Kylie zmarszczyła brwi i odtrąciła rękę Selynn.
– Nigdzie nie idę, dopóki nie powiecie, o co chodzi. – Kylie znów spojrzała na Holiday, która obserwowała zbliżającego się Dereka. – Czy ktoś raczy mi powiedzieć, co się dzieje?
Holiday popatrzyła znów na nią. Niepokój na twarzy komendantki utwierdził ją w przekonaniu, że to coś poważnego.
– Chodzi o twoją mamę.
– Moją mamę? – Kylie nabrała głęboko powietrza. Nagle przypomniała sobie rozmowę z mamą, a potem ostrzeżenie ducha. Musisz to powstrzymać. Musisz. Albo zginie ktoś, kogo kochasz.
„O Boże, nie!"
– Co się dzieje z mamą? – Ledwie zdołała wydusić te słowa. Pamiętała, że jej mama miała w ciągu dnia przylecieć z powrotem do domu. Nagle serce jej się ścisnęło na myśl o katastrofie lotniczej. O Boże, czyżby ona...
– Najwyraźniej przyjechała cię odwiedzić – powiedziała Holiday. – Spóźniona. I z jakichś przyczyn alarm przy naszej bramie nie zadziałał. I weszła, a nikt o tym nie wiedział.
– Jest tutaj? – Bardziej niż powietrza pragnęła informacji, że jej mama jest cała i zdrowa. Że samolot się nie rozbił. Że nie porwał jej żaden zboczeniec i nie torturował jej tak, jak sugerowały to sny.
– Tak, jest tutaj – odezwała się Selynn wyniośle. – Wbrew zasadom. Czas odwiedzin minął już dawno.
Popatrzyła na Selynn. Co mówiła wilczyca? Czy z jej mamą było wszystko w porządku?
Spojrzała znów na Holiday.
– Co się stało? – powtórzyła Kylie. – Nic jej nie jest?
– Jest... zdenerwowana. – Holiday skrzywiła się jeszcze bardziej. – Próbowała znaleźć twój domek, ale źle trafiła. Zobaczyła coś... coś, czego nie powinna.
– Co? – Przypomniała sobie, jak wielkie wrażenie zrobiło na niej, gdy Perry przemienił się w jednorożca. – Co zobaczyła?
– Trzeba ją wymazać – warknęła Selynn. – I to szybko.
„Wymazać?"
– Co to znaczy?
Wilczyca złapała Kylie za ramię i zaczęła ją ciągnąć w stronę lasu.
Kylie się zatrzymała.
– Co oznacza wymazać? – znów zapytała. Nie rozumiała, o co chodzi, ale wcale jej się to nie podobało. Wyrwała się wilkołaczce i stanęła naprzeciwko niej, tak blisko, że mogłaby policzyć jej rzęsy.
– Lepiej nie dotykaj się do mojej matki! – warknęła. Nie poznawała swojego głosu. Był głębszy i bardziej szorstki.
– Kylie, posłuchaj. – Holiday położyła rękę na jej plecach, wysyłając falę spokoju. Może by i posłuchała, może nawet przyjęłaby uspokajający dotyk, gdyby nie stała tam Selynn.
– Nie mamy na to czasu – warknęła wilkołaczyca.
Złapała Kylie za ramiona, wbijając palce w jej bicepsy tak mocno, że mogła ją posiniaczyć. A gdy ta próbowała się wyrwać, jeszcze zwiększyła uścisk.
Jest człowiekiem – odezwała się Selynn. – Trzeba się z nią uporać. I to już. – Uporać? – Wściekłość, gniew i strach o bezpieczeństwo matki prawie przygniotły Kylie. – Cholera, gdzie jest moja matka?
YOU ARE READING
Przebudzona o świcie
FantasyKylie Galen przebywa w Wodospadach Cienia już od jakiegoś czasu. Choć wśród tych wszystkich niezwykłych istot jej życie już nigdy nie będzie takie samo, czuje, że jej miejsce jest właśnie tutaj. Wciąż jednak nie ma pojęcia, kim jest naprawdę. Desper...