7. (+)

1K 54 3
                                    

Właśnie siedzę sama w domu. Nie dziwi mnie to, ponieważ jest weekend. Państwo Hansen, jak można się domyśleć są w pracy. Maja swoją firmę i niestety musieli pojechać, a reszta rodzinki gdzieś sobie poszła.

- Mamusiu, bo tak się zastanawiam. Czy ciocia Dinah i Mani poszłyby z nami na koncert?

Nie, nie i jeszcze raz nie. Nie chciałam iść na ten koncert. On jest jutro i myślałam, że przez ten czas mała zapomni o tym, ale się przeliczyłam.

- No nie wiem - spojrzałam na dziewczynkę

- Ploszę mamusiu. Może spotkamy ją i poznamy ją lepiej. Będzie fajnie - na jej buźce utworzył się szeroki uśmiech.

- Mamy tylko dwa bilety - stwierdzam

Nie umiem jej odmówić

- Na pisz do niej - wzrusza ramionami

- Po co? - Naprawdę jestem zdziwiona, jak trzy latka może wiedzieć takie rzeczy.

- Jak ty nie mądla, mamusiu - pokręciła główka.

W pewnym momencie usłyszałyśmy jakieś głosy przy wejściu.

- Ciocia wróciła! - no tak Dinah

- O widzisz, możesz teraz pogadać z ciocia - Carmen wstała i pobiegła do blondynki.

- Cześć mała - wzięła ją na ręce

- A to kto? - pokazała paluszkiem

Nie widziałam na kogo pokazuje, ale czuje kto to może być.

- Moja przyjaciółka Lauren

- Jestem Calmen Jaulegui

- Lauren... - szybko podeszłam do nich.

Nie mogłam dopuścić do tego, żeby Carmen dowiedziała się i jej nazwisku. Chociaż może tego nie zrozumieć, ale będzie mogła później o to pytać.

- Chodź pójdziemy na plac zabaw. - wzięłam córkę na ręce.

- A mogą iść z nami ciocia Dinah i Pani Laulen?

- Mała - zwróciła się ciemno włosa - Mów mi Lauren. Nie musisz mówić Pani. - zaśmiała się i poczochrała jej włosy

- Ej! - krzyknęła śmiejąc się. - Dobrze Laulen. Ploszę mamusiu - spojrzała na mnie prosząco.

- Nie mamy planów, więc możemy iść - stwierdziła dziewczyna

Pov Lauren

Gdy doszłyśmy na plac zabaw dziewczyny usiadły na ławce, a mnie, Carmen pociągnęła na plac.

- Pohuśtasz mnie ? - spytała mnie patrząc na mnie swoimi zielonymi oczami.

- Oczywiście - podeszłyśmy do niej i posadziłam dziewczynkę na huśtawce

- Laulen opowiesz coś o sobie?

- A co chcesz wiedzieć?

- Wszystko - zaśmiała się

- No to od początku zaczniemy - Jestem zaskoczona tym wszystkim. - Jak już wiesz mam na imię Lauren. Mam dziewiętnaście lat. Lubię muzykę i rysować. Teraz ty mała.

- Hm... - zamyśliła się - Jak już wiesz mam na imię Calmen. - powtórzyła po mnie - Mam trzy latka. Lubie oglądać bajki, bawić się z mamusią i babcią. Jeszcze lubię, jak mama czyta mi bajki na doblanoc - wyciągnęła do mnie rączki.

- Co teraz chcesz robić? - spytałam stawiając ją na ziemi

- Belek! - krzyknęła i zaczęła uciekać

Zaśmiałam się i pobiegłam za nią.
Przez całe dwie godziny biegałyśmy, zjeżdżałyśmy ze zjeżdżalni i kopałyśmy w piasku. Nie wiem, dlaczego, ale czuje, że powinnam opiekować się i chronić dziewczynkę.

- Będziemy już wracać - powiedziałam i zaczęłam zbierać zabawki z piasku. Po wszystkim wzięłam ja na ręce, a ta położyła mi główkę na ramieniu. Nie zwracając uwagi na dziewczyny skierowałam się do domu.

***

- Zaniosę ją - odezwała się DJ

- Nie, ja chcę to zrobić - powiedziałam

- Na górze. Ostatnie drzwi po prawo

- Okej

Tak, jak powiedziała Dinah. Poszłam do pokoju dziewczynki. Położyłam Carmen na łóżeczku i przykryłam ja.

- Zostaniesz ze mną? - spytała zaspana

- Oczywiście - położyłam się koło małej, a ona się we mnie wtuliła. Nawet nie wiem, kiedy zasnęłam.

589 słów

Wszystko wyjdzie na jaw - CamrenWhere stories live. Discover now