28.

377 25 4
                                    

PARĘ DNI PÓŹNIEJ
NATALIA POW. Dzisiaj jakżeby inaczej obudził mnie właśnie mój osobisty, prywatny i jakże irytujący budzik, sygnalizujący że czas wstać do roboty... Z jękiem go wyłączyłam, po czym upadłam na materac na plecy, patrząc na sufit. Leżałam tak może 2 minuty, po czym zebrałam się w sobie.
-Czas ruszyć 4 litery i wstać!- mruknęłam do siebie i z ciężkim westchnieniem podniosłam się z wyra. Jak nieżywa wyszłam z sypialni, gdy nagle usłyszałam:
-Dzień dobry!- aż podskoczyłam z wrażenia i spojrzałam w tamtą stronę.
-Staszek! Nie strasz ludzi!- skarciłam siostrzeńca Miłosza ostro. Ten chłopak naprawdę mnie doprowadza do szału! Te swoje "komentarze" pod moim i Górala adresem też zostały i szczerze mówiąc irytuje mnie to niemiłosiernie!
-Nie chciałem cię przestraszyć- odparł i dodał -Przynajmniej jesteś rozbudzona i nie potrzebujesz kawy...- odparł z "luzackim" uśmieszkiem. 'Grr!'- pomyślałam wewnętrznie, a na zewnątrz tylko wywróciłam oczami.
-Dzięki- wycedziłam i cofnęłam się do sypialni po ciuchy na dzisiaj. Wybór był dość prosty i szybki. Fioletowa koszulka z długim rękawem, bielizna i czarne jeansy z wysokim stanem. Z ubraniami w dłoniach znów wyszłam z pokoju i spojrzałam chmurnie na nadal stojącego przed moimi drzwiami Gąsienicę.
-Ty coś ode mnie chcesz, czy jak?! Co tak sterczysz?!- spytałam go średnio miło, ale już od samego rana mam go dosyć.
-Nie... Tak sobie stoję- odparł "luzacko".
-Zamykam się w łazience- obwieściłam i nie czekając na jego reakcję to zrobiłam. Ciuchy rzuciłam na półkę, a sama pozbyłam się piżamy i weszłam pod prysznic. Jednakże zanim to zrobiłam przekręciłam zamek w drzwiach. Tak w razie co, gdyby Staszek wpadł na jeszcze inny pojebany pomysł i np. chciał wejść... Wolałam nie ryzykować szczerze mówiąc... To że nie przeszkadza mi jak widzi mnie w piżamie, to nie znaczy że życzyłabym sobie aby mnie widział bez niej!
Nadal złorzecząc pod nosem na zachowanie Staszka wskoczyłam pod prysznic i postarałam się myśleć o czymś zgoła innym...

W TYM SAMYM CZASIE
MIŁOSZ POW. Wstałem z wyra krótko po 7. Obudził mnie jak zwykle, budzik. Wyszedłem z sypialni i natknąłem się na rozwalonego na kanapie Staszka.
-Dobry...- mruknąłem w jego stronę.
-Cześć!- odparł, zbyt energicznie jak na mnie. Bez dalszych słów zajrzałem do pokoju Natalii, czy już wstała, a potem udałem się do kuchni, aby zrobić nam śniadanie i przede wszystkim KAWĘ! No nie, kawka dla mnie, a dla Natalki herbatka, bo kawa zazwyczaj jej rano szkodzi...
Bez namysłu zająłem się wybranym przeze mnie zadaniem z zadowoleniem, powoli się rozbudzając podczas tego. Gdzieś przy zalewaniu wody usłyszałem ruch w rurach, co znaczyło że dobrze trafiłem z aktualnym miejscem pobytu mojej partnerki. Ledwo o niej pomyślałem, już uśmiechałem się przez to lekko i od razu miałem lepszy humor...
Po jakimś czasie, gdy już śniadanie było gotowe, do kuchni weszła Natalia. Bez słowa się do siebie uśmiechnęliśmy.
-Twoja herbatka...- przerwałem milczenie między nami i podałem jej naczynie.
-Dzięki- uśmiechnęła się lekko i wzięła ją ode mnie, od razu pijąc parę łyków.
-Wspólne śniadanko, dla zakochanych gołąbków!?- zażartował Staszek, wchodząc do kuchni.
-NIE- powiedzieliśmy chórem, stanowczo, karcąc go spojrzeniem.
-Ok, okej!- udał że się poddaje, wziął co miał i wyszedł.
-Przepraszam cię za niego...- zwrócił się do mnie Miłosz.
-Nie Miłek, nie przepraszaj! To nie twoja wina że twój siostrzeniec to taka pierdoła...- odparłam i oboje zaczęliśmy się śmiać. Potem się uspokoiliśmy i zjedliśmy śniadanie, aby następnie przygotować się do wyjścia. Oczywiście, Staszek cały czas przyglądał nam się z kanapy, jak biegamy i szukamy swoich rzeczy, a gdy drugie je znajdzie, to się wymieniamy z wdzięcznymi minami.
Gdy już ubieraliśmy buty, Staszek stanął oparty o ścianę i patrzył się bezceremonialnie na tyłek Natalii. Ona to umyślnie zignorowała, ale ja nie wytrzymałem...
-Staszek! Ogarnij się debilu! Bo cię za okno wyrzucę, krucafiks!
-No dobra wuja! Przecież ja nic nie robię!- "obronił" się i poszedł w długą, jeszcze komentując, że się zachowuję się jak wkurzony lew, kiedy mu lwicę podpierdzielają...
Tego już Natalia nie dała mi nie dała skomentować, tylko wyciągnęła mnie z domu i pojechaliśmy do pracy. Przez część drogi panowała zupełna cisza między nami, po czym wróciliśmy do normalnego trybu, spokojnie sobie rozmawiając...

True love is based on trustWhere stories live. Discover now