Rozdział 29

46 7 0
                                    

Kylie gapiła się z otwartymi ustami na wrzeszczącą rudowłosą dziewczynę, zamkniętą w wielkiej fioletowej klatce po środku pokoju Mirandy. A potem spojrzała na Mirandę, która siedziała na środku łóżka i malowała sobie paznokcie u nóg, jakby to było niedzielne przedpołudnie.

– Wypuść mnie, ty suko! – wrzeszczała dziewczyna.

Miranda skończyła malować na różowo mały palec u nogi, po czym podniosła wzrok.

– Co tam? – Uśmiechnęła się szeroko do Kylie.

– Ty suko! – wrzasnęła dziewczyna, a potem spojrzała na Kylie. – Niech ona mnie wypuści!

– Chyba powinnam zapytać, o co tu chodzi – zwróciła się do Mirandy, a potem znów spojrzała na dziewczynę w klatce. Szybkie pociągnięcie nosem powiedziało jej, że nie polała się krew. Przynajmniej do tej pory.

– Wypuść mnie! – krzyknęła rudowłosa.

Kylie spojrzała znów na Mirandę i uniosła brew.

– Zobacz, co złapałam – roześmiała się Miranda. – Pamiętasz, jak mówiłam ci, że ktoś się kręci przy naszym domku? Zastawiłam pułapkę. I proszę, złapałam Tabithę Evans.

– Znasz ją? – zapytała Kylie.

– Tak, jest jedną z czarownic, z którymi będę konkurować za dwa tygodnie.

Tabitha potrząsnęła kratami tak mocno, że aż zatrzęsła się cała klatka.

– Jestem czarownicą, która rzuci na ciebie klątwę, jeśli mnie zaraz nie wypuścisz! – Bez obaw – odezwała się Miranda. – Jej moc nie zadziała, dopóki jest w mojej specjalnej klatce. A do tego rzuciłam wyciszacz na jakieś trzydzieści metrów wokół, więc nikt nie słyszy jej krzyków.

– Co ona tu robi? – zapytała Kylie, zaniepokojona o więźnia.

– Próbuje podkopać moją pewność siebie, żebym odpadła z konkursu.

– Gdybym wiedziała, jaka jesteś beznadziejna, to bym nie traciła czasu – wrzasnęła dziewczyna.

No dobra, Tabitha zasługiwała jednak na pobyt w klatce.

– Myślisz, że to ona wyłączała alarm?

– Nie, to było zrobione za pomocą magii. Żałosnej, ledwie dopuszczalnej magii, oczywiście. – Miranda znów spojrzała na dziewczynę.

Tabitha syknęła.

– To ty jesteś żałosna.

Miranda uniosła brew i spojrzała na swojego więźnia.

– A ty jesteś w klatce.

Dziewczyna znów zaczęła wrzeszczeć. Miranda aż promieniała z dumy.

Złapanie Tabithy na pewno doskonale wpłynęło na samopoczucie Mirandy, a Kylie nie chciała psuć jej nastroju, ale...

– Wygląda ślicznie w tej klatce, ale wiesz, że nie możesz jej zatrzymać? – Nie zamierzam – odparła Miranda. – Powiedziałam jej, że jak tylko z powrotem przemieni Łapka w kotka, będzie mogła odejść.

– Ale ja już mówiłam, że tego nie zrobiłam! To ty to schrzaniłaś! Tylko ty!

– Proszę cię – zawołała Miranda. – Przez ostatnie tygodnie próbowałam wszystkiego i nic nie działa.

Miranda opuściła nogi na podłogę i nachyliła się do klatki.

– Zamień skunksa w kota, a cię puszczę.

Przebudzona o świcieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz