Mama spuściła wzrok.
– Ja...
– Proszę, mamo – powiedziała. – Proszę. Jeśli coś wiesz, to mi powiedz.
Nagle mama bardzo się zainteresowała trzymanym w ręku napojem.
– Nie mogłam się zdobyć na to, by wyrzucić jego nekrolog – powiedziała w końcu. – Wsunęłam go od tyłu w ramkę twojego zdjęcia z dzieciństwa, które wisi na ścianie. Są tam ich imiona i nazwa miasta, w którym mieszkali.
Nagle znów ogarnęła ją nadzieja.
– Jak wrócisz do domu, to zeskanujesz mi to i wyślesz? Proszę.
Mama skinęła głową.
– Jeśli wciąż żyją, to mnie znienawidzą.
– Nie sądzę. Pewnie się po prostu ucieszą, że mnie poznają.
Matka dotknęła policzka Kylie.
– Przepraszam, skarbie. Robiłam to, co uważałam za najlepsze, ale teraz... wydaje mi się, że mogłam postąpić inaczej.
– Nie szkodzi – odparła i nie namyślając się, znów uściskała swoją stroniącą od przytulania matkę.
***
Godzinę później Kylie obserwowała, jak samochód mamy znika za horyzontem. Kiedy wróciła do obozu, przy bramie czekali na nią Burnett i Holiday.
– Myślę, że mamie nic nie będzie – powiedziała, zakładając, że po to przyszli. A potem pomyślała, że Burnett pewnie słyszał całą ich rozmowę. I wtedy uświadomiła sobie, że chyba jednak nie przyszli tam ze względu na jej mamę. – Czy będę miała kłopoty za pobicie się z Selynn? – zapytała.
Przyszło jej to do głowy podczas rozmowy z mamą. Jak by nie patrzeć, Selynn należała do JBF.
Holiday potrząsnęła głową.
– Nie, Selynn dostała to, na co zasłużyła. Źle podeszła do sprawy. Bardzo źle. – Holiday spojrzała na Burnetta, zupełnie jakby zwracała się z tą przemową również do niego. – Jeśli ktoś wspomni cokolwiek na temat tego, co się wydarzyło przy jeziorze, to już ja mu pokażę, gdzie raki zimują.
Kylie miała właśnie spytać Holiday, co miała na myśli, mówiąc o rakach, gdy Burnett wzruszył ramionami.
– Nie sądzę, aby ktokolwiek cokolwiek mówił. – W jego oczach pojawiły się wesołe iskierki. – Nigdy nie rozumiałem tego powiedzenia z rakami. Jak zimowanie raków ma się do dawania komuś wcirów?
– Nie mam pojęcia. – Holiday znów spojrzała na Kylie, Burnett podążył za nią wzrokiem i chwilę później już oboje dziwnie się w nią wpatrywali.
– Skoro nie chodzi o Selynn, to o co? – zapytała dziewczyna.
Burnett wsadził ręce w kieszenie dżinsów.
– Po prostu chcieliśmy się upewnić, że nic ci nie jest.
Już miała mu odpowiedzieć, gdy zauważyła, że znowu się gapią.
– Jeśli to wszystko, to czemu wślepiacie się we mnie tak, jakby mi wyrósł ogon?
– A myślisz, że to możliwe? – W jego głosie słychać było niepokój.
O cholera! On mówił poważnie.
Przesunęła ręką po pupie, by się upewnić, że nic się tam nagle nie pojawiło. Ale nie.
YOU ARE READING
Przebudzona o świcie
FantasyKylie Galen przebywa w Wodospadach Cienia już od jakiegoś czasu. Choć wśród tych wszystkich niezwykłych istot jej życie już nigdy nie będzie takie samo, czuje, że jej miejsce jest właśnie tutaj. Wciąż jednak nie ma pojęcia, kim jest naprawdę. Desper...