Rozdział 30

47 6 0
                                    

Minutę później dotarła do domku Dereka. Akurat wychodził z niego Chris na poranną przebieżkę. Zatrzymała się. Mogła ukryć się w lesie, ale Chris był wampirem, a to znaczyło, że pewnie już i tak ją usłyszał. Więc zaczęła truchtać, licząc na to, że nie będzie jej zadawał żadnych pytań. Minęli się, pomachała do niego. On odpowiedział uśmiechem i biegł dalej. Truchtała wzdłuż ścieżki, dopóki nie oddalił się na tyle, by nie mógł jej usłyszeć. Wtedy obróciła się na pięcie i pognała do domku, wprost do pokoju Dereka.

Leżał w łóżku. Jeszcze spał. Był bez koszulki, a prześcieradło zsunęło mu się nisko na talię i nie była pewna, czy miał coś jeszcze na sobie. Słyszała, że większość chłopców sypia nago. Ale już widziała go nago i to jej nie spłoszyło.

– Derek?

Zasłonił sobie twarz ręką.

Podeszła do łóżka i dotknęła jego ramienia.

– Derek?

Otworzył oczy i poderwał się do pozycji siedzącej. Patrzył na nią, ale zdawał się jeszcze nieprzytomny.

– Masz na sobie ubrania, więc to nie sen. – Wzdrygnął się, jakby nagle uświadomił sobie, że powiedział to głośno, a potem opadł na łóżko i spojrzał w sufit.

– To nie sen. – Usiadła obok niego. – Dowiedziałam się, co zamierzasz zrobić, i chciałabym, żebyś nie jechał. Proszę, nie jedź.

Spojrzał na nią spod zaspanych powiek, ale wiedziała, że już się obudził.

– Skąd wiesz?

Nie odpowiedział na jej pytanie, więc ona nie odpowiedziała na jego.

– Nie zamierzałeś się nawet pożegnać? – W oczach zalśniły jej łzy.

Usiadł i owinął się prześcieradłem.

– Zamierzałem się pożegnać.

Zamrugała, by opanować łzy.

– Robisz to przeze mnie, prawda?

– Nie. Nie do końca. – Dotknął jej ramienia, a wtedy otworzyły się tamy uczuć.

– Proszę, nie jedź – odezwała się przez łzy.

– Muszę. Muszę sobie poukładać w głowie. – Zamrugał. – Masz rację. To znaczy, częściowo. Wciąż uważam, że są pewne kwestie dotyczące Lucasa, które musisz sobie poustawiać, ale... miałaś rację, mówiąc, że jestem zazdrosny. Moja umiejętność czytania emocji jest coraz silniejsza. I nie wiem czemu, ale kiedy jestem z tobą, to zupełnie jakbym czuł to, co ty, ale... więcej. Nie wiem, czy to dlatego, że tak bardzo mi na tobie zależy, czy co. Ale kiedy czuję coś, co mi się nie podoba, jak zainteresowanie innym facetem, gniew, a nawet zawód, to... to szaleję w środku. Zupełnie jakby ktoś pakował we mnie masę emocjonalnej adrenaliny. – Przejechał ręką po twarzy. – I albo nauczę się nad tym panować, albo... – Albo co? – zapytała.

Nie odpowiedział, ale wiedziała, co miał na myśli. Albo nauczy się panować nad emocjami, które ona w nim wyzwala, albo będzie musiał od niej odejść. Ale przecież właśnie to robił. Odchodził.

– A ty musisz sobie poradzić ze sprawą Lucasa i... – Zamilkł na chwilę. – Spotkam się też z tatą. A gdy wrócę za miesiąc, zobaczymy, jak się sprawy mają. Może zakochasz się do tego czasu w Lucasie. A jeśli tak się stanie, to będę musiał się z tym pogodzić.

– Będzie ci łatwo?

– Nie, ale nie widzę innego wyjścia.

– Ale masz wyjście. Zostań. Daj nam szansę. Jakoś to wypracujemy. Potrząsnął głową.

Przebudzona o świcieWhere stories live. Discover now