Rozdział 27

1.4K 106 34
                                    

 I taki o to sposobem skończyło się na tym, że Harry ma się zjawiać u Umbridge do końca tygodnia. Nie był zadowolony z tego faktu, a zwłaszcza wtedy gdy się dowiedział, że Draco musiał tylko przez jeden dzień pomagać Filchowi. Jednak tak naprawdę nie miał żadnego głosu w tej sprawie. Nie mógł liczyć na nikogo pomoc. Hermiona i Ron uważali, że mu się należało za takie coś. Leo jedynie coś tam wspomniał o tym, że powinien rzucić w niego jakimś zaklęciem. 

 Kiedy wysłuchał już do końca srogie kazanie od profesor McGonagall, wyszedł z jej gabinetu doskonale, wiedząc że Malfoya teraz Snape pewnie chwali za tą całą aferę. Nie był z tego jakże prawdopodobnego faktu zbytnio zadowolony, ale nie miał w ani w jednym procencie prawa do powiedzenia swojego własnego zdania na ten temat. Mógł tylko milczeć  i cieszyć się z tego, że nie dostał gorszej kary.

 Zgodnie ze słowami opiekunki Gryfindoru skierował się do sali, w którym obecnie była Obrona Przed Czarną Magią razem z Dolores Umbridge, z nauczycielką za którą nie za bardzo przepadał. Co prawda znał ją tylko i wyłącznie z widzenia i przesłuchania, na którym to właśnie ona była za tym by wyrzucić go z Hogwartu. Przez to Harry ją z góry przekreślił jako nauczycielkę, którą będzie w jakikolwiek sposób lubił. Wiedział też, że jest podsekretarzem ministra, a z Knotem to dopiero od kilku miesięcy nie ma dobrych kontaktów. 

 Otworzył delikatnie drzwi sali, wchodząc do środka. Gryfoni odwrócili się i spojrzeli na niego przez chwilę, ale przez wzrok profesor wrócili do czytania podręczników. 

 Ze złością zauważył poszerzający się uśmiech na twarzy Umbridge. Nienawidził jej całym swoim sercem. Miał wrażenie, że z każdą sekundą coraz to bardziej.

Nie chciał patrzeć na nią zbyt długo, więc bez słowa zajął ostatnie wolne miejsce obok Percy'ego. Nawet nie próbował prób podjęcia jakiejkolwiek konwersacji, wiedział że gdyby choćby odezwał się do niego słowem, on albo by milczał, albo by jakoś mu wrednie odpowiedział. Z początku nie dziwił mu się, ale minęły już dwa tygodnie i zbytnio się nie zmieniło. Nikt nie przeprowadził normalnej rozmowy z synem Posejdona, odkąd jego dziewczyna zniknęła w dziwnym okolicznościach, które znał tylko Jackson. Z nikim się nimi nie podzielił, nawet z Zakonem. A z czego co sam się dowiedział Harry, nie warto go o nie pytać. Gdy Ron zagadnął go o to, całkiem miło, co było dziwne w jego przypadku, Percy nie odpowiedział zbytnio dobrze. Wymamrotał jedynie jakieś słowa po grecku, niezrozumiałe dla niego i gdzieś poszedł. 

 Następnego dnia dziwnym trafem Ron obudził się z obolałą szczęką, i od tego właśnie momentu nikt nawet nie zawracał sobie głowy myśleniem nad tym czy spytać o wydarzenie herosa. Leo i Nico odpowiadali, że trzeba dać mu czas, chociaż syn Hadesa na pytanie od okularnika bardziej go zwyzywał niż cokolwiek powiedział. Tylko di Angelo zdawał się rozumieć syna Posejdona, na tyle że Percy nie darł się po nim przy każdej okazji. 

- Co robimy? - obrócił się do tyłu i spytał Rona, siedzącego z Hermioną. 

 Weasley wskazał palcem na książkę i chciał coś powiedzieć, ale nie zdążył.

- CISZA! - okularnika aż zabolały uszy na słowa Umbridge. 

 Gdyby nie fakt, że za jedno słowo skierowane do niej miałby kolejny szlaban, chętnie rzucił by w nią jakimś zaklęciem z ciekawym efektem.

 Mimo próśb Harry'ego profesor podeszła w jego kierunku, już w kompletnym uśmiechu, ale z pewnością niezbyt szczerym. 

 Zatrzymała się przy jego ławce i spojrzała na niego z nie za bardzo miłym wzrokiem. Oczy Pottera zwęziły się. 

- Czytamy podręcznik. - oznajmiła słodziutkim tonem, który i tak zawierał w sobie jasny przekaz, że lepiej dla niego, żeby nie protestował. 

 Harry miał to głęboko gdzieś. 

- A jakieś zaklęcia? - spytał oschłym tonem.

 Dolores zaśmiała się głośno, przez co zwróciła uwagę większości znajdujących się w sali Gryfonów. Było to zrobione celowo, tego był na sto procent pewny okularnik. 

- Zaklęcia? - powtórzyła ze śmiechem, tylko, co nie umknęło uwadze Harry'ego, już bardziej nerwowym. - Zaklęcia nie są potrzebne. W podręczniku znajdziecie wszystko, co jest wam potrzebne. 

 Potter stwierdził, że i tak ma już  przechlapane, więc wolał wykorzystać to kompletnie na maksa, bez żadnych ograniczeń. 

- Teoria niczego nas nie nauczy. - odparł, samemu sobie się dziwiąc, spokojnym tonem. - Obrona Przed Czarną Magią uczy nas obrony przed... 

- Nie jesteś nauczycielem, Potter. - przerwała mu Ropucha. - To ja decyduję czego i w jaki sposób będziesz się uczył. 

 Harry zacisnął usta, obiecując sobie że kiedyś pozbawi tą pseudo profesor jakiejkolwiek władzy. 

 Nie wiedział, że patrzący na to wszystko tuż obok niego Percy ma całkiem niezły ubaw. 

_______________________________________________________________________--

Napisałam ten rozdział w wolnym czasie, czyli wczoraj hah. Macie to na mój powrót...

Tak poza tym, proszę o czytanie notek, bo niektórzy nie zrozumieli jasnego przekazu, że pytania typu "Kiedy Next?" irytują mnie i tylko i wyłącznie opóźniają pojawienie się następnego rozdziału. 

Mam nadzieję, że debile... Znaczy się osoby z problem czytania ze zrozumieniem właśnie to zrozumiały i już takich pytań nie będzie. 

Do następnego!





𝐌𝐈𝐒𝐉𝐀 𝐇𝐎𝐆𝐖𝐀𝐑𝐓 [2] ● Percy Jackson, Harry PotterWhere stories live. Discover now