Rozdział 5

1.9K 122 38
                                    

Połowę rozdziału pisałam w trakcie oglądania "Harry Potter i Komnata Tajemnic" C:

— Mroczny, wracaj już do obozu!  — starał się 

  — Szefie, no co ty? —   oburzył się pegaz — Jeszcze nie zapoznałem się do końca z tą dziewczyną co ma gumę balonową na głowie

Syn Posejdona westchnął podirytowany

  — Potem.... Eee... Zapoznam cię z nią

Pegaz pokręcił przecząco głową

— Dobra możesz te czekoladowe donaty! — wybuchnął 

  — To ja już lecę, do następnego! — ucieszył się 

Machnął potężnymi skrzydłami wzbijając się w powietrze. Już po kilku sekundach był jedynie czarną kropką prawie nie widoczną na tle wschodzącego słońca. Percy westchnął z ulgą, pamiętając by napisać list do Annabeth by czym prędzej ukryła czekoladowe donaty.  Poszedł na schody do reszty. Dostrzegł lekki zawód na twarzy Nimfadory, która pewnie chciała nieco bliżej poznać Mrocznego... Trudno... Usłyszeli stukot... Po czym w wejściu stanął nieco przymulony Syriusz. Nie zmienił się znacznie od ich ostatniego spotkania. Najbardziej widoczną różnicą było to, że lekko przybrał na wadze, nie był już aż tak chudy jak po powrocie z Azkabanu. Pod jego oczami były lekkie cienie, co oznaczało pewnie że zarywał nockę. Mimo wszystko na jego twarzy pojawił się wielki uśmiech na widok wszystkich

  — Wchodźcie — odrzekł 

Uchylił się w wejściu. Wszyscy weszli do środka, następnie idąc po schodach. Percy kątem oka dojrzał szeptającego Remusa i Syriusza. Nie przerywał im, wiedział od Harry'ego że w czasach szkolnych byli "huncośtam". Na górze przywitał ich czysty nieład poza kłócącymi się o  jakomś pierdołę Leo i Stworka. Cała kłótnia wyglądała dość komicznie. Syn Hefajstosa urwał w półzdaniu na widok wszystkich

— Dobrze widzieć kogoś w swoim wieku — wyszczerzył się lekko

— Ciebie też miło widzieć, Leo — uśmiechnął się Percy przybijając piątkę z Valdezem

Z kuchni wydostała się sędziwa postać Dumbledore'a. Omiotał spojrzeniem wszystkich, zatrzymując się chwilę na Harry'm i Percy'm

— Wysłałem patronusa do Weasley'ów — oznajmił — Za chwilę będą

Następnie nie zaszczycają spojrzeniem nikogo przeszedł przez korytarz idąc zapewne do miejsca, gdzie zwykle jest posiedzenie Zakonu. Harry natychmiast poszedł za procesom, chcąc go dogonić, ale drogę zagrodził mu Syriusz z niezwykle zatroskaną miną

— Słyszałem Harry, że miałeś bardzo ciekawe wakacje... — zaczął

— Jak zwykle, Syriuszu — mruknął Potter

Łapa uśmiechnął się nieznacznie pod nosem. Nagle podskoczył na głos nauczycielki transmutacji

— Posiedzenie się zaczęło, Black...

— Dzień dobry pani Profesor — bąknął Harry

Minerwa nieznacznie wykrzywiła usta

— Dzień dobry, panie Potter —  odpowiedziała

Syriusz wysłał Harry'emu spojrzenie mówiące "Wrócimy do tej rozmowy", po czym udał się za profesor w kierunku pokoju w którym są posiedzenia zakonu

— Harry... — ktoś go bardzo mocno przytulił

Gdy dojrzał kątem oka rudą rodzinę Weasley'ów, uśmiechnął się lekko. Odwzajemnił uścisk

— Ciebie też miło widzieć, Ron — wydusił w ciągłym uścisku

Rudowłosy "odczepił się" od swojego przyjaciela nieco lekko zaczerwieniony. Ron nie zmienił się znacząco przez te wakacje. Jednak, Harry mógł przysiąc że przybyli mu trochę piegów na nosie oraz to, że nie był aż tak niski w porównaniu do swojego przyjaciela... 

— Dzień dobry — powiedział do wszystkich

— Cześć Harry! — pomachali mu bracia Weasley'owie

— Dobrze cię widzieć całego Harry — odparła Molly, przyglądając się mocniej Potter'owi — lecz widać, że zmizerniałeś...

—Witaj Harry... — zaczął pan Weasley

 —Molly, Arturze! — krzyknął Alastor — Chodźcie już!

Małżeństwo znikło za rogiem korytarza, zostawiając Ginny, Rona, Harry'ego i bliźniaków samych. Dopiero teraz Harry zauważył, że Fred i George mieli na sobie kurtki ze smoczej skóry, które (jeśli dobrze pamiętał) nie należały do najtańszych.  Uśmiechnął się do każdego serdecznie

  — Biznes się kręci, Harry — odparł Fred

— Może nie do końca legalnie — dodał przyciszonym tonem George, spoglądając w kierunku miejsca w którym zniknęła pani Wealey

Harry lekko się uśmiechnął. Następnie przywitał się z Ginny, zamienił jeszcze kilka słów z bliźniakami, po czym razem z Ronem udał się do pokoju na górze, w którym prawdopodobnie Leo i Percy. Potter miał nacisnąć klamkę, lecz rudowłosy mu przerwał ruchem ręki. Harry nie chciał podsłuchiwać herosów, lecz Ron miał inne zdanie. Nachylił się ku drzwiom słuchając mocno. Na nieszczęście Harry'ego usłyszeli kawałek rozmowy

—   ... więc Kalipso chcę mnie ukatrupić? — usłyszeli pytanie Leo

Percy wybuchnął śmiechem

  — Stary, bardziej zamordować — mruknął Percy

Następnie herosi zaczęli coś do siebie szeptać,  przez co ciekawość rudzielca wzrosła. Przyłożył do drzwi ucho, lecz przez przypadek potknął się o nogę Pottera wywołując hałas. Szepty za drzwiami ustały

  — Proszę, proszę — odrzekł syn Posejdona otwierając drzwi i patrząc ze złością na obojga — Kogo my tu mamy?

  — Przepraszam, Percy... — zaczął okularnik

Percy tylko zgromił go wzrokiem otwierając szerzej drzwi. Ron i Harry weszli do środka siadając na jednym z siedmiu łóżek*, nie zwracając uwagi na Leo, który bawił się płomykiem na palcu. Syn Posejdona zamknął drzwi na klucz po czym usiadł obok Leo, który natychmiast zgasił ogień wytworzony akurat wtedy na dłoni. Ron patrzył z nieufnością na obojga. Cała czwórka milczała, nikt nie potrafił niczego powiedzieć

*załóżmy, że tyle ich było

  — ———————————————————— 

886 słów

 Hej he he! Jak tam czas mija <3, a w ogóle muszę się wam pochwalić

Zamówiłam trzeci tom boskich prób Apolla! I Harry Potter i Zakon Feniksa!

Przyjdą do mnie trzynastego xD

Mam nadzieję, że rozdział się spodobał! Zostawcie gwiazdkę i komentarz, a będzie mi miło!

MARATON 2/3

𝐌𝐈𝐒𝐉𝐀 𝐇𝐎𝐆𝐖𝐀𝐑𝐓 [2] ● Percy Jackson, Harry PotterWhere stories live. Discover now