Rozdział 30

1.3K 119 54
                                    

Znalezienie Leo, jak się okazało, było o wiele łatwiejsze niż myślał Harry. Syn Hefajstosa leżał rozwalony na swoim łóżku, pisząc jakiś list, który na ich widok od razu schował. 

 Potter, mimo tego, że mu ufał, chciał automatycznie spytać, co właśnie pisał, ale w porę się powstrzymał, doskonale pamiętając że jeśli oni chcą coś od niego wyciągnąć to pytanie o to będzie zdecydowanie nie na miejscu. 

 Oczy jego przyjaciela się zwęziły. 

- Co piszesz? - spytał Ron, śledząc każdy jego ruch. 

 - Nie twój interes, gno... - urwał, widząc wzrok Hermiony. - Okej... Więc czego chcecie? Jestem aktualnie zajęty.

  Harry przewrócił oczami. 

- Chcemy tylko, żebyś zdenerwował Umbridge... - zaczął.

 Leo machnął dłonią. 

- Myślisz, że ja już nie mam na nią żadnego planu? - spytał. - Stary ja z bliźniakami tego gnoja... 

- Ej... - chciał mu przerwać Ron, ale syn Hefajstosa go zignorował.

- Mamy dokładnie ułożony plan. - dokończył. - Przywalenia się do moich włosów tak łatwo jej nie daruję. - dodał po chwili. 

 Hermiona zmarszczyła czoło. 

- Umbridge przyczepiła się do twoich włosów?

 Leo kiwnął twierdząco głową. 

- Już w drugim dniu, na korytarzu... - wyjaśnił. - Wredna jędza. 

***

 Dzisiaj był czas na kolejną lekcję Obrony Przed Czarną Magią. Odkąd uczyła jej Dolores, tego przedmiotu znienawidziła większość szkoły, nawet dużo ślizgonów. 

 Tym razem jednak wtajemniczeni pomysłem Leo, Georga oraz Freda chodzili uśmiechnięci od ucha do ucha. Gdzieś mieli konsekwencje tego wszystkiego. Nawet Hermiona była za. 

— Dzień dobry. — powiedział Harry na widok Dolores. 

 Nauczycielka spojrzała na niego dziwnie, ale na szczęście niczego nie skomentowała. Niczego nie podejrzewała, co było na korzyść bliźniaków i syna Hefajstosa. 

 Uczniowie weszli do klasy, zajmując od razu swoje miejsce w ławkach. Leo siedział dzisiaj wyjątkowo z Harrym, patrząc co kilka sekund w okna. Czekał na to pojawienie się swoich przyjaciół. Ich pojawienie było też dla niego sygnałem, tego że czas cokolwiek rozpocząć. 

— Otwieramy podręczniki i rozpoczynamy czytanie kolejnego rozdziału. — przesiąknięty słodkością głos Umbridge przyprawił wielu uczniów o odruchy wymiotne. 

 Harry skrzywił się. 

— Jej głos mnie przeraża. — rozejrzał się po sali. — I jak widać nie tylko mnie. 

 Leo zaśmiał się cicho. 

— Aż się dziwię osobom, które mają z nią kontakt na co dzień. — mruknął. — Na ich miejscu uciekłbym po godzinie. 

— No wiesz, Leo. My mamy z nią lekcję kilka razy w tygodniu i jeszcze... 

— CZYTAĆ! — warknęła głośno nauczycielka.

 W błyskawicznym tempie oboje zamilkli, ale i tak profesor zmierzała do nich szybkim krokiem. Minę miała taką, jakby właśnie spełniło się jej największe marzenie. 

— Panie Potter oraz... — spojrzała znacząco na Leo.

 Syn Hefajstosa poprawił szarmancko swoje włosy. 

— Możesz mi mówić jak chcesz. — odrzekł i nie czekając na odpowiedź dodał: — Najbardziej jednak odpowiada mi coś co opisuje mój jakże piękny wygląd... 

 Dolores poczerwieniała ze złości, a wszyscy uczniowie wybuchli śmiechem.

 Hermiona przybiła sobie otwartą dłonią w czoło, a Ron mimo braku sympatii do herosa sam śmiał się w najlepsze. 

— Panie Valdez, jak pan.... 

Leo klasnął dłońmi. 

— Całkiem spoko to, ale trochę zbyt oficjalne, same Leo by raczej wystarczyło... — przerwał jej z satysfakcją. — Z resztą zapamiętałaś moje nazwisko! Jestem pod wrażeniem!

 Dolores otwierała i zamykała usta, nie wiedziała dosłownie co ma powiedzieć. 

— Marsz d-do profesor... — zaczęła, ale ponownie nie pozwoliła jej dokończyć ta sama osoba. 

— Jak pójdę to się nudno zrobi. — spojrzał w okno i zobaczył braci na miotłach. — Znaczy... 

 Zacisnęła dłonie w pięści. 

— Nie drwij sobie ze mnie, panie Valdez! — wycedziła. — MASZ SZLABAN I MINUS CZTERDZIEŚCI PUNKTÓW OD GRIFINDORU!

 Leo miał wywalone, dopiero co się rozkręcał. 

 Wstał szybko z krzesła, minął profesor i podszedł do okien. Zaczął ciągnąć za klamkę, otwierając je. 

— Panie Valdez, co pan wyprawia! — krzyknęła wściekła. 

— Otwieram okno, nie widać? — odparł z kpiną. 

 Do sali wleciało rodzeństwo Weasley. 

 Profesor zbladła.



______________

827 słów

Nie będę oszukiwać, że książkę mi się tą wyjątkowo ciężko piszę. Już nie jaram się tak bardzo jak kiedyś zarówno Harrym Potterem, jak i Percym Jacksonem.

Dlatego postaram się skrócić książkę, jak najbardziej się da. 

Rozdział pisany w starym stylu, tak byle było śmiesznie. Pewnie nie wyszło XDDD

 Prawdopodobnie następnego rozdziału akcja będzie miała już początek listopada. 

Postaram się do 19 lipca wstawić jakieś dwa rozdziały, bo potem to ja na kolonię do Władysławowa jadę i pewnie nie będzie mi się chciało tam cokolwiek pisać 

Do kiedyś! 

Proszę o pozostawienie gwiazdki (dla zasiegow) oraz komentarza 

Bede wdzieczna!

𝐌𝐈𝐒𝐉𝐀 𝐇𝐎𝐆𝐖𝐀𝐑𝐓 [2] ● Percy Jackson, Harry PotterWhere stories live. Discover now