Rozdział 45

628 57 34
                                    



Aquafreezelis. — rzucił zaklęcie profesor Flitwick na niepozorną szklankę z wodą. — Pewnie z tej odległości nic żaden z was nie zauważył, lecz... — podniósł przedmiot, obracając go do góry nogami. — Woda zmieniła swój stan skupienia. Na dzisiejszej lekcji będziecie trenować te zaklęcie, a na kolejnej opanujecie zmianę skupienia wody z lodu na ciekły. 

 — Percy będzie oszukiwał na więcej niż sto procent. — szepnął do Harry'ego Ron, na co okularnik od razu przewrócił oczami. — To nie jest fair. 

 Nie odpowiedział rudowłosemu, ponieważ pomiędzy nim a Hermioną nadal nie było za ciekawie, a on nie chciał zaostrzać tego konfliktu, więc starał się być za wszelką cenę neutralny. 

— Ale z ciebie idiota, Ron. — syn Posejdona zmrużył oczy, patrząc na niego z nieukrywaną irytacją. — Jak już chcesz mnie obgadywać, to rób to przynajmniej nie w mojej obecności. 

 Weasley chciał mu odpowiedzieć, lecz chyba rzeczywiście dopiero teraz uzmysłowił sobie, że Jackson siedzi zaraz obok Pottera, czyli dosłownie półtora metra, jak nie mniej, od niego. 

 Było to bardzo głupie. 

— Dzisiaj po lekcji idźcie do paru zaufanych osób i poinformujcie ich o naszych lekcjach. — mruknął pod nosem okularnik, chcąc rozluźnić chociaż odrobinę tą napiętą atmosferę. — Nie mówcie jednak zbyt dużo...

— Wiem, wiem. — przerwał mu Percy. — Swoją drogą dalej jestem pod wrażeniem, że się zgodziłeś.

Potter wzruszył ramionami. 

— Jeśli mamy zrobić na złość Umbridge, to jestem bardziej niż chętny. — wyjaśnił. —A ty Ron idź do... —urwał, widząc że jego przyjaciel ma dziwny wyraz twarzy. — O co chodzi?

— Idę do Lavender. — rzucił krótko i zabierając swoją szklankę z wodą poszedł do dziewczyny. 

 Zachowanie rudowłosego od dłuższego czasu było co najmniej dziwaczne. Nawet Percy, który nie przepadał po prostu za Ronem, bez żadnego problemu mógł  przyznać, że coś jest nie tak, jak być powinno. 

Reszta lekcji minęła w dość dziwnej atmosferze. Zaklęcie udało się jedynie Hermionie i Percy'emu, co akurat nie było wielkim zdziwieniem dla każdego, kto znał jego nietypowe umiejętności. 

 Po lekcji Percy rozdzielił się od Harry'ego i poszedł do toalety, by spotkać się z Nico bez wzbudzania żadnych podejrzeń u Ślizgonów. 

 Syn Hadesa czekał na niego w rogu łazienki zaraz obok umywalek. Był luźno podparty o ścianę, ale i tak Percy wiedział, że stało się coś złego, ponieważ nigdy wcześniej di Angelo nie kazał mu iść do toalety na jakieś specjalne spotkania. Relacja ich łącząca była niezwykle dziwna właściwie od zawsze, a wcale nie polepszyła się odkąd ten dowiedział się, że przez jakiś czas Nico był w nim zakochany. Może i minęło już od tego wydarzenia znacznie więcej niż rok, ale nadal czasem niezręczność dało się odczuć. Teraz byli dodatkowo trochę od siebie odizolowani przez to, że znajdowali się w innych domach. 

— Co się stało? — spytał się Percy.

 — Draco się dowiedział. — powiedział na jednym wydechu di Angelo. — To moja wina i spokojnie on nie wie, że wy jesteście, ja...

 Percy bardzo się zdziwił. 

 Nigdy nie spodziewał się, że o osoba o takim charakterze, jak Nico, przypadkowo wyzna swój jakby sekret w tej szkole komukolwiek. Było to co najmniej dziwne. 

 Najgorsze jednak w tym wszystkim było to, że to Malfoy się dowiedział. Jego ojciec jest śmierciożercą, a bardzo możliwe było to, że sam on do nich już dołączył. 

— Każdy popełnia błędy, ale najważniejsza jest jego reakcja.  — odezwał się Percy. — Z resztą jego ojciec wiedział o mnie

 Nico zmarszczył czoło. 

— Draco nie wiedział wcześniej tego kim jestem. — odrzekł przekonanym tonem. — Na więcej niż sto procent. 

 Percy jednak nie był, aż tak głupi jak często go inni oceniali, ponieważ zauważył, że Nico stara się uniknąć jednego tematu. 

— Jak zareagował? — postanowił spytać wprost. 

— Niezbyt dobrze. — di Angelo odpowiedział głosem totalnie wypranym z emocji, co Percy doskonale już znał. — Boi się mnie. 

 — Zaproś go na lekcję obrony z Harrym. — powiedział niespodziewanie. — Zobaczy, że nie jesteś straszny. 

 Kąciki ust Nico delikatnie drgnęły ku górze. 

— Zawsze będę dla każdego straszny, bo jestem syna boga zmarłych. — odparł, westchnąwszy. — Z resztą te lekcje nic nie zmienią, bo chyba nie zamierzasz im wszystkim się ujawnić, prawda?

— Oczywiście, że nie. — Percy natychmiastowo pokręcił głową. — Ale dałoby się udowodnić, że tak samo, jak inni potrzebujesz nauki do obrony....

—  I wtedy by zrozumiał, że nie jestem aż tak niebezpieczny. — dokończył za niego Nico. — Bogowie, to nie taki zły pomysł. 




 _______________________________________________________

Ostatnio było mało komentarzy, więc było mniej motywacji, przepraszam 

Mam nadzieje, ze ta ksiazka nie znudzila sie wam jeszcze

Ja nadal prowadze to daily i dziwnie jest tak szczerze codziennie cos pisac hahah

ale wytrwam do swiat na pewno, a potem zobaczymy

pamietajcie o pozostawieniu gwiazdki oraz komentarza, nawet taki krótki mnie uszczęśliwia <3

do zobaczenia, kocham was



𝐌𝐈𝐒𝐉𝐀 𝐇𝐎𝐆𝐖𝐀𝐑𝐓 [2] ● Percy Jackson, Harry PotterWhere stories live. Discover now