โœ”๏ธŽ๐“ค๐”€๐“ฒ๐“ฎฬจ๐”ƒ๐“ฒ๐“ธ๐“ท๐“ช ๐”€ ๐“™๐“ฎ...

By PoprostuHistoryjki

35K 1.2K 721

โ—๐‘ ๐ด ๐พ ๐‘‚ ๐‘ ๐ถ ๐‘ ๐‘‚ ๐‘ ๐ธโ— โ—POPRAWIONE!! (53/53)โ— ๐ต๐‘ฆ๐‘™๐‘Ž ๐‘ข๐‘ค๐‘–๐‘’ฬจ๐‘ง๐‘–๐‘œ๐‘›๐‘Ž ๐‘๐‘œ๐‘š๐‘–๐‘’ฬจ๐‘‘๐‘ง๐‘ฆ ๐‘—๐‘’๐‘”๏ฟฝ... More

โ™ซ๏ธŽ๐“˜-๐“Ÿ๐“ป๐“ธ๐“ต๐“ธ๐“ฐ..โ™ซ๏ธŽ
โ™ซ๏ธŽ๐“˜๐“˜-๐“ฃ๐“ป๐”‚ ๐“ฒ๐“ฝ.โ™ซ๏ธŽ
โ™ซ๏ธŽ๐“˜๐“˜๐“˜-๐“Ÿ๐“ธ๐“ฝ๐“ฒ๐“ธ๐“ท๐“ผ..โ™ซ๏ธŽ
โ™ซ๏ธŽ๐“˜๐“ฅ-๐“‘๐“ธ๐“ฝ๐“ฑ๐“ฎ๐“ป.?โ™ซ๏ธŽ
โ™ซ๏ธŽ๐“ฅ-๐“ฝ๐“ฑ๐“ฒ๐“ผ ๐“ถ๐“ธ๐“ถ๐“ฎ๐“ท๐“ฝ..โ™ซ๏ธŽ
โ™ซ๏ธŽ๐“ฅ๐“˜-๐“ฃ๐“ฑ๐“ฎ๐”‚ ๐“ต๐“ฒ๐“ฟ๐“ฎ ๐”€๐“ฒ๐“ฝ๐“ฑ๐“ธ๐“พ๐“ฝ ๐“ต๐“ธ๐“ฟ๐“ฎ..โ™ซ๏ธŽ
โ™ซ๏ธŽ๐“ฅ๐“˜๐“˜-๐“ฃ๐“ธ๐“ถ..โ™ซ๏ธŽ
โ™ซ๏ธŽ๐“ฅ๐“˜๐“˜๐“˜-๐“ฃ๐“ฑ๐“ช๐“ท๐“ด ๐”‚๐“ธ๐“พ ๐“ฏ๐“ธ๐“ป ๐”‚๐“ธ๐“พ๐“ป ๐“ช๐“ฝ๐“ฝ๐“ฎ๐“ท๐“ฝ๐“ฒ๐“ธ๐“ท..โ™ซ๏ธŽ
โ™ซ๏ธŽ๐“˜๐“ง-๐“•๐“พ๐“ป๐“ฒ๐“ธ๐“พ๐“ผ..โ™ซ๏ธŽ
โ™ซ๏ธŽ๐“ง-๐“ข๐“ธ๐“ถ๐“ฎ๐“ฝ๐“ฑ๐“ฒ๐“ท๐“ฐ ๐“ผ๐“ฝ๐“พ๐“น๐“ฒ๐“ญ..โ™ซ๏ธŽ
โ™ซ๏ธŽ๐“ง๐“˜-๐“œ๐”‚๐“ผ๐“ฎ๐“ต๐“ฏ ๐“ช๐“ท๐“ญ ๐“ธ๐“ท๐“ต๐”‚ ๐“ถ๐”‚๐“ผ๐“ฎ๐“ต๐“ฏ..โ™ซ๏ธŽ
โ™ซ๏ธŽ๐“ง๐“˜๐“˜-๐“”๐”‚๐“ฎ ๐“ฌ๐“ธ๐“ท๐“ฝ๐“ช๐“ฌ๐“ฝ..โ™ซ๏ธŽ
โ™ซ๏ธŽ๐“ง๐“˜๐“˜๐“˜-๐“‘๐“ป๐“ฎ๐“ช๐“ด..โ™ซ๏ธŽ
๐“ง๐“˜๐“ฅ-๐“๐“ธ๐“ฝ ๐“ซ๐“ฎ ๐“ช๐“ซ๐“ต๐“ฎ ๐“ฝ๐“ธ ๐“ด๐“ท๐“ธ๐”€ ๐“ฝ๐“ฑ๐“ฎ ๐“ฝ๐“ป๐“พ๐“ฝ๐“ฑ..
โ™ซ๏ธŽ๐“ง๐“ฅ- ๐“ข๐“ฑ๐“ฎ ๐“ญ๐“ธ๐“ฎ๐“ผ๐“ท'๐“ฝ ๐“ด๐“ท๐“ธ๐”€..โ™ซ๏ธŽ
โ™ซ๏ธŽ๐“ง๐“ฅ๐“˜-๐“ฃ๐“ธ๐“ถ ๐“ช๐“ท๐“ญ ๐“›๐“ฒ๐“ต๐“ฒ๐“ช๐“ท๐“ท๐“ช โ™ซ๏ธŽ
โ™ซ๏ธŽ๐“ง๐“ฅ๐“˜๐“˜-๐““๐“ช๐“ท๐“ฌ๐“ฒ๐“ท๐“ฐ ๐“ซ๐”‚ ๐“ฝ๐“ฑ๐“ฎ ๐“ถ๐“ธ๐“ธ๐“ท ๐”€๐“ฒ๐“ฝ๐“ฑ ๐“ฝ๐“ฑ๐“ฎ ๐“ผ๐“พ๐“ท..โ™ซ๏ธŽ
โ™ซ๏ธŽ๐“ง๐“ฅ๐“˜๐“˜-๐“—๐“ฎ๐“ต๐“ต๐“ธ ๐“–๐“ป๐“ฎ๐”‚ ๐“ก๐“ฎ๐“ช๐“ต๐“ฒ๐“ฝ๐”‚..โ™ซ๏ธŽ
โ™ซ๏ธŽ๐“ง๐“˜๐“ง-๐“’๐“ธ๐“ท๐“ฟ๐“ฎ๐“ป๐“ผ๐“ช๐“ฝ๐“ฒ๐“ธ๐“ท ๐“ธ๐“ฟ๐“ฎ๐“ป ๐“น๐“ธ๐“ฝ๐“ฒ๐“ธ๐“ท๐“ผ..โ™ซ๏ธŽ
โ™ซ๏ธŽ๐“ง๐“ง-๐“๐“ธ ๐“ป๐“ฒ๐“ผ๐“ด, ๐“ท๐“ธ ๐“ฏ๐“พ๐“ท..โ™ซ๏ธŽ
โ™ซ๏ธŽ๐“ง๐“ง๐“˜-๐“ข๐”€๐“ฎ๐“ฎ๐“ฝ ๐“ผ๐“ต๐“ฎ๐“ฎ๐“น ๐“น๐“ธ๐“ฝ๐“ฒ๐“ธ๐“ท..โ™ซ๏ธŽ
โ™ซ๏ธŽ๐“ง๐“ง๐“˜๐“˜- ๐“—๐“ช๐“น๐“น๐”‚ ๐“’๐“ฑ๐“ป๐“ฒ๐“ผ๐“ฝ๐“ถ๐“ช๐“ผ..โ™ซ๏ธŽ
โ™ซ๏ธŽ๐“ง๐“ง๐“˜๐“˜๐“˜-๐“—๐“ฎ๐“ต๐“ต๐“ธ ๐“›๐“ฒ๐“ต๐“ฒ๐“ช..โ™ซ๏ธŽ
โ™ซ๏ธŽ๐“ง๐“ง๐“˜๐“ฅ-๐“ฆ๐“ฒ๐“ต๐“ต ๐“ญ๐“ฒ๐“ผ๐“ผ๐“ธ๐“ต๐“ฟ๐“ฎ ๐“ต๐“ฒ๐“ด๐“ฎ ๐“ช ๐“ญ๐“ป๐“ฎ๐“ช๐“ถ..โ™ซ๏ธŽ
โ™ซ๏ธŽ๐“ง๐“ง๐“ฅ๐“ข๐“ฎ๐“ป๐“ฎ๐“ท๐“ฒ๐“ฝ๐”‚..?-โ™ซ๏ธŽ
โ™ซ๏ธŽ๐“ง๐“ง๐“ฅ๐“˜-๐“จ๐“ธ๐“พ ๐”€๐“ฒ๐“ต๐“ต ๐“ซ๐“ฎ ๐“ฏ๐“ธ๐“ป๐“ฐ๐“ธ๐“ฝ๐“ฝ๐“ฎ๐“ท ๐“ซ๐”‚ ๐“ฑ๐“ฎ๐“ป..โ™ซ๏ธŽ
โ™ซ๏ธŽ๐“ง๐“ง๐“ฅ๐“˜๐“˜-๐““๐“ช๐“ถ๐“ท ๐“ฒ๐“ฝ..โ™ซ๏ธŽ
โ™ซ๏ธŽ๐“ง๐“ง๐“ฅ๐“˜๐“˜๐“˜-๐“œ๐”‚๐“ผ๐“ฝ๐“ฎ๐“ป๐”‚..โ™ซ๏ธŽ
โ™ซ๏ธŽ๐“ง๐“ง๐“˜๐“ง-๐“˜'๐“ถ ๐“ฒ๐“ท ๐“ต๐“ธ๐“ฟ๐“ฎ, ๐“ญ๐“ช๐“ถ๐“ท ๐“ฒ๐“ฝ!..โ™ซ๏ธŽ
โ™ซ๏ธŽ๐“ง๐“ง๐“ง-๐“๐“ธ ๐“ผ๐“ฒ๐“ป, ๐“ท๐“ธ๐“ฝ๐“ฑ๐“ฒ๐“ท๐“ฐ..โ™ซ๏ธŽ
โ™ซ๏ธŽ๐’ณ๐’ณ๐’ณโ„-โ„›โ„ฏ๐’น โ„ฏ๐“Žโ„ฏ๐“ˆ ๐’พ๐“ƒ ๐“‰๐’ฝโ„ฏ ๐“‡โ„ฏ๐’ป๐“โ„ฏ๐’ธ๐“‰๐’พโ„ด๐“ƒ..โ™ซ๏ธŽ
โ™ซ๏ธŽ๐’ณ๐’ณ๐’ณโ„โ„-โ„ฐ๐“ƒ๐’น โ„ด๐’ป ๐“‰๐’ฝ๐’พ๐“ˆ ๐“ฐโ„ดโ„ด๐’น..โ™ซ๏ธŽ
โ™ซ๏ธŽ๐’ณ๐’ณ๐’ณโ„โ„โ„-โ„›๐“Š๐“ƒ๐“ƒ๐’พ๐“ƒ๐“ฐ ๐“๐’ถ๐“‰โ„ฏ...โ™ซ๏ธŽ
โ™ซ๏ธŽ๐’ณ๐’ณ๐’ณโ„๐’ฑ-๐’ฏ๐’ฝโ„ฏ โ„ด๐’ท๐’ฟโ„ฏ๐’ธ๐“‰ โ„ด๐’ป ๐“‰๐’ฝโ„ฏ ๐“…๐“ˆ๐“Ž๐’ธ๐’ฝโ„ด๐“…๐’ถ๐“‰๐’ฝ'๐“ˆ ๐’นโ„ฏ๐“ˆ๐’พ๐“‡โ„ฏ..โ™ซ๏ธŽ
โ™ซ๏ธŽ๐“ง๐“ง๐“ง๐“ฅ-๐“ข๐“ฑ๐“พ๐“ฝ ๐“พ๐“น..โ™ซ๏ธŽ
โ™ซ๏ธŽ๐“ง๐“ง๐“ง๐“ฅ๐“˜-๐’ช๐’ฝ, ๐’ฝ๐’พ ๐’ฏโ„ด๐“‚..โ™ซ๏ธŽ
โ™ซ๏ธŽ๐’ณ๐’ณ๐’ณ๐’ฑโ„โ„-๐’ฆ๐’พ๐“๐“, ๐’ดโ„ด๐“Š ๐’ฝ๐’ถ๐“‹โ„ฏ ๐“‰โ„ด ๐“€๐’พ๐“๐“, ๐’ฏโ„ด๐“‚..โ™ซ๏ธŽ
โ™ซ๏ธŽ๐’ณ๐’ณ๐’ณ๐’ฑโ„โ„โ„-๐“˜๐“ƒ๐’ถ๐“…๐“…๐“‡โ„ด๐“…๐“‡๐’พ๐’ถ๐“‰โ„ฏ ๐“โ„ด๐“‹โ„ฏ..โ™ซ๏ธŽ
โ™ซ๏ธŽ๐’ณ๐’ณ๐’ณโ„๐’ณ-๐’ฝ๐’ถ๐“‰โ„ฏ..โ™ซ๏ธŽ
โ™ซ๏ธŽ๐’ณโ„’-๐’Ÿโ„ด๐“ƒ'๐“‰ โ„ฏ๐“ƒ๐’น ๐“Š๐“… ๐“๐’พ๐“€โ„ฏ ๐“‚โ„ฏ..โ™ซ๏ธŽ
โ™ซ๏ธŽ๐’ณโ„’โ„โ„-๐ฟ๐‘’๐‘ก'๐‘  ๐‘›๐‘œ๐‘ก ๐‘ก๐‘Ž๐‘™๐‘˜ ๐‘Ž๐‘๐‘œ๐‘ข๐‘ก ๐‘ก๐’‰๐‘–๐‘ ..โ™ซ๏ธŽ
โ™ซ๏ธŽ๐“ง๐“›โ„โ„โ„-โ„๐“ƒ ๐“‰๐’ฝโ„ฏ ๐’ทโ„ด๐’น๐“Ž, โ„ด๐’ป ๐’ถ๐“ƒ ๐’ถ๐“ƒ๐“ฐโ„ฏ๐“ ..โ™ซ๏ธŽ
โ™ซ๏ธŽ๐’ณโ„’โ„๐’ฑ-๐’ฉโ„ฏ๐“‹โ„ฏ๐“‡, ๐“ˆ๐’ถ๐“Ž ๐“ƒโ„ฏ๐“‹โ„ฏ๐“‡..โ™ซ๏ธŽ
โ™ซ๏ธŽ๐’ณโ„’๐’ฑ-๐’žโ„ด๐“๐’น ๐’ฑโ„ด๐’พ๐’ธโ„ฏ..โ™ซ๏ธŽ
โ™ซ๏ธŽ๐’ณโ„’๐’ฑ๐“˜-๐“‡๐’พ๐“ƒ๐“ฐ ๐’ถ๐“ƒ๐’น ๐“‰โ„ฏ๐’ถ..โ™ซ๏ธŽ
โ™ซ๏ธŽ๐’ณโ„’๐’ฑโ„โ„-๐’ฎ๐’ถ๐’ปโ„ฏ ๐’ถ๐“‡๐“‚๐“ˆ..โ™ซ๏ธŽ
โ™ซ๏ธŽ๐’ณโ„’๐’ฑโ„โ„โ„-โ„’๐’พ๐’ปโ„ฏ ๐’พ๐“ˆ๐“ƒ'๐“‰ ๐’ถ ๐’ป๐’ถ๐’พ๐“‡๐“Ž ๐“‰๐’ถ๐“โ„ฏ..โ™ซ๏ธŽ
โ™ซ๏ธŽ๐’ณโ„’โ„๐’ณ- โ„ ๐“…๐“‡๐“ธ๐“‚๐’พ๐“ˆโ„ฏ..โ™ซ๏ธŽ
โ™ซ๏ธŽ๐“›-๐“—๐“ฎ ๐“ฐ๐“ฎ๐“ฝ๐“ผ ๐”€๐“ฑ๐“ช๐“ฝ ๐“ฑ๐“ฎ ๐”€๐“ช๐“ท๐“ฝ๐“ผ..โ™ซ๏ธŽ
โ™ซ๏ธŽ๐“›๐“˜-๐’ฏ๐“ฒ๐“ถ๐“ฎ ๐“ญ๐“ธ๐“ฎ๐“ผ ๐“ท๐“ธ๐“ฝ ๐“ฑ๐“ฎ๐“ช๐“ต ๐”€๐“ธ๐“พ๐“ท๐“ญ๐“ผ..(โ„ฐ๐“…๐’พ๐“โ„ด๐“ฐ)โ™ซ๏ธŽ
โ™ซ๏ธŽ๐’ฉโ„ด๐“‚๐’พ๐“ƒ๐’ถ๐“‰๐’พโ„ด๐“ƒ(โ„’โ„โ„)โ™ซ๏ธŽ
โ™ซ๏ธŽ๐“๐“”๐“ฆ ๐“‘๐“ž๐“ž๐“š(๐“›๐“˜๐“˜๐“˜)โ™ซ๏ธŽ

โ™ซ๏ธŽ๐’ณโ„’โ„- ๐’ฏโ„ฏ๐“‚๐“…๐“‰๐’ถ๐“‰๐’พโ„ด๐“ƒ..โ™ซ๏ธŽ

469 19 4
By PoprostuHistoryjki

Pierwszy raz-go kocham, chce go czule pocałować. Drugi raz-go nienawidzę. Mam ochotę go udusić za jego kłamstwa. Trzeci raz-jest mi obojętny. Jest jak jest. Okej.

Zwariuje.. A może już to zrobiłam?

==
Pov Lilianna

Otwierając oczy, nie wiedziałam, że nad moim łóżkiem będzie stała czarnowłosa dziewczyna.

Zmusiłam w sobie krzyk.

-Walburgo! Chcesz abym padła na zawał?!

-Nie przesadzaj. Ale słuchaj tego! Mam dla ciebie niespodziankę!- krzyknęła.

Podniosłam się na łokciach i spojrzałam zaciekawiona w jej kierunku.

-Zdradzisz mi jaką?

-Chłopaki dziś będą! Orion, Abraxas i Tom!- uśmiechnęła się i skoczyła na moje łóżko.

Widząc moją minę momentalnie jej entuzjazm opadł. Usiadła obok.

-Nie cieszysz się? Coś nie tak?- zapytała

-Nie.. chodzi o to, że.. Nie spodziewałam się chłopaków akurat dzisiaj. Wiesz.. To będzie niezł e przeżycie.- uśmiechnęłam się.

Prawda była inna. Nie chciałam widzieć Toma. Nie wiem czemu, po prostu czułam wewnętrzną niechęć do prefekta.

-Mogę odwołać. Widzę, że się nie cieszysz..

-Ależ nie o to chodzi! O której będą?

- Za godzinę.- odpowiedziała.

No pięknie, twój zapłon graniczy z cudem Black.

==

Ubrana w czarny golf oraz granatowe luźne spodnie wyszłam z pokoju i bezszelestnie ruszyłam szybkim krokiem na dół słysząc męskie głosy.

Słyszałam tylko dwójkę- Oriona i Abraxasa.

Czy to możliwe, że Toma nie będzie?

Cicho jednak westchnęłam, kiedy ujrzałam jego czuprynę blisko schodów.

-Cześć- powiedziałam szybko, zanim zeszłam na ostatni schodek.- Miło was widzieć chłopaki. Jak tam?

-Hej Lilia. W porządku, a u was?- zapytał Orion

-Dobrze. Chodźmy do salonu- zaproponowała Walburga.

Tom nie odzywał się. Stał cicho w kącie, bez najmniejszego ruchu. Przyglądał się każdemu. Mi oczywiście też. Nic nowego...

Chcąc nie chcąc byłam w szoku, że w ogóle zgodził się przyjść.

Może go zmusili?

Przez moment nawet się uśmiechnęłam, widząc obraz upartego a Toma oraz Malfoya dającego mu lekcje życia, podczas gdy Orion wyciąga go z pokoju.

-Humorek dopisuje Pani Grindelwald?- zapytał w końcu ślizgon siadając obok mnie.

A jednak, nie odebrało mu mowy..

-Jak najbardziej Panie Riddle.- rzekłam.-jesteście  jacyś.. wyjątkowo spięci. Czy coś się stało?

-Nic się nie stało. U NAS- podkreślił dziwnie Orion- wszystko gra. Miło, że zapytałaś.

No to coś się stało. Ciekawe..

==
Pov: Tom

Siedząc w bibliotece w posiadłości Black, nie spodziewałbym się, że jest tu ktoś jeszcze.

Lilia- bo któż by inny, postanowiła zrobić mi przesłuchanie, na temat dziwnego zachowania chłopaków.

Nie dziwię jej się, że chciała coś wiedzieć.

W końcu to Orion dolał oliwy do ognia, kiedy stwierdził, że u nas wszystko  w porządku .

Lepiej byłoby gdyby się zamknął..

-Co się dzieje? Widzę, że coś jest nie tak.- powiedziała

-Nic się nie dzieje, dobrze wiesz, jaki mam charakter. Inna sprawa jest z tamtymi. Idź i przejmuj się nimi. W końcu, mi nic nie jest- odpowiedziałem formułkę, którą dawno sobie przygotowałem, wiedząc, że taka rozmowa może się prawdopodobnie odbyć.

Podeszła do mnie nie spodziewanie i ujęła moją twarz w swoje dłonie, które były teraz bardzo zimne.

Prąd przeszedł mi wzdłuż kręgosłupa.

-Ale ja widzę, że cos się dzieje. Nie zrozum mnie źle, nie chce być dla ciebie ciężarem, a wsparciem w trudnych momentach. Może to brzmi słabo, ale nie wiem jak inaczej to wytłumaczyć.- zaśmiała się nerwowo.

Zimno jej dłoni było dziwnie miłe, ale mimo to okropne.

-Nic mi nie jest. Mam  po prostu.. inny dzień. Nie przejmuj się Lilia.- odpowiedziałem pospiesznie.

Niemiły ucisk w żołądku był irytujący.

Będziemy musieli porozmawiać później chłopaki..

-Miałam sen.- zaczęła niepewnie.- Był on.. straszny i był związany  z Tobą.

Na samym początku, kiedy zaczęła swoją  wypowiedź, mój mózg wyłączył słuchanie, ale nagle włączył po usłyszeniu, że był związany  ze mną.

-Dlaczego był straszny?

-Stałam nad przepaścią w sukni ślubnej oraz welonie. Na samym początku wydało mi się to romantyczne, ale po odbytej  rozmowie z Dumbledorem już tak nie było. Nie kontrolowałam tego. To był impuls. Klif zniknął z pola mojego widzenia, a mój welon wpadł do morza. Natomiast kości zamienił się w drobny mak. Popełniłam samobójstwo.

-Powiedziałaś, że ten sen ma związek ze mną. Chyba się pomyliłaś. Nie wspomniałaś o mnie, tylko o nauczycielu.

-Byłeś ty. Tom, ja z Tobą wzięłam ślub.- szepnęła i spuściła głowę, abym nie widział jej różowych policzków.

Za późno Panno Grindelwald, widziałem je.

-Lilia- zacząłem delikatnie. Podniosłem jej podbródek, aby spojrzała mi w oczy- to był sen. Żyjesz i nadal ze mną rozmawiasz. Jak zawsze. Sny są nieprawdziwe dlatego niosą taką nazwę. Nie masz się czym przejmować, w końcu nie skoczyłabyś z klifu, mam rację?

Pokiwałam głową ale nadal czułem, że jednak nie wierzy mi na słowo.

-Zaufaj mi. Nic takiego się nie stanie. Mamy dopiero 16 lat, po wakacjach będziemy już na siódmym roku nauki. Jesteś za młoda na ślub. Ja zresztą też.- powiedziałem i się uśmiechnąłem lekko.

Bardziej jednak wyszedł mi z tego grymas.

Natomiast ona uśmiechnęła się.

-Może faktycznie masz rację? W końcu, to tylko sen.

Właśnie. Tylko sen.

==

Nie obchodziło nas która godzina dochodziła na zegarze, ale na dworze było już ciemno.

Pierwsze gwiazdy pojawiły się na niebie, a księżyc ładnie zaczął oświetlać pomieszczenie, wraz z lampą stojącą na jednym ze stolików.

Szczerze myślałem, że znam Liliannę Grindelwald, ale jak widać nie zbyt.

Myliłem się co do jej osobowości i niektórych nawyków.

-Ostatnie pytanie i będziemy szli, dobrze?- zapytałem.

Postanowiłem pierwszy raz w życiu odstawić moją maskę obojętności i chłodu.

W końcu od czasu do czasu jeszcze nikomu nie zaszkodziło.

Zwłaszcza, że puchonka umie dochować tajemnicy.

-Jakie pytanie tym razem?- dopyta siedząc na stoliku.

-Tolerujesz mugoli?

Zastanawiała się nad odpowiedzią.

-Mam mieszane odczucia, jeżeli chodzi o ten temat. Jednakże.. uważam, że jeżeli mugole nic poważnego nie robią, są mi obojętni. Ale nie wielbię każdego. A ty? Nienawidzisz ich prawda?

Pokiwałem głową na "tak".

-Nie chce mugoli w naszym świecie, w końcu to oni są jedną z przeszkód.

-Dlaczego tak sądzisz?

-Jest wiele rodzin brudnej krwi, którzy mają dzieci chodzące do magicznej szkoły. Za kilka lat liczba o wiele bardziej wzrośnie, a czysto-krwiste rody będą rzadsze, niż nam się wydaje.

-Rozumiem. W końcu to twoje zdanie.- rzekła. - O co chodzi z twoim spotkaniami Tom?

-Cóż.. planujemy pozbycia się mugoli. Cała fantazja w skrócie.

-Macie coś, przez co możecie się.. nie wiem, przywoływać?- zapytała- o rany, jak to dziwnie brzmi.

-Nie brzmi aż tak dziwnie. Mamy. Mroczny znak. Na przedramieniu.- powiedział.

-Jak wygląda?

-Jesteś zbyt ciekawska.- zauważyłem.

-Wiem, nic nowego. Pokażesz?

-Skoro chcesz.- odpowiedziałem i odsłoniłem przedramię.

Grindelwald przyglądała się uważnie znamieniu o czarnym kolorze.

-Pasuje ci- odpowiedziała pospiesznie, jakby bała się, że ktoś jeszcze to usłyszy.

-Dziękuję, miło że tak uważasz- również szybko odpowiedziałem.

Podszedłem do niej i ustałem pomiędzy jej nogami.

Wyjąłem różdżkę.

Przez chwilę była zakłopotana.

-Może tych chcesz taki czarny znak?- wyszeptałem

-Ja.. Nie raczej, nie..- serce jej mocno waliło. Czułem to i słyszałem.

Chyba, że to moje?

-W porządku. Wydajesz się być spięta- powiedziałem nie wiedząc jak rozpocząć rozmowę na nowo.

-Nic mi nie jest. Muszę przyzwyczaić się do bliskości. To normalne, że tak druga osoba reaguje.

-Rozumiem. Dlaczego więc ja jestem rozluźniony?

-To zależy od osoby. Niektórym może walić serce, innym trząść się nogi jeszcze innym może zawrócić się w głowie. To czysta formalność.- odpowiedziała i położyła mi swoją rękę na mojej klatce piersiowej.

Nabrałem powietrza do płuc.

-Nie jesteś rozluźniony. Serce zaraz rozbije ci żebra- zaśmiała się.- nie bój się. Nic ci nie zrobię.

-Co do tego nie mam wątpliwości Grindelwald

Podniosła brew.

-Wątpisz w moje możliwości?

-Ależ skąd. Nie..

-Dziękuję za sarkazm. Nawet nie wiesz co mogłabym ci zrobić..

-Na przykład?

Tak, wiedziałem, że ta rozmowa zeszła na złą ścieżkę, ale nic nie poradzę.

Już nic nie powiedziała, tylko zatopiła swoje usta w moich, a ja też nie oparłem się pokusie.

Co łączy sukkub oraz węża?- pokusa

A oboje to demony.

Zdałem sobie z tego sprawę, kiedy nie wiedzieć kiedy odpiąłem guziki obok mojej szyi.

Uśmiech wtargnął na jej twarz. Czułem to. Między nami nie było więcej przerwy.

A więc, czy może być nadzieja na lepsze jutro? Po raz kolejny?

==

Hej hej hej!

Rozdział jest trochę dłuższy z czego mocno się cieszę.

Już niedługo będę kończyła z poprawianiem mojej książki ( Miłość Boli),jednakże zostało mi jeszcze około 40 rozdziałów.

Jeżeli podobał wam się rozdział, miło by mi było, gdybyś zostawił* gwiazdkę, z góry ci dziękuję i życzę udanego dnia!

To byłoby na tyle.

Bayy!

Miłego dnia/miłego weekendu/miłego wieczoru/smacznej kawusi z rana/ spokojnej oraz przespanej nocy

1372 słowa

Continue Reading

You'll Also Like

156K 8.3K 43
Co siฤ™ stanie gdy Raven Eileen Snape trafi do gryfindoru? Czy ojciec utrzyma w ryzach surowo wychowywanฤ… cรณrkฤ™? Czy moลผe Raven wybierze swojฤ… wล‚asnฤ…...
103K 961 4
Victor Cabrera to chล‚opak z nieciekawฤ… przeszล‚oล›ciฤ…. Alkohol, uลผywki, narkotyki i uczestnictwo w nielegalnych wyล›cigach samochodowych sฤ… mu dobrze zn...
191K 14.1K 20
Sherlock Chat wszczyna ล›ledztwo dotyczฤ…ce toลผsamoล›ci Biedronki. #168 w kategorii Fanfiction 01.10.2017r.
82.1K 4K 41
Nastoletnia Allison wiedzie dosyฤ‡ spokojne ลผycie, mieszkajฤ…c u sล‚ynnego Tony'ego Starka. Bieg wydarzeล„ sprawiล‚ jednak, ลผe dziewczyna trafia na zabรณjc...