88.

177 15 0
                                    

W poprzednim rozdziale:
-Chodzi mi o to że...
CD.

... że jesteś w 9 tygodniu ciąży!- powiedziała, śmiejąc się szczerze z mojej zdziwionej miny. Sądząc po jej reakcji miałam buzię rozdziawioną jak w komediowych filmach, tak że możnaby ją skręcać na korbkę i oczy wielkości 5 zł i jakoś mnie to nie dziwiło...
-Co?!- wyszeptałam zszokowana. Nie docierało to jeszcze do mnie... Ja?! W ciąży?!
-Tak. Jesteś w ciąży Natalka- powtórzyła wyraźnie ubawiona Hana -A na dodatek to bliźniaki!
-Nie?!- nie wiem czy można się zdziwić jeszcze bardziej, niż ja po pierwszej rewelacji, ale chyba tak, bo jak usłyszałam drugą, to myślałam że po prostu padnę i nie wstanę, taki szok mnie ogarnął..!
-Tak. Patrz!- ubawiła się nieźle moją reakcją i szczerze mówiąc jej się nie dziwię. Cierpliwie pokazała mi dwa drobne punkciki na ekranie monitora, a ja sama nie wiem co czułam.. Radość, strach, szok...!? Tego było po prostu za dużo... I co na to moi i Miłka rodzice?! Co na to Góral przede wszystkim! A Nikola?! Jak my sobie damy radę?!
-Cieszysz się?- spytała łagodnie blondynka, wyrywając mnie z tego pociągu myśli. Otrząsnęłam głowę i na nią spojrzałam.
-To duży szok Hana. Nie spodziewałam się że moje dziwne samopoczucie to tak naprawdę ciąża...- powiedziałam jej szczerze.
-Widzę właśnie- zaśmiała się i złapała mnie za rękę -Jak chcesz, to mogę ci puścić odgłos bicia ich serduszek... Maluszki są już na tyle duże, że serduszka prężnie pracują...- zaproponowała, lekko ściskając moją dłoń.
-Okej...- zgodziłam się, bardzo niepewnie. Blondynka tylko jeszcze raz uścisnęła mi dłoń, po czym wzięła znów tą głowicę do ręki, przyłożyła ją do mojego podbrzusza, następnie poklikała coś wolną ręką na tym sprzęcie, w efekcie czego po gabinecie rozległ się nierówny i dość szybki odgłos bicia serca. Tak mocno mnie to poruszyło, że aż poczułam łzy w oczach. Chyba właśnie w tamtym momencie dotarło do mnie w pełni że jestem w ciąży, a ojcem tych małych brzdąców jest nie kto inny jak mój najukochańszy narzeczony!
Po chwili słuchania tego dźwięku, Hana odłożyła wszystko na miejsce i wyłączyła sprzęt.
-Możesz się już wytrzeć i ubrać, a ja w tym czasie wypiszę ci książeczkę ciążową i zaklepię termin kolejnej wizyty...- uścisnęła moją rękę, a następnie wstała ze stołka i odeszła w stronę swojego biurka. Za to ja siedziałam jeszcze parę sekund, jak zamrożona, po czym wzięłam się do wycierania mojego ciała z żelu, którym mnie Goldberg "wysmarowała" podczas USG i ogólnie dzisiejszych badań. Trochę to zajęło, ale w końcu się z tym uporałam, założyłam "brakujące" części garderoby, a następnie znów usiadłam na krzesełku przed biurkiem mojej dobrej przyjaciółki, lekarki, zawzięcie coś klikającej w komputerze i raz po raz coś zapisującej w albo mojej kartotece, albo w, jak mniemam i podpowiada mi mój psi nos oraz kobieca intuicja, książeczce ciążowej. Podczas tego trwała zupełna cisza, przerywana tylko i wyłącznie właśnie tymi poczynaniami dokonanymi przez doktor Goldberg-Gawryło. W końcu jednak Hana skończyła "papierową robotę" i podniosła na mnie wzrok.
-Natala, powiem ci tak... Maluchy rozwijają się prawidłowo i są silne i zdrowe. Wszystko jest w jak najlepszym porządku, ale dla ich dobra prędzej czy później pomyślałabym o urlopie w pracy, szczególnie z twoją robotą...- powiedziała poważnie i kontynuowała -Tu masz książeczkę ciążową, a w niej zapisany również termin następnej wizyty. Nie wiem co ci mogę jeszcze poradzić... Jedz zdrowo, pij dużo wody i ciepłych płynów, wysypiaj się... I słuchaj swojego organizmu. On ci powie najszybciej gdy coś będzie nie halo...- gdy to mówiła, uśmiechnęła się szczerze. Odebrałam od niej książeczkę i schowałam ją do torebki.
-Dzięki Hana, naprawdę- uśmiechnęłam się do niej szczerze.
-Będzie dobrze Natalia. Wierzę w to- uspokoiła mnie, nie powiem. Ale to co powiedziała zaraz potem, trochę mnie zaskoczyło -Już masz dryg...- zaśmiała się, patrząc na mój brzuch.
-Co?!- nie zrozumiałam i spojrzałam w tym samym kierunku. No tak! Nawet się nie zorientowałam kiedy położyłam lewą rękę płasko na brzuchu! Zupełnie tego nie zarejestrowałam, ale faktem było że to zrobiłam. 
-Będziecie świetnymi rodzicami Natalia. Nie martw się o to...- dodała Hana, jakby wiedząc jakie myśli kotłują mi się właśnie w głowie.
-Mam taką nadzieję Hana...- odpowiedziałam, po czym dodałam, podnosząc się z krzesełka -Czas na mnie. Ja muszę wracać do rodzinki, a ty masz kolejnych pacjentów...- kontynuowałam, ubierając się.
-Trzymaj się Talia i w razie co do mnie dzwoń. A widzimy się za miesiąc na wizycie...- również wstała i mnie uściskała.
-Też się trzymaj i uściskaj ode mnie Kubę i Piotra!- poprosiłam ją, gdy już mnie puściła.
-Zrobi się- przytaknęła, a ja opuściłam jej gabinet. Szybki spacer po szpitalnych korytarzach i chwilę później byłam już na świeżym powietrzu, na parkingu pod budynkiem. Od razu skierowałam się do mojego samochodu i tam wsiadłam, wrzucając torebkę na siedzenie pasażera. Dłuższą chwilę tak siedziałam, w zupełnym bezruchu, myśląc o wszystkim co się dowiedziałam od Hany i o ostatnich wydarzeniach. Nie było spokojnie, to jest więcej niż pewne... Mam nadzieję że teraz będzie, bo stres dla dzieci nie będzie dobry w żadnej mierze...!
Pod wpływem impulsu sięgnęłam do torebki po książeczkę ciążową i otworzyłam ją na wydrukach USG. Patrzyłam na nie dłuższy moment, myśląc tylko o tym że przez dwa miesiące nie miałam bladego pojęcia że w moim łonie rozwijają się dwa nowe życia...!? Po dłuższej chwili namysłu odłożyłam książeczkę z powrotem do torebki, ale nie odpaliłam auta. Wcześniej jeszcze ułożyłam obie dłonie na płaskim jeszcze brzuchu, przykrytym warstwami materiału takimi jak podkoszulka, sweter i kurtka.
-Hej kochani, tu mama...- zawahałam się przez moment, patrząc na brzuch -Obiecuję wam, że nigdy nic wam się nie stanie! Ja, wasz tatuś i starsza siostra o to zadbamy!- powiedziałam z uśmiechem na twarzy -Kocham was maluchy..! Rozwijajcie się tam dobrze!- tymi słowami zakończyłam rozmowę z własnym brzuchem, następnie napisałam Miłkowi szybkiego SMSa, że już wracam do domu, a potem odpaliłam auto i wyjechałam z parkingu. Mimo tego że się trochę bałam, nie mogłam się doczekać aż będę w domu i powiem Miłoszowi o ciąży..! Głęboko w sercu wiedziałam że będzie się cieszył równie bardzo co ja...

True love is based on trustTahanan ng mga kuwento. Tumuklas ngayon