Pierwszy raz-go kocham, chce go czule pocałować. Drugi raz-go nienawidzę. Mam ochotę go udusić za jego kłamstwa. Trzeci raz-jest mi obojętny. Jest jak jest. Okej.
Zwariuje.. A może już to zrobiłam?
==
Pov Lilianna
Otwierając oczy, nie wiedziałam, że nad moim łóżkiem będzie stała czarnowłosa dziewczyna.
Zmusiłam w sobie krzyk.
-Walburgo! Chcesz abym padła na zawał?!
-Nie przesadzaj. Ale słuchaj tego! Mam dla ciebie niespodziankę!- krzyknęła.
Podniosłam się na łokciach i spojrzałam zaciekawiona w jej kierunku.
-Zdradzisz mi jaką?
-Chłopaki dziś będą! Orion, Abraxas i Tom!- uśmiechnęła się i skoczyła na moje łóżko.
Widząc moją minę momentalnie jej entuzjazm opadł. Usiadła obok.
-Nie cieszysz się? Coś nie tak?- zapytała
-Nie.. chodzi o to, że.. Nie spodziewałam się chłopaków akurat dzisiaj. Wiesz.. To będzie niezł e przeżycie.- uśmiechnęłam się.
Prawda była inna. Nie chciałam widzieć Toma. Nie wiem czemu, po prostu czułam wewnętrzną niechęć do prefekta.
-Mogę odwołać. Widzę, że się nie cieszysz..
-Ależ nie o to chodzi! O której będą?
- Za godzinę.- odpowiedziała.
No pięknie, twój zapłon graniczy z cudem Black.
==
Ubrana w czarny golf oraz granatowe luźne spodnie wyszłam z pokoju i bezszelestnie ruszyłam szybkim krokiem na dół słysząc męskie głosy.
Słyszałam tylko dwójkę- Oriona i Abraxasa.
Czy to możliwe, że Toma nie będzie?
Cicho jednak westchnęłam, kiedy ujrzałam jego czuprynę blisko schodów.
-Cześć- powiedziałam szybko, zanim zeszłam na ostatni schodek.- Miło was widzieć chłopaki. Jak tam?
-Hej Lilia. W porządku, a u was?- zapytał Orion
-Dobrze. Chodźmy do salonu- zaproponowała Walburga.
Tom nie odzywał się. Stał cicho w kącie, bez najmniejszego ruchu. Przyglądał się każdemu. Mi oczywiście też. Nic nowego...
Chcąc nie chcąc byłam w szoku, że w ogóle zgodził się przyjść.
Może go zmusili?
Przez moment nawet się uśmiechnęłam, widząc obraz upartego a Toma oraz Malfoya dającego mu lekcje życia, podczas gdy Orion wyciąga go z pokoju.
-Humorek dopisuje Pani Grindelwald?- zapytał w końcu ślizgon siadając obok mnie.
A jednak, nie odebrało mu mowy..
-Jak najbardziej Panie Riddle.- rzekłam.-jesteście jacyś.. wyjątkowo spięci. Czy coś się stało?
-Nic się nie stało. U NAS- podkreślił dziwnie Orion- wszystko gra. Miło, że zapytałaś.
No to coś się stało. Ciekawe..
==
Pov: Tom
Siedząc w bibliotece w posiadłości Black, nie spodziewałbym się, że jest tu ktoś jeszcze.
Lilia- bo któż by inny, postanowiła zrobić mi przesłuchanie, na temat dziwnego zachowania chłopaków.
Nie dziwię jej się, że chciała coś wiedzieć.
W końcu to Orion dolał oliwy do ognia, kiedy stwierdził, że u nas wszystko w porządku .
Lepiej byłoby gdyby się zamknął..
-Co się dzieje? Widzę, że coś jest nie tak.- powiedziała
-Nic się nie dzieje, dobrze wiesz, jaki mam charakter. Inna sprawa jest z tamtymi. Idź i przejmuj się nimi. W końcu, mi nic nie jest- odpowiedziałem formułkę, którą dawno sobie przygotowałem, wiedząc, że taka rozmowa może się prawdopodobnie odbyć.
Podeszła do mnie nie spodziewanie i ujęła moją twarz w swoje dłonie, które były teraz bardzo zimne.
Prąd przeszedł mi wzdłuż kręgosłupa.
-Ale ja widzę, że cos się dzieje. Nie zrozum mnie źle, nie chce być dla ciebie ciężarem, a wsparciem w trudnych momentach. Może to brzmi słabo, ale nie wiem jak inaczej to wytłumaczyć.- zaśmiała się nerwowo.
Zimno jej dłoni było dziwnie miłe, ale mimo to okropne.
-Nic mi nie jest. Mam po prostu.. inny dzień. Nie przejmuj się Lilia.- odpowiedziałem pospiesznie.
Niemiły ucisk w żołądku był irytujący.
Będziemy musieli porozmawiać później chłopaki..
-Miałam sen.- zaczęła niepewnie.- Był on.. straszny i był związany z Tobą.
Na samym początku, kiedy zaczęła swoją wypowiedź, mój mózg wyłączył słuchanie, ale nagle włączył po usłyszeniu, że był związany ze mną.
-Dlaczego był straszny?
-Stałam nad przepaścią w sukni ślubnej oraz welonie. Na samym początku wydało mi się to romantyczne, ale po odbytej rozmowie z Dumbledorem już tak nie było. Nie kontrolowałam tego. To był impuls. Klif zniknął z pola mojego widzenia, a mój welon wpadł do morza. Natomiast kości zamienił się w drobny mak. Popełniłam samobójstwo.
-Powiedziałaś, że ten sen ma związek ze mną. Chyba się pomyliłaś. Nie wspomniałaś o mnie, tylko o nauczycielu.
-Byłeś ty. Tom, ja z Tobą wzięłam ślub.- szepnęła i spuściła głowę, abym nie widział jej różowych policzków.
Za późno Panno Grindelwald, widziałem je.
-Lilia- zacząłem delikatnie. Podniosłem jej podbródek, aby spojrzała mi w oczy- to był sen. Żyjesz i nadal ze mną rozmawiasz. Jak zawsze. Sny są nieprawdziwe dlatego niosą taką nazwę. Nie masz się czym przejmować, w końcu nie skoczyłabyś z klifu, mam rację?
Pokiwałam głową ale nadal czułem, że jednak nie wierzy mi na słowo.
-Zaufaj mi. Nic takiego się nie stanie. Mamy dopiero 16 lat, po wakacjach będziemy już na siódmym roku nauki. Jesteś za młoda na ślub. Ja zresztą też.- powiedziałem i się uśmiechnąłem lekko.
Bardziej jednak wyszedł mi z tego grymas.
Natomiast ona uśmiechnęła się.
-Może faktycznie masz rację? W końcu, to tylko sen.
Właśnie. Tylko sen.
==
Nie obchodziło nas która godzina dochodziła na zegarze, ale na dworze było już ciemno.
Pierwsze gwiazdy pojawiły się na niebie, a księżyc ładnie zaczął oświetlać pomieszczenie, wraz z lampą stojącą na jednym ze stolików.
Szczerze myślałem, że znam Liliannę Grindelwald, ale jak widać nie zbyt.
Myliłem się co do jej osobowości i niektórych nawyków.
-Ostatnie pytanie i będziemy szli, dobrze?- zapytałem.
Postanowiłem pierwszy raz w życiu odstawić moją maskę obojętności i chłodu.
W końcu od czasu do czasu jeszcze nikomu nie zaszkodziło.
Zwłaszcza, że puchonka umie dochować tajemnicy.
-Jakie pytanie tym razem?- dopyta siedząc na stoliku.
-Tolerujesz mugoli?
Zastanawiała się nad odpowiedzią.
-Mam mieszane odczucia, jeżeli chodzi o ten temat. Jednakże.. uważam, że jeżeli mugole nic poważnego nie robią, są mi obojętni. Ale nie wielbię każdego. A ty? Nienawidzisz ich prawda?
Pokiwałem głową na "tak".
-Nie chce mugoli w naszym świecie, w końcu to oni są jedną z przeszkód.
-Dlaczego tak sądzisz?
-Jest wiele rodzin brudnej krwi, którzy mają dzieci chodzące do magicznej szkoły. Za kilka lat liczba o wiele bardziej wzrośnie, a czysto-krwiste rody będą rzadsze, niż nam się wydaje.
-Rozumiem. W końcu to twoje zdanie.- rzekła. - O co chodzi z twoim spotkaniami Tom?
-Cóż.. planujemy pozbycia się mugoli. Cała fantazja w skrócie.
-Macie coś, przez co możecie się.. nie wiem, przywoływać?- zapytała- o rany, jak to dziwnie brzmi.
-Nie brzmi aż tak dziwnie. Mamy. Mroczny znak. Na przedramieniu.- powiedział.
-Jak wygląda?
-Jesteś zbyt ciekawska.- zauważyłem.
-Wiem, nic nowego. Pokażesz?
-Skoro chcesz.- odpowiedziałem i odsłoniłem przedramię.
Grindelwald przyglądała się uważnie znamieniu o czarnym kolorze.
-Pasuje ci- odpowiedziała pospiesznie, jakby bała się, że ktoś jeszcze to usłyszy.
-Dziękuję, miło że tak uważasz- również szybko odpowiedziałem.
Podszedłem do niej i ustałem pomiędzy jej nogami.
Wyjąłem różdżkę.
Przez chwilę była zakłopotana.
-Może tych chcesz taki czarny znak?- wyszeptałem
-Ja.. Nie raczej, nie..- serce jej mocno waliło. Czułem to i słyszałem.
Chyba, że to moje?
-W porządku. Wydajesz się być spięta- powiedziałem nie wiedząc jak rozpocząć rozmowę na nowo.
-Nic mi nie jest. Muszę przyzwyczaić się do bliskości. To normalne, że tak druga osoba reaguje.
-Rozumiem. Dlaczego więc ja jestem rozluźniony?
-To zależy od osoby. Niektórym może walić serce, innym trząść się nogi jeszcze innym może zawrócić się w głowie. To czysta formalność.- odpowiedziała i położyła mi swoją rękę na mojej klatce piersiowej.
Nabrałem powietrza do płuc.
-Nie jesteś rozluźniony. Serce zaraz rozbije ci żebra- zaśmiała się.- nie bój się. Nic ci nie zrobię.
-Co do tego nie mam wątpliwości Grindelwald
Podniosła brew.
-Wątpisz w moje możliwości?
-Ależ skąd. Nie..
-Dziękuję za sarkazm. Nawet nie wiesz co mogłabym ci zrobić..
-Na przykład?
Tak, wiedziałem, że ta rozmowa zeszła na złą ścieżkę, ale nic nie poradzę.
Już nic nie powiedziała, tylko zatopiła swoje usta w moich, a ja też nie oparłem się pokusie.
Co łączy sukkub oraz węża?- pokusa
A oboje to demony.
Zdałem sobie z tego sprawę, kiedy nie wiedzieć kiedy odpiąłem guziki obok mojej szyi.
Uśmiech wtargnął na jej twarz. Czułem to. Między nami nie było więcej przerwy.
A więc, czy może być nadzieja na lepsze jutro? Po raz kolejny?
==
Hej hej hej!
Rozdział jest trochę dłuższy z czego mocno się cieszę.
Już niedługo będę kończyła z poprawianiem mojej książki ( Miłość Boli),jednakże zostało mi jeszcze około 40 rozdziałów.
Jeżeli podobał wam się rozdział, miło by mi było, gdybyś zostawił* gwiazdkę, z góry ci dziękuję i życzę udanego dnia!
To byłoby na tyle.
Bayy!
Miłego dnia/miłego weekendu/miłego wieczoru/smacznej kawusi z rana/ spokojnej oraz przespanej nocy
1372 słowa