35 (+)

927 59 3
                                    

Miesiąc później

- Lauren nie chodź tak dużo. Nie widziałaś, jak spuchła ci kostka. Możesz chodzi, ale też musisz jeszcze ją oszczędzać. - odezwała się Camila, gdy weszła do kuchni

- Robię tylko obiad. Nic wielkiego.

- Ta, a przedtem zrobiłaś dwa ciasta. Przecież mogłam ja to zrobić

- Wiesz, jak to jest siedzieć przez miesiąc i nic nie robić.

- Ale Lo - objęła mnie od tyłu - wiem, że wieczorem ona cię boli. Nie mówisz tego, ale widzę to

- Jest wszystko dobrze. Nawet chodzę bez kul.

- Co chwila stoisz i podnosisz nogę. Uważasz, że nie widzę tego. - obróciła mnie w swoją stronę. Patrzyła na mnie przenikliwie. Tak jak by chciała dowiedzieć się więcej o moim stanie.

- Tak, boli, ale nie aż tak Camzi. Jest o wiele lepiej.

- Lepiej będzie, jak odpoczniesz. Ja dokończę - położyła dłonie na moich policzkach - Naprawdę chciałabym, żeby było lepiej.

- A wiesz co ja bym chciała - uśmiechnęłam się znacząco

- Lauren - skarciła mnie, ale widzę w jej oczach błysk, który dobrze znam.

- No co?

- Ty już wiesz co - przewróciła oczami i musnęłam jej usta.

Minął miesiąc, a ja dalej z nią nie rozmawiałam. Powinnam już dawno to zrobić, ale nie mam zbytnio na to odwagi. Jest dobrze i nie chce tego spieprzyć, a wiem, że tak może być. Miałam pomysł, żeby zabrać ją na randkę, ale nie wiem, czy to ma jakiś sens. Też się boję, że wyjdzie na jaw, że to ja. Bo chciałabym zabierać ze sobą Camile, ale to może się wydać. Do tego została Ally, Normani i Archie. Oni też nie wiedzą, że to ja jestem Saxa.

- Tak sobie pomyślałam - patrzyłyśmy sobie w oczy. - że jak nie ma jeszcze Carmen to mogłybyśmy... - przerwałam - porozmawiać - czy to normalne, że się boje? Miałam to zostawić na później, ale nie mogę. Raz kozi śmierć.

- Coś się stało? - zamarzyła brwi i odsunęła się  ode mnie

- Nie, nie w tym rzecz. Chociaż to co się wydarzyło miesiąc temu. Mam nadzieje, że wiesz o co mi chodzi?

- Nie mogłabym zapomnieć

- Wiem, że przez ten czas zachowywałyśmy się, jak by nic się nie stało, ale też zachowywałyśmy się, jak typowa para.

- Przeszkadza ci to? - spytała, a jej głos się trochę załamał

- Nie, właśnie nie o to chodzi - podeszłam do niej i położyłam dłoń na jej biodrach.

- To o co chodzi?

- Może to powinno inaczej wyglądać. Bardziej romantycznie i tak dalej, ale niezbyt umiem organizować randki. A zapraszanie cię do kina, restauracji to dość monotonne.

- Czy ty chcesz...

- Cii - położyłam palec na jej ustach - Teraz ja mówię. Wracając. Skrywałam do dość długo, ale jak mi to powiedziałaś niedawno. Boje się, że stracę osobę dla mnie ważną i to prawda. Nie mogłabym cię znowu stracić. Nie pozwolę na to. Ty jak i Carmen jesteście dla mnie cholernie ważne. Jak bym wiedziała, że jesteś w ciąży zrobiłabym wszystko, żebyście były szczęśliwe. Jesteście teraz przy mnie i nadrobię z wami ten czas jakiego nie miałam. Nie mówiłam tego od dawna, ale kocham Cię.

524 słów

Wszystko wyjdzie na jaw - CamrenOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz