Właśnie siedzę sama w domu. Nie dziwi mnie to, ponieważ jest weekend. Państwo Hansen, jak można się domyśleć są w pracy. Maja swoją firmę i niestety musieli pojechać, a reszta rodzinki gdzieś sobie poszła.
- Mamusiu, bo tak się zastanawiam. Czy ciocia Dinah i Mani poszłyby z nami na koncert?
Nie, nie i jeszcze raz nie. Nie chciałam iść na ten koncert. On jest jutro i myślałam, że przez ten czas mała zapomni o tym, ale się przeliczyłam.
- No nie wiem - spojrzałam na dziewczynkę
- Ploszę mamusiu. Może spotkamy ją i poznamy ją lepiej. Będzie fajnie - na jej buźce utworzył się szeroki uśmiech.
- Mamy tylko dwa bilety - stwierdzam
Nie umiem jej odmówić
- Na pisz do niej - wzrusza ramionami
- Po co? - Naprawdę jestem zdziwiona, jak trzy latka może wiedzieć takie rzeczy.
- Jak ty nie mądla, mamusiu - pokręciła główka.
W pewnym momencie usłyszałyśmy jakieś głosy przy wejściu.
- Ciocia wróciła! - no tak Dinah
- O widzisz, możesz teraz pogadać z ciocia - Carmen wstała i pobiegła do blondynki.
- Cześć mała - wzięła ją na ręce
- A to kto? - pokazała paluszkiem
Nie widziałam na kogo pokazuje, ale czuje kto to może być.
- Moja przyjaciółka Lauren
- Jestem Calmen Jaulegui
- Lauren... - szybko podeszłam do nich.
Nie mogłam dopuścić do tego, żeby Carmen dowiedziała się i jej nazwisku. Chociaż może tego nie zrozumieć, ale będzie mogła później o to pytać.
- Chodź pójdziemy na plac zabaw. - wzięłam córkę na ręce.
- A mogą iść z nami ciocia Dinah i Pani Laulen?
- Mała - zwróciła się ciemno włosa - Mów mi Lauren. Nie musisz mówić Pani. - zaśmiała się i poczochrała jej włosy
- Ej! - krzyknęła śmiejąc się. - Dobrze Laulen. Ploszę mamusiu - spojrzała na mnie prosząco.
- Nie mamy planów, więc możemy iść - stwierdziła dziewczyna
Pov Lauren
Gdy doszłyśmy na plac zabaw dziewczyny usiadły na ławce, a mnie, Carmen pociągnęła na plac.
- Pohuśtasz mnie ? - spytała mnie patrząc na mnie swoimi zielonymi oczami.
- Oczywiście - podeszłyśmy do niej i posadziłam dziewczynkę na huśtawce
- Laulen opowiesz coś o sobie?
- A co chcesz wiedzieć?
- Wszystko - zaśmiała się
- No to od początku zaczniemy - Jestem zaskoczona tym wszystkim. - Jak już wiesz mam na imię Lauren. Mam dziewiętnaście lat. Lubię muzykę i rysować. Teraz ty mała.
- Hm... - zamyśliła się - Jak już wiesz mam na imię Calmen. - powtórzyła po mnie - Mam trzy latka. Lubie oglądać bajki, bawić się z mamusią i babcią. Jeszcze lubię, jak mama czyta mi bajki na doblanoc - wyciągnęła do mnie rączki.
- Co teraz chcesz robić? - spytałam stawiając ją na ziemi
- Belek! - krzyknęła i zaczęła uciekać
Zaśmiałam się i pobiegłam za nią.
Przez całe dwie godziny biegałyśmy, zjeżdżałyśmy ze zjeżdżalni i kopałyśmy w piasku. Nie wiem, dlaczego, ale czuje, że powinnam opiekować się i chronić dziewczynkę.- Będziemy już wracać - powiedziałam i zaczęłam zbierać zabawki z piasku. Po wszystkim wzięłam ja na ręce, a ta położyła mi główkę na ramieniu. Nie zwracając uwagi na dziewczyny skierowałam się do domu.
***
- Zaniosę ją - odezwała się DJ
- Nie, ja chcę to zrobić - powiedziałam
- Na górze. Ostatnie drzwi po prawo
- Okej
Tak, jak powiedziała Dinah. Poszłam do pokoju dziewczynki. Położyłam Carmen na łóżeczku i przykryłam ja.
- Zostaniesz ze mną? - spytała zaspana
- Oczywiście - położyłam się koło małej, a ona się we mnie wtuliła. Nawet nie wiem, kiedy zasnęłam.
589 słów
YOU ARE READING
Wszystko wyjdzie na jaw - Camren
FanfictionKażdy ma z nas jakieś tajemnice, prawda? Niektórzy boją się, że wyjdzie na jaw i zmieni to całe ich życie, a niektórzy powiedzą swoim przyjaciołom i się nic nie stanie. Każdy ma jakieś obawy. Takie właśnie odczucia ma Lauren Jauregui. Lauren - G!p g...