83.

196 16 1
                                    

W poprzednim rozdziale:
Nie minęła chwila, a już było wiadomo, że bukiet złapała...
CD.

.... Karolina! Jaki się podniósł aplauz, to było niepojęte! A my z Asią znów się do siebie znacząco uśmiechnęłyśmy, nie mówiąc nic i Zielińska puściła mi oczko w filuternym, acz dużo mówiącym geście. W końcu to było misternie zaplanowane, a zaraz miała się wydarzyć następna, również ukartowana przez nas niespodzianka...
-No kochana!- prychnęłam do zszokowanej Karoliny, dając jej niezbyt mocną sójkę w bok. W końcu nie mogła się domyślić...
A w tej samej chwili, policyjną czapkę ktoś złapał i zapadła cisza.
-O co chodzi?!- prychnęła do mnie Karola, nadal trzymając w rękach bukiet. Wobec tego, siłą hamują cisnący się na usta śmiech, odwróciłam ją o 180* za ramiona, aby spojrzała prosto na klęczącego przed nią na jednym kolanie Mikołaja! I to jeszcze ze złapaną czapką na głowie i czerwonym, bardzo znaczącym, acz drobnym pudełeczkiem w dłoni! Lola zamarła, a wszyscy goście, łącznie ze stojącą na scenie parą młodą, patrzyli na nich uważnie, z wypiekami na twarzy, będąc ciekawymi co się zaraz wydarzy.
-Mikołaj...?!- szepnęła na bezdechu, patrząc na Białacha oczami wielkimi jak 5 złotych.
-Karolcia...- westchnął, łapiąc ją wolną dłonią za rękę, gdyż w drugiej miał rzeczone pudełeczko z pierścionkiem. Ja dla pewności nadal trzymałam dłonie na ramionach Karoli, na wypadek jakby miała zacząć mdleć z szoku, czy coś... W końcu co jak co, ale z tą wariatką nigdy nic nie wiadomo...!? -Od kiedy cię poznałem nie mieliśmy zbyt łatwo, najpierw w pracy, a potem prywatnie również...- zaczął, wyraźnie wzruszony. A mi przypomniało się, kiedy temat ich zaręczyn wypłyną podczas rozmowy w sądzie, gdy miałam rozprawę rozwodową z Łukaszem...:

FLASHBACK
W SĄDZIE
-"Mikołaj?! A ty kiedy się oświadczysz tej wariatce, hm?!"- zagadnęłam wtedy Białacha, odrobinę zbaczając z tematu -"Skoro tyle razem przeszliście to może już czas, nie uważasz?"- zażartowałam z uśmiechem, patrząc na niego sugestywnie.
-"Ty się Talia Góralem zajmij lepiej!"- odpyskowała mi Rachwał, zanim Mikołaj w ogóle cokolwiek powiedział. Przez to całą czwórką zaczęliśmy się szczerze śmiać....

TERAZ
Wróciłam do świadomości idealnie w momencie na słowa wypowiedziane przez Mikołaja: 
-....Kocham cię jak wariat i nie widzę bez ciebie reszty mojego życia... Dlatego pytam cię dzisiaj, tutaj, na tym wspaniałym weselu naszych przyjaciół, czy ty, Podkomisarz Karolino Anno Rachwał, zgodzisz się uczynić mnie najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi i zostaniesz moją żoną?!- spytał z nadzieją i walącym sercem. Wszyscy milczeli, czekając na reakcję Karoliny, która w tamtym momencie walczyła ze łzami wzruszenia i dość sporym mętlikiem w głowie.
-Mikołaj, ja...- zająknęła się.
-Spokojnie...- szepnęłam jej do ucha, delikatnie głaszcząc ją po ramionach. Nikogo z wtajemniczonych to nie dziwiło, skoro taki właśnie był plan. Miałam za zadanie "naprowadzić" Rachwał na Mikołaja i dopilnować, aby wszystko się dobrze skończyło. A druga sprawa była taka, że razem z Asią wiedziałyśmy dobrze że Lola będzie w jakiś sposób potrzebować naszego wsparcia...
Przez dobrą chwilę panowała zupełna cisza, podczas której Karola zbierała myśli, wyraźnie roztrzęsiona. Widziałam w oczach Mikołaja że się martwił, ale uspokoiłam go spojrzeniem. W końcu poza nim, to ja znam tą blondwłosą wariatkę najlepiej i wiem, że po prostu potrzebuje czasu...
-Starszy aspirancie Mikołaju Białachu..- zaczęła, drżącym głosem, a my wszyscy wstrzymaliśmy oddechy. To był ten moment... Być albo nie być dla wspólnego szczęścia Karoli i Mikołaja... -Z przykrością muszę cię poinformować że nie pozbędziesz się mnie już nigdy więcej!- powiedziała z uśmiechem.
-Czy to znaczy tak?!- upewnił się Białach, z szerokim uśmiechem na ustach. Lola tylko pokiwała głową na tak, w odpowiedzi. Wtedy Mikołaj założył jej na palec pierścionek, po czym wstał, a ja się odsunęłam na dwa kroki i krzyknęłam do zebranych:
-Powiedziała TAK!!- krzyknęłam z wielkim uśmiechem na ustach, po czym spojrzałam na scenę, gdyż tam ostatnim razem widziałam Asię i Szymona, a dookoła mnie wybuchła wręcz euforia krzyków i oklasków. Jednakże ich tam nie zauważyłam, za to chwilkę później poczułam znajomy uścisk dookoła mnie.
-Udało nam się!- zaśmiała się Asia, razem ze mną obserwując całujące się narzeczeństwo i obejmując mnie w ramionach, jednocześnie opierając brodę na moim prawym ramieniu.
-Oj tak..! Spisałyśmy się!- zaśmiałam się wraz z nią, szczerze. Bardzo nas cieszyło szczęście Karoli i Mikołaja. W końcu są razem szczęśliwi, nie widzą poza sobą życia...
Wtedy właśnie, kiedy zakochani przytulali się już dobrą chwilę, Jacek i Wojtek rozpoczęli pewną "akcję"... A mianowicie, zaczęli im skandować "Gorzko! Gorzko!" jakbyśmy co najmniej na ich weselu byli, a nie u Aśki i Szymona! Duża część osób od razu to podłapała, a część zaczęła po prostu klaskać, ze śmiechem na ustach.
-Wariaci..!- prychnęłam, a Asia mi zawtórowała, przez śmiech. Natomiast Karola i Mikołaj nie mieli wyboru, jak "posłuchać rozkazu"... Przyszli państwo Białach pocałowali się czule i namiętnie. Karola miała dłonie na policzkach Mikołaja, a Białach obejmował swoją narzeczoną w tali, trzymając ją przy sobie. Uroczo się na nich patrzyło...

True love is based on trustWhere stories live. Discover now