80.

191 16 1
                                    

W poprzednim rozdziale:
Zbliżałyśmy się już do stołówki, gdy....
L
CD.

.... usłyszałyśmy w jednym z korytarzy niedaleko, ogromny harmider.
-O co tam chodzi?!- spytała mnie Ada.
-Nie wiem, zaraz zobaczymy...- odpowiedziałam średnio miło i poszłam właśnie w tamtą stronę.
-Może lepiej nie?!- dogoniła mnie w parę kroków. Od razu uciszyłam ją gestem, gdyż bardzo się zbliżyłyśmy do źródła dźwięku. Wyjrzałam zza rogu i zamarłam. Na korytarzu stał ex Aśki, Dawid Marczak, wymachujący na wszystkie strony nożem. Jedyny był plus taki że stoi tyłem do mnie... Zanim jednak zareagowałam, postanowiłam zorientować się w sytuacji. Asia stała naprzeciw niego, zasłaniając sobą Szymona i starała się uspokoić swojego byłego crasha z liceum.... Sytuacja nie była zbyt wesoła, to było pewne...
-Co on ma, czego ja nie, pytam się?!- właśnie się wydarł Marczak.
-Dawid błagam cię, to nie jest miejsce na takie kłótnie....- starała się go uspokoić Asia.
-Nie jest miejsce?! A jakie jest dobre twoim zdaniem, co?!- machał tym nożem na lewo i prawo, na 100% mając obłęd w oczach. Widziałam to po minie Szymona...
-Na pewno nie tutaj i nie teraz! Odłóż ten nóż, proszę cię!- próbowała być spokojna.
-Dawid, to nie jest zabawne, odłóż nóż...- poparł narzeczoną Szymon, nakazując to samo gestem.
-Nie będziesz mi mówił co mam robić ty sukinsynie! Zabrałeś mi żonę, więc się zamknij!- wrzasnął na Zielińskiego Marczak.
-Dawid nie wracajmy do tego co było i odłóż nóż!
-Gówno mi zrobicie! Oboje! A ty, jeszcze do mnie wrócisz na kolanach, błagając o wybaczenie!
-Nie bądź śmieszny i się uspokój!- stała przy swoim.
-Sama się uspokój! Bo ja jestem bardzo spokojny!- nadal ciągnął tą kłótnię, powoli wpadając w jakiś obłęd! NIC racjonalnego do niego nie docierało, był skupiony na swoim bólu i zemście... Sytuacja z chwili na chwilę wymykała się spod kontroli, więc musiałam działaś szybko... Wobec tego wyczekałam odpowiedni moment i niewiele myśląc, wzięłam króciutki rozbieg, po czym się rzuciłam na bruneta, z impetem powalając go na ziemię. Jednocześnie wykręciłam mu tą rękę, w której trzymał nóż, aby go puścił. Trening tajskiego boksu się w końcu do czegoś przydał...
-Co jest kurwa?!- wrzasnął, ale żadne z nas nie zareagowało -Puszczaj mnie kurwa?!
-Nie, dopóki się nie uspokoisz!- huknęłam mu do ucha, unosząc się tak, że siedziałam sobie spokojnie na jego lędźwiach i dociskałam mu wykręconą rękę do ziemi -Co to w ogóle za akcja co?! Przemyślałeś to chociaż?! Grozisz policjantom na służbie w budynku pełnym policji, jakbyś zapomniał!- uświadomiłam go.
-Pieprz się suko!- odwarknął, a ja spojrzałam na przyjaciółkę. Asia z ulgą przytulała się do Szymona, wyraźnie poruszona tą całą akcją. Nie dziwiłam jej się, w końcu jeszcze parę sekund i brunet by się na nią rzucił z tym żelastwem?!
-Z chęcią, tyle że nie z tobą- odpowiedziałam kąśliwie i lewą ręką wyciągnęłam kajdanki, aby go skuć. Niestety miałam to utrudnione, gdyż cały czas się szarpał i wrzeszczał abym go puściła...
-Co tak sterczysz Ada?! Chodź tu i mi z nim pomóż!?- krzyknęłam do tyłu, na partnerkę. Kowalewska znalazła się obok mnie w chwilę i z jej pomocą udało mi się skuć tego wariata. Akurat podnosiłyśmy go na nogi, gdy na korytarzu pojawili się Czarek i Patryk.
-Chłopaki?! Weźmiecie pana na dołek?!- krzyknęłam do nich, aby przekrzyczeć awanturującego się Dawida, który żądał zwrócenia wolności i tego, abym się od niego odjebała, oraz cały czas wrzeszczał coś do Aśki. Jakieś teksty w deseń "jeszcze wrócisz do mnie z płaczem, jak ten pies cię rzuci!" i etc... Nie miałam siły na chociażby próbę zrozumienia go...
-Oczywiście- odpowiedział Czarek, od razu go przejmując, nadmiernie używając siły i dodając w jego stronę -Zamknij się gnoju, bo cię słuchać nie mogę!
-Jeb się psie!- doszła odpowiedź.
-Co tu się właściwie stało?!- spytał Patryk, patrząc to na mnie, to na Dawida, a na sam koniec na Zielińskich.
-Gość zrobił awanturę Aśce i groził jej tym oto nożem, ja tylko go spacyfikowałam- opowiedziałam im w skrócie i dodałam -Weźmiecie go na dołek i oddacie to Adamowi, poproszę?!- spojrzałam na nich z nadzieją, wskazując na trzymany przez Adę nóż.
-Już się robi Królowo!- zażartował Czarek, wziął ten nóż od Ady i się zmyli, ale krzyki Marczaka było słychać jeszcze dobrą chwilę później...
Gdy już ucichły zupełnie, podeszłyśmy do Asi i Szymona.
-Co on tu robił w ogóle?!- spytałam przyjaciółkę.
-Nie wiem. Mieliśmy wracać do pokoju prewencyjnego, gdy nagle wyrósł przed nami jak spod ziemi i zaczął na mnie krzyczeć. Staraliśmy się go uspokoić, ale jak tylko zobaczył Szymona to się już tak wkurzył że wyciągnął ten nóż i zaczął nam grozić i wrzeszczeć jak jakiś nienormalny! Nic do niego nie docierało...!?- opowiedziała w skrócie Asia, jeszcze w emocjach.
-Chory jakiś...?!- prychnęła Ada, nie znając całej historii.
-Można tak powiedzieć...- odpowiedziałam, wymieniając z Szymonem porozumiewawcze spojrzenia.
-Dzięki Natalia... Gdybyś go nie powaliła, to nie wiem co by się stało...- spojrzał na mnie Zieliński z wdzięcznością.
-Nie macie za co!- zaprzeczyłam -Tylko zneutralizowałam zagrożenie- odpowiedziałam, jakby to było nic takiego i wzruszyłam ramionami.
-Szymon ma rację Talia, dzięki! Zupełnie nie wiem co by się tu stało, gdyby nie ty...- poparła narzeczonego Asia, po czym mnie przytuliła.
-Zawsze do usług- odparłam, puszczając im oczko z filuternym uśmieszkiem na ustach. Potem pogadałyśmy z przyszłym małżeństwem Zielińskich jeszcze chwilę, a następnie poszłyśmy zjeść, po czym wróciłyśmy na patrol. Żadna z nas nie poruszała tematu mojej akcji na komendzie i nie gadałyśmy też o niczym innym. W radiowozie panowała zupełna cisza. Wyjątkiem były interwencje, gdzie współpracowałyśmy, zachowując czysty profesjonalizm, mimo waśni prywatnej między nami...

True love is based on trustWhere stories live. Discover now