Rozdział 10

1.6K 102 12
                                    

Przez całą drogę Harry miał wrażenie, że Percy skutecznie unika jego wzroku. Co się wydarzyło aż tak złego na Grimmauld Place 12? To pytanie siedziało bez odpowiedzi w głosie Harry'ego. Nie intrygowało go nawet w pewien sposób dziwne wejście do ministerstwa magii. Była nim najzwyklejsza budka telefoniczna, która na serio potrafiła mogła dawać wiele do myślenia. Po wypowiedzeniu do słuchawki kilku cyfr, łączyło się z samym ministerstwem, a dokładniej Amelią Bones, która pytała z jakiego powodu ta wizyta. Gdy pytanie rzeczywiście padło, cała trójka założyła plakietki, które magicznym sposobem wysunęły z niewiadomo skąd wziętej szufladki. Budka telefoniczna, niczym winda zaczęła sunąć ku dołowi z prędkością światła

- Jak szybko - mruknął Percy pod nosem

- Tia - również mruknął Harry

Percy spojrzał na niego kątem oka i wymamrotał coś niezrozumiałego pod nosem. Harry chciał coś dodać od siebie, ale nie mógł zapomnieć o tym, że obok nich stoi niczego nieświadomy nucący coś pod nosem Pan Weasley, który prawdopodobnie o niczym nie wiedział. Okularnik odetchnął z ulgą gdy znaleźli się na dole. Wyszli z pseudo budki telefonicznej i zaczęli iść długim korytarzem, niewiadomo dokąd

- Gdzie idziemy panie Weasley? - spytał Harry

- Na początek musimy iść tam - wskazał palcem na skręt w prawo

Cała trójka poszła w tym kierunku. Harry prowadził luźną rozmowę z Arturem, z kolei Percy wciąż był cicho. Do głowy okularnika zaczęły przychodzić coraz to gorsze myśli... Co jeśli przegra rozprawę i zniszczą jego różdżkę? Do jego głowy zaczęły dochodzić coraz to gorsze scenariusze. Mimo wszystko udawał, że jest wszystko w porządku i nadal prowadził rozmowę z panem Weasley'em. Gdy w końcu dojrzeli zza ladą jakiegoś sędziwego czarodzieja, stwierdził że chyba nie będzie aż tak źle. Czarodziej miał na sobie granatową szatę oraz zgniłozieloną tiarę. Jego twarz zdobiły krzywo przecięte wąsy oraz mała bródka

- Różdżki - powiedział na ich widok

Harry zmarszczył lekko czoło, lecz wyciągnął różdżkę z kieszeni i podał czarodziejowi

- Ostrokrzew, pióro Feniksa 11 cali, dość giętka - odrzekł mężczyzna starannie obracając w dłoni różdżkę - W porządku panie... Potter

- To idziemy.... - zaczął Artur

- Chwileczkę - przerwał mu - Kim jest ten chłopak, Arturze? - wskazał palcem na Percy'ego, który się lekko spiął

Artur odetchnął z ulgą

- To jest Percy Jackson....

- Jackson? - zdziwił się mężczyzna - Od tych Jacksonów...

Pan Weasley zaśmiał się nerwowo. Harry zaczął mieć dziwne wrażenie, że stara się on jak najszybciej uciąć rozmowę

- Nie, Brian - zaprzeczył - On był reprezentantem tej szkoły z Ameryki, na pewno coś przeczytałeś o nim w proroku

Percy spojrzał na czarodzieja i pstryknął palcami, co nie umknęło uwadze Harry'ego. Brian zmrużył oczy solidnie o czym rozmyślając

- Pewnie tak - powiedział w końcu

Harry zmarszczył czoło, patrząc kątem oka na Percy'ego, co on właśnie zrobił? Niestety nie otrzymał odpowiedzi. Pan Weasley i Brian szybko się pożegnali, po chwili cała trójka znowu szła przed siebie do prawdopodobnie głównego pomieszczenia. Usta okularnika ułożyły się w wielkie "Wow", wokół niego znajdowały się tłumy czarodziejów i czarownic prowadzących luźne rozmowy lub spieszących się najwyraźniej do pracy. Na środku atrium była gigantyczna fontanna Magicznego Braterstwa. Podłoga była wykonana z ciemnego wypolerowanego drewna. W ścianach znajdowały się kominki, służące najwyraźniej do sieci Fiuu. Na granatowym suficie znajdowały się złote symbole zmieniające się jak tablica ogłoszeń. To wszystko wręcz pachniało taką nieokreśloną... Magią

- Tu jest pięknie - odrzekł Harry

Artur położył dłoń na ramieniu Potter'a

- To jest czysta magia - uśmiechnął się słabo - A ty Percy co o tym sądzisz?

Syn Posejdona spojrzał na pana Weasley'a jakby zastanawiając się nad tym czy na pewno coś powiedzieć

- Eee... Jest tu ładnie - odpowiedział wreszcie

Tata Rona spojrzał na niego marszcząc lekko czoło, ale nic nie powiedział. Zza rogiem korytarza Harry z kolei dostrzegł Kingsley'a żywo gestykulującego o czymś z ministrem magii, Korneliuszem Knotem, na co Harry mimowolnie się wzdrygnął. Nie lubił ministra od ich pierwszego spotkania dwa lata temu. Miał Knota za czarodzieja mocno zapatrzonego w siebie oraz za nieco... Stukniętego. Już na początku nie darzył go szacunkiem, ale wtedy wolał tego otwarcie nie pokazywać. Wszystko zmieniło się w ostatnie lato, kiedy Korneliusz uznał Harry'ego oraz Percy'ego za ostatnich łgarzy, po tym jak oboje powiedzieli o powrocie Voldemorta, następnie obrażając głównie go w proroku codziennym. Okularnika nie raz dziwił fakt, że tylko go szkalują w tej gazecie, niekiedy kompletnie pomijając postać Percy'ego. O ile na początku było to śmieszne, teraz stało się wręcz irytujące, że tylko on został uznany za tego "pomyleńca". Wiele czarodziejów nawet tu w ministerstwie magii wskazywało na niego palcem, szeptając sobie na ucho uwagi na jego temat

- Arturze! - zawołał go minister

Pan Weasley poszedł w kierunku Kingsley'a oraz Knota, za nim poszedł Harry oraz Percy

- W Londynie ponoć znowu ktoś podmienił mugolom kluczyki na te znikające - powiedział minister nie spuszczając wzroku z Harry'ego - Widzimy się na przesłuchaniu

I odszedł żylastym krokiem, w kierunku prawdopodobnie swojego gabinetu. Kingsley spojrzał z powagą na Harry'ego

- Przesunęli termin przesłuchania - odrzekł

_____________________________

816 słów

Sorry, że ten rozdział jest nieco nudny i w ogóle, ale... Taki jeden musiał być. Następny rozdział to już przesłuchanie :)

Zostawcie ślad! C: i do następnego!

𝐌𝐈𝐒𝐉𝐀 𝐇𝐎𝐆𝐖𝐀𝐑𝐓 [2] ● Percy Jackson, Harry PotterWhere stories live. Discover now