Rozdział 21

1.4K 120 38
                                    

Wyjątkowa Trzecioosobowa, bo tak mi wygodniej i raczej z takiej perspektywy ten rozdział lepiej wygląda c:

Ostatnie dni wakacji minęły w bardzo szybkim tempie. W tym roku nie udali się na ulicę Pokątną,  zrobiła to sama pani Weasley. Oszczędziło to z pewnością masy problemów oraz niepotrzebnego zamieszania z tym związanego. 

Rano pierwszego września wszyscy wstali punktualnie o godzinie dziewiątej, była to całkiem niezła odmiana w porównaniu z zeszłymi latami. Pewnie każdy by był szczęśliwy, ale uśmiech tego dnia z powodu ostatnich wydarzeń nie gościł na twarzy ani jednego z domowników. Nikomu nie było do śmiechu, nawet wiecznie roześmianym bliźniakom czy kochającego suchary Leo. 

Wyszli spakowani przed Grimmauld Place 12, gotowi do odjazdu. 

Syn Hefajstosa oraz Harry pożegnali się z Syriuszem w formie psa tak samo jak Ron, Ginny, Fred i George z rodzicami. 

Artur wystawił przed siebie prawą rękę. 

Już po chwili pojawił się przed nimi magiczny autobus o jakże kreatywnej nazwie "Błędny Rycerz". 

Był to całkowicie niewidzialny dla mugoli forma transportu dla czarodziejów, i w tym wypadku również dla półbogów. Miał wściekle fioletowy kolor* oraz całkiem ciekawą budowę. Oprócz tego praktycznie nic nie wyróżniało go na tle mugolskich autobusów. 

Leo, Hermiona, Harry, Ron, Nico, Percy, Ginny oraz Fred i George weszli do środka, nawet nie uśmiechając się do Stana Shunpike, konduktora pociągu. 

Musieli za całkiem dziwnym rozkazem Dumbledore pojechać całkowicie sami na peron 9 i 3/4. Mimo początkowego oburzenia Molly pojechali naprawdę sami. 

Usiedli na pseudo siedzeniach i czekali aż Błędny Rycerz dowiezie ich w wskazane przez nich miejsce, którym było King Cross. Stamtąd mieli potem iść już sami na peron, co im w pełni odpowiadało.

Zgodnie z przewidywaniami magiczny autobus zatrzymał się tam gdzie powinien. Od razu gdy Stan Shunpike poinformował ich po wyjściu, chwycili za swoje rzeczy i wyszli z Błędnego Rycerza.

Za kilka minut miał odjechać pociąg, więc dzisiaj wszyscy byli wyjątkowo punktualnie. 

- Myślisz, że usiądzie z nami? - spytał Harry syna Hefajstosa, mając na myśli Percy'ego. 

Valdez wziął głęboki oddech. 

- Wątpię. - odpowiedział szczerze, po czym zwrócił się do okularnika: - Musimy mu dać trochę czasu, to nie jest takie łatwe pogodzić się... Wiesz z czym. 

Harry pokiwał smutno głową. 

Od kilku dni Percy nie przypominał w żadnym procencie tego Percy'ego, którego Potter znał przez ponad rok. Syn Posejdona stał się całkiem wybuchowy, nie rozmawiający z nikim w miarę możliwości. Harry był pewien, że to był dla niego trudne, nie dziwił mu się. Miał jednak skrytą nadzieję, że wszystko wróci do normy. 

- Wierzysz w to, że ona żyje? - odparł okularnik. 

Syn Hefajstosa uśmiechnął się smutno. 

- Bogów nigdy nie zrozumiesz... - powiedział wspominając wojnę z Gają, chciał coś jeszcze dodać, ale ktoś dotknął jego ramienia. 

Był to Fred, dla jasności jeden z bliźniaków. 

- Za chwilę wolnych przedziałów dla was nie będzie. - odrzekł. - A ja siedzieć z wami przy dziewczynach nie chcę. 

Leo prychnął. 

- I tak z wami siedzę. - stwierdził, po czym zwrócił się krótko do Harry'ego. - Chodźmy. 

Potter kiwnął krótko głową, pchnąwszy wózek i poszedł za Fredem i synem Hefajstosa. 

W środku pociągu rozdzielili się. Leo naprawdę poszedł do przedziału Freda, Georga i Jordana, a Potter zaś poszukał wzrokiem Hermiony, Rona, Nico oraz Percy'ego. 

Nie musiał długo szukać, dlatego już po chwili otwierał przedział i wchodził do środka.

Pierwsze co rzuciło mu się w oczy był fakt, że w środku naprawdę brakowało Percy'ego. Na siedzeniach był tylko Nico, Hermiona i Ron, ani trochę śladu po synu Posejdona. Tak naprawdę czego miał się spodziewać? Mimo słów Leo miał cichą nadzieję, że Jackson usiądzie razem z nimi i że raczej wszystko będzie tak jak dawniej, choć wiele do normalności brakowało. Nie mógł go w żadnym wypadku za cokolwiek winić, ale nie podobało mu się to wszystko.

Usiadł obok Hermiony i westchnął, patrząc kątem oka na Nico. Zastanawiał się nad tym czy opłaca mu się o coś go pytać...

— Gdzie poszedł Percy? — spytał, kierując swe pytanie do wszystkich, łącznie do syna Hadesa.

Już myślał, że nikt nie raczy odpowiedzieć na to pytanie, gdy niespodziewanie z chwilowego otępienia wyrwał go głos Nico.

— Jest w innym przedziale. — odpowiedział z nutką złości w głosie. — Raczej nie chce by ktokolwiek go odwiedzał.

Ron prychnął.

— A czy on mówi że chce go odwiedzić? — warknął.

— Nie. — odrzekł zgodnie z prawdą di Angelo. — Ale znając jego pomysły może to zrobić.

Tym razem do dyskusji postanowiła włączyć się Hermiona.

— Owszem Nico. — powiedziała, starając się brzmieć pewnie. — Harry miewa głupie pomysły, ale jeśli będzie chciał iść do Percy'ego masz moje słowo, że sama go przed tym powstrzymam.

Harry spodziewał się każdej reakcji. Dosłownie każdej, ale nie myślał, że Nico po prostu spojrzy krótko na Hermionę i zakończy rozmowę.

*w polskiej wersji jego kolor był przedstawiony jako "wściekle czerwony", w oryginale jest zaś "wściekle fioletowy". Zdecydowałam się wziąć kolor z jednak z oryginalnej wersji. 

___________________________________________________________________

Tia... Niby zawiesiłam,  ale poczułam wenę pod wpływem chwili, więc warto korzystać :D

Pamiętać o komentarzu i gwiazdce, czyli o śladzie. 

Ave czytelnicy! (nagle staje się sentymentalna heh)

𝐌𝐈𝐒𝐉𝐀 𝐇𝐎𝐆𝐖𝐀𝐑𝐓 [2] ● Percy Jackson, Harry PotterWhere stories live. Discover now