16. (+)

930 57 3
                                    

- Dlaczego? - spytałam - oczywiście jak możesz powiedzieć, bo jak nie to nie będę cię zmuszała tak jak ostatnio.

- Jako przyjaciółka nie powinnam tego robić, ale jak dla mnie powinnaś o tym wiedzieć. Moje Camren musi powrócić. Chociaż nie znałam was wcześniej, ale czuje, że w tedy było super, a nikt nie dał wam shipu, więc ja będę jego kapitanem.

- Camren?

- Cam od Camila, a ren od Lauren. To jest oczywiste.

- Serio Dinah? Nie będziemy razem. To jest nierealne.

- Kochasz ją? - spytała Normani.

Co ona tu robi? - spytałam samą siebie. Przecież ona praktycznie do nikogo się nie odzywa. Jedyne co z Dinah wymieni kilka słów.

- Ym... nie, raczej już nie - nie wiem, co mam powiedzieć. Obecność Normani trochę mnie onieśmiela.

- Nie oszukasz nas, Mila.

- Widzimy, jak na nią patrzysz.

- Nieprawda, a teraz przepraszam jestem zmęczona. Wyjdzie stąd.

- Obiad jest - odezwała się Normani

- Nie jestem głodna

***

Od dłuższego czasu leżę na łóżku i zastanawiam się nad tym pytaniem, które zadała mi ciemnoskóra. Ciężko odpowiedzieć na to pytanie, bo tak na prawdę minęło tyle czasu, że całe moje uczucie minęło. Chociaż przez ten czas nie mogłam i nie mogę o niej przestać myśleć. Za każdym razem, jak szłam spać widziałam ją przed oczami tak jak teraz. Gdy ją pierwszy raz zobaczyłam po tych trzech latach poczułam znowu uczucie tak, jak za pierwszym razem, jak się pocałowałyśmy. Stado motylków latających w moim brzuchu. To głupota. Jak ja mogę kochać osobę, która tak skrzywdziłam? Do tego jeszcze za każdym razem się kłócimy. Nie wiem, dlaczego tak się zachowuje. Tak jak by ona była temu wszystkiemu winna, a to nie jest prawda.

- Mamusiu, babcia poplosiła mnie, żebym przyniosła dla ciebie jedzomko. - podeszła do mnie niosąc talerz z makaronem, serem cheddar i sosem beszamelowym.

- Dziękuję, skarbie - pocałowałam ją w czoło - a ty już zjadłaś?

- Tak i babcia dała mi dokładkę - uśmiechnęła się

Między nami nastała cisza, która dla mnie była trochę dziwna. Nawet przy własnej córce tak się czuję. Zjadłam i odłożyłam talerz na szafkę. Nie byłam głodna, ale małej nie umiem odmawiać, dlatego to zrobiłam. Usiadłam na łóżku opierając się ścianę. Carmen zrobiła to samo tylko przytulił się do mnie.

- Tak się zastanawiam mamusiu, czy nie mogłabyś z mami iść na przykład na spacer lub w jakieś miejsce, żebyście pogadały. Smutno dzisiaj mi się zrobiło, jak słyszałam, jak się znowu kłócicie. - spojrzała na mnie. W jej oczkach zauważyłam gromadzące się łzy i jedna, która popłynęła po policzku. Wytarłam ją.

- Nie wiem, skarbie. To moja wina, że się pokłóciłyśmy.

- Kochasz mami? - czy dziewczyny ją podpuściły, bo stwierdzam, że tak.

Przez jakiś czas nic nie mówiłam. Nie wiem, czy mam jej powiedzieć prawdę czy nie. Nawet, jak bym powiedziała to nic by to nie zmieniło, ponieważ sądzę, że Lauren nic do mnie nie czuje.

- Chyba tak

- Wiesz co, ciocia Mani i Dj mają racje. Kochasz mami, ale nie chcesz się przyznać - wstała, wzięła mój talerz i wyszła z pokoju.

Tak myślałam, że dziewczyny miały coś z tym wspólnego.

523 słów

Wszystko wyjdzie na jaw - CamrenWhere stories live. Discover now