że nie potrafiłam wpaść na żaden trop.
- Więc to musi mieć związek z tym miejscem. Nie ma innej opcji.
- Nie mam pojęcia, jak nam pomóc. - opuściłam niepewnie głowę, bawiąc się palcami.
- Twój rozmiar stanika?
- Neil!
- Chyba sobie żartujesz. - syknęłam. - Skąd Christian miałby go znać?
- Ty mi powiedz. - poruszył znacząco brwiami, wyprowadzając mnie tym z równowagi.
- Jeżeli wkurwianie mnie to twój sposób na wyciągnięcie ze mnie jakichś informacji, to możesz dać sobie spokój.
- To bez sensu! - mężczyzna uderzył w sejf z całej siły, a kurz uniósł się w niewietrzonym pomieszczeniu.
Zaczęliśmy kasłać, a Rachel posłała mu mordercze spojrzenie. Neil wzruszył ramionami, kontynuując:
- Tak naprawdę Christian mógł podać jej hasło na talerzu, ale Alice po prostu tego nie pamięta. Marnujemy tylko czas, a powinniśmy...
- Zaczekaj chwilę. - uniosłam rękę, by go uciszyć.
Mój zamglony umysł zaczął się rozjaśniać, a mózg wskoczył na wyższe obroty. Przyłożyłam dłoń do skroni, żeby skupić się bardziej niż kiedykolwiek wcześniej.
Myśli, Alice. Myśl.
- Jedliście kiedyś obiad z Christianem? - zapytałam szybko.
- Oczywiście. Setki razy. - Neil przechylił głowę, obserwując mnie z zainteresowaniem. - A co?
- I co zamawiał?
- Jaja sobie robisz? - popatrzył na mnie jak na idiotkę, a mnie wcale to nie zdziwiło. - Nie wiem. Różne rzeczy. - zerknął na Rachel, szukając ratunku.
- Ja też nie wiem.
Bingo!
- Ze mną zawsze zamawiał to samo. - wyznałam wreszcie, nie chcąc trzymać ich dłużej w niepewności. - Za każdym razem.
- Co to za potrawa? - Rachel wyraźnie się ożywiła, jednak Neil dalej wyglądał, jakby próbował mi naprędce zdiagnozować jakąś chorobę psychiczną.
- Cholera, nie wiem... - zacisnęłam powieki, próbując cofnąć się w czasie. - Makaron! - krzyknęłam, ale szybko się opanowałam. - Jakiś makaron.
- Spaghetti?
- Chyba tak.
- Wy chyba nie sądzicie, że...
- Neil, - przerwała mu kobieta. - Biegnij na górę i sprawdź jaki to numer w karcie dań. Ruchy! - zaklaskała kilka razy w dłonie, by go pośpieszyć.
- To najgłupszy pomysł jaki...
- Neil! - wrzasnęłyśmy w duecie, a mężczyzna aż podskoczył.
- Już dobra. - burknął pod nosem i zniknął za drzwiami.
Stałyśmy, gapiąc się na sejf z rękoma na biodrach.
- Dobra robota, Alice. - Rachel wyszczerzyła się ucieszona.
- To się okaże.
Nie chciałam być pesymistką, ale nie miałyśmy pewności, że Christian naprawdę byłby w stanie wymyślić tak idiotyczne hasło. Ciężko było mi w to uwierzyć, jednak nic innego nie przychodziło mi do głowy. Kiedy Rachel kucnęła przy czarnej, pancernej skrzyni, ja wciąż nie przestawałam myśleć, choć czułam, jak cała moja czaszka paruje z przesilenia.
Może Christian dawał mi jakieś znaki, których nie odczytałam i kod do sejfu po prostu przepadł przez moją głupotę?
Podniosłyśmy głowy, gdy ciężkie drzwi zaskrzypiały, a później dźwięk kroków mężczyzny zbiegającego po schodach wypełnił cały pokój.
- Mam dobrą i złą wiadomość. - Neil oddychał ciężko, jakby brał udział w biegu przełajowym.
Cholera. Albo miał tak słabą kondycję, w co wątpiłam, patrząc na jego wysportowaną sylwetkę, albo...
- Zacznij od dobrej. - Rachel spojrzała na niego zmartwiona.
- Spaghetti znajduje się w karcie pod numerem 14.32.
Rzuciłyśmy się na podłogę, a kobieta w skupieniu wpisywała podane liczby.
- Czternaście... - szeptała do siebie. - Trzydzieści dwa...
Wstrzymałyśmy oddech, a po dwóch sekundach mechanizm sejfu przeskoczył, wydając z siebie cichy, charakterystyczny dźwięk. Drzwiczki uchyliły się, a my zapiszczałyśmy z radości.
- O kurwa! - roześmiała się Rachel i zakryła usta dłońmi. - Poszukaj, proszę, jakiejś torby! - zwróciła się do mnie ze łzami w oczach.
Zanim zerwałam się na równe nogi, zajrzałam do schowka.
- Cholera jasna! - wytrzeszczyłam oczy na widok stosów banknotów, które wypełniały całą powierzchnię sejfu. Próbowałam oszacować ilość gotówki, ale było to niemożliwe, bo Rachel wysunęła kilka tysięcy dolców, które były ze sobą złączone, tworząc grube pliki, a za nimi pojawiły się kolejne, niewyobrażalnie duże ilości forsy.
Ruszyłam na poszukiwania siatek, torby czy czegokolwiek w co moglibyśmy upchnąć oszczędności Christiana i Rachel.
- A ta zła wiadomość? - zapytałam, obracając się przez ramię.
Uśmiech znikł nam z twarzy, kiedy Neil się odezwał:
- Policja jest na górze. Znaleźli naszą restaurację. - nerwowo zacisnął pięści. - Mają nas, do cholery.

Continue Reading

You'll Also Like

Snake Zone By Dominik847

Mystery / Thriller

3.3K 448 28
Akcja rozgrywająca się w Barcelonie dotyczy głównej bohaterki Sary Miller która uczęszcza do liceum w którym jest prześladowana przez dwójkę uczniów...
Mafia By michalinasmaza

Mystery / Thriller

57.9K 1.7K 21
Wydarzenia, z dalekiej przeszłości, ukształtowują przyszłość każdej osoby. Jedni spełniają swoje marzenia, inni spełniają marzenia rodziców, a reszta...
31.9K 2.7K 61
W powieści występują brutalne sceny przemocy seksualnej, przemocy fizycznej oraz plastyczne opisy morderstw. Jeśli nie lubisz mocnych książek, to pro...
3K 349 10
W Folly Beach mieszka dwa tysiące ludzi i tylko jeden z nich jest synem mordercy. Dla Cassandry Harrington liczy się tylko jedno: surfowanie. Zatem...