Chwile później staliśmy przed Malfoy Manor.
Szybki skurcz w brzuchu, a obraz uległ zmianie na taki, którego nie spodziewałam się nawet za cały Bank Gringotta..
==
Pov: narrator
Jego posiadłość-Riddle Manor, była przeogromna.
Budynek sam w sobie wydawał się mroczny, a na domiar złego, zła aura unosiła się w powietrzu. Wydawało jej się, że sam Tom wydzielał mrok, co spowodowało ciarki na jej ciele.
-Wszystko w porządku?- usłyszała głos przy uchu.
-Tak, wszystko w porządku, tylko.. twój dom jest naprawdę zadziwiający..
-Miło mi to słyszeć, chodź. Nie bój się, nic ci się nie stanie, nie skrzywdzę Cię.- popatrzył na nią.- Obiecuję.
Te słowa ani trochę nie dały jej uczucia bezpieczeństwa. Wręcz przeciwnie- sprawiły, że Lilia ''wrosła w ziemię''.
-Wiem, wierzę Ci.- zmusiła się do uśmiechu i weszła do środka jego domu na miękkich nogach.
Tym samym wchodząc przez bramę piekła.
==
Pov: Lilianna
Może faktycznie zaczęłam się bać niepotrzebnie? W końcu mimo, że Tom stał się inny i zabijał, czułam, że nie byłby w stanie mnie zaatakować, zwłaszcza, że gdyby chciał, już dawno by to uczynił, bez owijania w zbędne gadki typu ,,Obiecuję.'', ,,Nie skrzywdzę Cię''.
Chociaż, kto wie?
Jego dom z wewnątrz nie był ciepły.
Dominowały kolory czerni, szarości, butelkowej zieleni, srebra i granatu. Rzadkością można było spotkać element żółci. Mimo wszystko, nie był to mój gust i zdecydowanie, nie chciałam przebywać w takich pomieszczeniach.
Fakt, nie było brzydko.. ale to nie moje klimaty.
Niepokój rósł w moim wnętrzu, kiedy Tom kazał mi iść przed nim. Bałam się, że wyjmie różdżkę i w najgorszym przypadku..
Lepiej nie będę o tym rozmawiać.
Obeszliśmy większość pokoi. Przeważnie- były to puste sypialnie, albo zwyczajnie puste pokoje tylko z pomalowanymi ścianami i zasłonami. Z tego co wiem, pozostało nam zobaczyć jego sypialnię i dwie biblioteki.
Byłam najbardziej ciekawa jak się domyślacie-bibliotek.
W końcu, co jest ciekawego w sypialni? Co innego biblioteka..
-Idź pierwsza. Widzisz te duże drzwi na końcu korytarza? Tam jest biblioteka. Wejdź do niej i pooglądaj książki. Zaraz wrócę, przypomniało mi się coś.- rzekł i zanim odwrócił się do mnie plecami- i nie bój się. Wiem, że możesz już nie mieć do mnie ogromnego zaufania tak, jak za czasów Hogwartu, ale naprawdę nic Ci nie grozi. Naprawdę.
-Dobrze, rozumiem. Nie boję się, tylko jestem skupiona. W porządku.- odpowiedziałam mu i ruszyłam do drzwi, które były zrobione z ciemnego drewna.
Weszłam do środka i pierwsze co mnie dopadło, to zapach pergaminu, atramentu i po prostu książek, czystości.
To było chyba najpiękniejsze miejsce.
Ściany w kolorze delikatnego zielonego idealnie komponowały się z regałami w kolorze jasnego brązu. Ksiąg było zapewne dobre kilkaset..
Albo więcej?
Przeszłam przez próg. Jedyny dźwięk, który mogłam usłyszeć, to moje obcasy odbijające się od podłogi.
Podeszłam sprawnie do jednego z regałów i wzięłam pierwszą, lepszą książkę.
Szczerze? Nie wiedziałam dlaczego miał wielki dom, ale ta myśl poszła mi od razu w niepamięć, kiedy usłyszałam głos obok mojego ucha po raz kolejny. Znowu dreszcz, ah.. ten cholernie, nieprzyjemny dreszcz i głos który kocham i nienawidzę..
-Nie wiedziałem, że ty również interesujesz się rodami czysto-krwistymi, Lilia.
Odłożyłam szybko książkę.
-Po prostu, wzięłam pierwszą lepszą książkę. Cóż, ja natomiast nie wiedziałam, że istnieją książki o rodach.. ciekawe.
-Dokładnie, bardzo ciekawe.. ale wracając- odsunął się ode mnie. - Jak podoba ci się biblioteka?
-Jest naprawdę piękna i przy okazji myślę, że odnalazłabym tutaj idealny rodzaj literacki. Masz tak dużo książek, że potrzebne ci są dwie biblioteki?
- Nie, skąd. Jedna jest pusta i czeka na nowe dzieła.
-Nowe? Co masz na myśli?
-Wiesz, nigdy nie wiadomo. Równie dobrze, moja kolekcja może się drastycznie powiększyć.
Drastycznie?
==
Pov: narrator
Lilianna oraz Tom weszli do oddzielnego pomieszczenia. Jak się okazało, była to sypialnia mężczyzny, o dość ciekawym wystroju.
Bladożółte i bladozielone ściany skojarzyły jej się z dwoma rzeczami.
Hufflepuff i Slytherin
-Podoba Ci się?- zapytał
-Jest ładnie.. dość.. przytulenie.- odpowiedziała szczerze i podeszła do okna.
Zobaczyła przez pierwsze sekundy tylko jej własne odbicie, ale zaraz potem w zasięgu jej wzroku, rozciągał się krajobraz ukazujący pustą przestrzeń.
Ewentualnie można było dostrzec mały, lecz gesty, ciemny las nieopodal małego jeziora.
-Jesteś jakaś spięta od samego początku. Co Cię męczy Lilia? Może lampka dobrego wina Cię rozluźni?
To pytanie zbiło ją z tropu.
Ona wiedziała, że te słowa miały drugie dno. Dlatego szybko odmówiła kręcąc głową na boki.
-Nie mam ochoty na alkohol. Nie uważasz, że zrobiło się późno? Powinnam wracać do domu.. do zobaczenia, dziękuję za gości- nie dokończyła, ponieważ drzwi nie chciały się otworzyć.
Szarpnęła po raz kolejny, tym razem mocniej- ale nic. Kompletnie.
Odwróciła się w jego kierunku.
Uśmiechał się perfidnie, trzymając w dłoni różdżkę swoją i jej.
Ja pierdole, żartujecie sobie ze mnie?!
-Tom, dlaczego zamknąłeś drzwi oraz zabrałeś mi różdżkę?- wyciągnęła rękę- oddaj mi ją proszę.
-Nie mogę Ci jej oddać Lilia- odpowiedział poważnie.
Dziewczyna otworzyła usta w szoku.
-Dlaczego nie możesz oddać mi mojej własności?! Riddle to nie żarty, oddawaj mi różdżkę i otwórz te drzwi.
-Nie oddam ci różdżki. A jeżeli chodzi o drzwi- zaśmiał się- nawet jeżeli otworzyłbym je, ty- nie wyjdziesz już z Riddle Manor
-O czym ty-
-Oddałem Ci pierścionek, który Ola przez przypadek zabrała na weselu u Blacków. Jakże musiałbym być głupi, aby nie rzucić na niego klątwy, co?
-Słucham..? Jakiej klątwy?!
-Słyszałaś może o klątwie zabierania sił z człowieka? Otóż to, Grindelwald. Nie chcę cię skrzywdzić, ależ skąd. Ja cie tylko ostrzegam. Jak wyjdziesz z Riddle Manor i nie oddasz mi się dobrowolnie, klątwą nasili się do takiego stopnia, że będziesz błagała mnie o zostanie w tym miejscu.
-Kpisz ze mnie? A ty, masz czelność jeszcze mówić, że mnie nie skrzywdzisz?! Krzywdzisz mnie aktualnie!
-Nie krzywdzę. Krzywda dzieje się wtedy kiedy ją odczuwasz. I psychiczna- i fizyczna. Ty nie masz wielkich oznak bólu. W ogóle nie masz. Na razie nic ci nie jest, ale wiedz, że bez nasilania mojej klątwy- za tydzień będziesz umierać. Powoli i bezboleśnie..
-Jesteś potworem.- odpowiedziała i znowu szarpnęła klamką.
-Zostaw te drzwi. Nie marnuj siły. Albo oddasz mi się dobrowolnie albo porozmawiamy inaczej.
-Masz z tego satysfakcję? Chcesz abym cierpiała przez tyle lat?! Czego chcesz, co?
-Ciebie. A ja dostaje to czego chce. I nawet jeżeli, nie dzielę się tym, co dostaję. Myślisz, że dlaczego przez cały czas nie miałaś chłopaka? Właśnie. Bo każdy kto zbliżał się do ciebie za BARDZO- umierał. Z mych rąk Lilia. Dokładnie. To ją będę twoim.
-Jesteś chory Riddle.. WYPUŚĆ MNIE! POMOCY!- zaczęła wołać.
Nagle jej się coś przypomniało.
-POMOCY! POMOCY!!
Wcześniej widziała gosposię w kuchni. Może ona jej pomoże?
-Nikt nie przyjdzie Ci na pomoc kochanie. Moja gosposia nie ma prawa głosu. Prędzej umrze, niż pomoże ci. Oddasz mi się?- zapytał przy jej uchu
Chciała się wyrwać z rąk swojego oprawcy.
Oprawcy piekieł, serca i jej psychiki.
-Przepraszam puchoneczko, teraz wiesz, czemu moja sypialnia ma dwa kolory. Hufflepuff i Slytherin. Czyż to nie piękne? Oblivate..
==
Miałeś jej nie krzywdzić..
-Tak, ale to dla naszego dobra.
''Nie skrzywdzę Cię.''
-Nie skrzywdziłem. Jeszcze sprawie, że będzie błagała o więcej.
Jest oszołomiony. A ona jeszcze bardziej.
Oj Lilia, gdybyś wiedziała, jakie są dalsze plany na dzisiejszy wieczór i co najważniejsze- jakie plany mam na naszą wspólną przyszłość..
==
Hej hej hej!
No jak tam, podoba wam się rozdział?
Jak się czujecie? Jesteście zdrowi? Nic się u was nie dzieję?
Mam nadzieję, że rozdział wam się podoba. Jak tak, byłoby mi miło, gdybyś zostawiłx gwiazdkę! Z góry dziękuję<33
Czas leci, tak samo szybko jak w naszej książce. Kiedy będzie epilog?
No cóż, tajemnica.
To byłoby na tyle.
Miłego dnia/miłego weekendu/miłego wieczoru/smacznej kawusi z rana/ spokojnej oraz przespanej nocy
Bayy!<33