49.

233 15 0
                                    

TRZY MIESIĄCE PÓŹNIEJ
NATALIA POW. To dzisiaj... Dzisiaj nasza mała Niki kończy roczek! Jak to wszystko przeleciało...?! Dopiero co ją uratowaliśmy, a teraz minęło te 5 miesięcy i mała ma równo roczek! To ci dopiero!

Akurat tak się złożyło, że noc przed jej urodzinkami mieliśmy nockę, a kolejny dzień służby mamy dopiero jutro, więc możemy spędzić z nią calutki dzień! Bardzo nas to cieszy, gdyż przez ostatnie dni nie mieliśmy dla niej zbyt wiele czasu, biorąc pod uwagę naszą pracę, ale tym razem nam się udało!
Właśnie zaparkowaliśmy przed komendą. Niebo powoli szarzeje, budząc się z głębokiego snu i tracąc granatowe kolory. Za to na horyzoncie pojawiają się różowe i pomarańczowe refleksy. Wygląda to nawet ładnie, a jak dodamy do tego że jest nawet ciepło to... No po prostu bajka!
Wysiedliśmy z auta, zamknęliśmy je i udaliśmy się do budynku. Na recepcji akurat nikogo nie było, co nie było dziwne o godzinie 7:02. Dość żwawym krokiem wobec tego weszliśmy na schody, w drodze do naszego pokoju. Na całe szczęście nie mieliśmy zbyt dużo kontynuowanych spraw, więc i tej papierologii nie będzie sporo, a co za tym idzie ogarniemy to szybko.
-To co?! Przebieramy się i lecimy do naszej solenizantki?!- spytał retorycznie Miłek, gdy zbieraliśmy papiery, aby odnieść je do Jacka.
-Taki jest plan- odpowiedziałam i dodałam -Masz coś w biurku co trzeba do archiwum zanieść?!- spytałam go.
-Chyba tak, poczekaj- odpowiedział i ponownie usiadł na krześle. Otworzył parę szuflad na raz i chwilę w nich poszukał. Wobec tego cierpliwie poczekałam, trzymając papiery przy klatce piersiowej.
-Mam!- obwieścił, pokazując mi 3 dość sporej wielkości teczki.
-To zrobimy tak. Ty kochanie pójdziesz do Jacka z papierami, a ja wezmę te twoje teczki i zaniosę razem z moimi do archiwum- powiedziałam, podchodząc do niego.
-Dobry plan Kochanie- odpowiedział, pocałował mnie przelotnie, po czym wymieniliśmy się tą makulaturą, a następnie wyszliśmy z pokoju.
-Zaraz się widzimy- powiedziałam i każde z nas poszło w swoją stronę. Ja do archiwum, a Miłek do Nowaka.

PÓŁ GODZINY PÓŹNIEJ
Już załatwiliśmy wszystko na komendzie i mogliśmy oficjalnie zakończyć dzień pracy. Zadowoleni udaliśmy się do samochodu, żegnając się z mijanymi kolegami i koleżankami.
-Teraz kierunek dom!- powiedział zadowolony Miłosz.
-Raczej, nie inaczej!- odparłam i tak właśnie uczyniliśmy, gdy już wsiedliśmy do auta i odjechaliśmy w miasto. Zdziwił nas trochę brak korków, ale działało to na naszą korzyść. Chwilę po 8 byliśmy już w domu i zastaliśmy tam śpiącą Zuzę.
-Bez hałasu...!- powiedziałam do mojego partnera ruchem warg. Miłosz tylko pokiwał głowią i najciszej jak mogliśmy, udaliśmy się do łazienki. Umyliśmy ręce, po czym zahaczając na moment o sypialnię, postanowiliśmy się odświeżyć po męczącej nocce.

...
Gdy już jako tako się ogarnęliśmy i przebraliśmy w domowe rzeczy, obudziła się Zuza, zwabiona zapachem śniadania.
-Witamy śpiącą królewnę!- żartowałam gdy weszła do kuchni, jak gdyby nigdy nic siedząc na blacie.
-Dobry- odpowiedziała i potarła oko, aby się rozbudzić.
-Która godzina?!- spytała, ziewając.
-Za moment dziewiąta- odpowiedział jej Miłek i podając jej kubek z zieloną herbatą, powiedział -Dla ciebie...
Kowal z ulgą przyjęła naczynie i upiła trochę napoju, a Miłosz podał mi mój kubek, za co dostał lekki uśmiech.
-Co chcecie na śniadanie?!- spytał nas Bachleda.
-Kanapki mogą być- wzruszyła ramionami Zuza -Nie chcę wam robić kłopotu... Szczerze mówiąc to powinnam się już zbierać do siebie...
-Nie rób jaj Zuza! Zjedz z nami! Ja cię stąd z pustym żołądkiem nie wypuszczę!- odpowiedziałam, zeskakując z blatu.
-No dobrze...- poddała się, po czym zajęliśmy się śniadaniem. Za to Niki spała caluteńki ten czas...!

....
Gdy już zjedliśmy i posprzątaliśmy, Zuzka zebrała swoje rzeczy i żegnając się z nami, udała się do swojego mieszkania. Nie zatrzymywaliśmy jej, bo i po co?!
-To co?! Budzimy tego naszego śpiocha?!- spytał Miłosz, gdy zostaliśmy sami.
-Lepiej tak. Bo jeszcze teraz się wyśpi, a potem nie będzie chciała spać w nocy!- stwierdziłam i wstałam. Od razu poszłam do sypialni, a Bachleda w parę kroków za mną. Z uśmiechem pochyliliśmy się oboje nad łóżeczkiem małej, gdzie sobie spokojnie spała. Była taka urocza...! Włoski porozrzucane po poduszce, koszulka od piżamy podwinięta, kołdra kończyła się przy kolanach, miś w rączce i otwarta buzia, a obok niej "zgubiony" smoczek. Wymieniliśmy rozczulone spojrzenia, po czym znów spojrzeliśmy na Nikolę. Z uśmiechem poprawiłam jej koszulkę i zaczęłam ją delikatnie łaskotać po brzuszku.
-Niki... Czas wstawać księżniczko...- zwróciłam się do córki spokojnym głosem -Mamy nowy dzień...- i osiągnęłam sukces, gdyż mała zaczęła trochę grymasić przez sen, ale w końcu spojrzała na nas niebieskimi oczkami, jeszcze trochę zaspana.
-Dzień dobry...- zaśmiałam się łagodnie, a na twarzy małej wykwitł uśmiech, gdy ogarnęła kogo widzi.
-Mama! Tata!- powiedziała swoim dziecięcym głosikiem, od razu siadając i wyciągając do mnie rączki. Z uśmiechem wzięłam ją w ramiona i sadzając sobie na biodrze, przytuliłam, okrywając ją kocykiem. Była taka uroczo ciepła...
-Dzień dobry księżniczko!- uśmiechnął się do niej Bachleda, całując małą w policzek.
-Tata- zaśmiała się, obejmując mnie za szyję rączkami.
-Idziemy na śniadanie!- zarządziłam i całą trójką poszliśmy do kuchni, a tam mała zjadła pyszne śniadanie. Potem legliśmy na kanapie, pod kocami, oglądając ulubioną bajkę Nikoli, "Troskliwe Misie".

...
Całe rano spędziliśmy bardzo leniwie, a mała była z tego bardzo zadowolona. Co rusz się tuliła do któregoś z nas z uroczym uśmiechem, a my nie potrafiliśmy jej odmówić. Owinęła nas sobie wokół palca, to jest pewne....

Około 12 położyliśmy ją na drzemkę, a sami zaczęliśmy wprawiać w ruch niespodziankę. Mieli przyjść nasi przyjaciele na kawę z tortem dla małej, z okazji urodzin. Oczywiście będzie to nie byle jaki tort, gdyż ma narysowane postacie z troskliwych misiów. W czasie drzemki zdołaliśmy wszystko przygotować, a na dodatek zrobić tak codzienne rzeczy jak pranie, czy zwywarka...

PARĘ GODZIN PÓŹNIEJ
Niedługo będzie 17, więc lada moment przyjdą goście. Niki niczego nie podejrzewa, bo zawsze lubi ubierać się w sukienki... Taka mała różnica między nami...
Stół już zastawiony, bajzel w salonie w miarę ogarnięty, tort chłodzi się w lodówce.. Nic tylko czekać na gości!
A jeśli o gościach mowa, to akurat zadzwonił dzwonek do drzwi.
-Otworzę!- powiedział Miłek i faktycznie tak zrobił. Pierwsi przyszli Asia z Szymonem, a krótko po nich Karola z Mikołajem. Przywitaliśmy gości, pomogliśmy im się rozgościć, po czym rozsiedliśmy się w salonie. Niki była w niebo wzięta, gdy tylko ujrzała Karolę i Asię! Dopadła je i od razu chciała się bawić. Natomiast Aśka i Karo nie miały nic przeciwko, gdyż same bardzo polubiły małą....
Rozdaliśmy gościom to co chcieli pić, po czym rozmawiając luźno czekaliśmy na resztę, która zjawiła się niedługo po 17. Przywitaliśmy się ze wszystkimi, po czym podaliśmy wszystkim to co chcieli.
Wtedy przyszedł czas na tort...
-Ja pójdę, ty weź małą...- szepnęłam do Bachledy, a gdy ten potwierdził, skinęłam na Asię i poszłyśmy do kuchni. Zatońska pomogła mi z tortem, po czym razem z nim poszłyśmy do salonu. Wtedy wszyscy wstali i zaczęliśmy śpiewać sto lat. Niki na samym początku nie ogarnęła że to dla niej, a potem próbowała śpiewać razem z nami, po swojemu, cała zadowolona!
-No maluchu! Wszystkiego najlepszego!- powiedzieliśmy jej z Miłoszem, pocałowaliśmy córkę w policzki i pomogliśmy zdmuchnąć świeczek. Zadowolona Niki zakładała, gdy nam się to udało. Potem wszyscy złożyli jej życzenia, a następnie zjedliśmy tort. Mała była CAŁA w tym cieście, więc nie omieszkaliśmy jej zrobić zdjęcia, śmiejąc się do rozpuku. A Niki śmiała się razem z nami!
Kolejne godziny minęły naprawdę szybko i fajnie. Mała dostała od nas i naszych przyjaciół sporo fajnych prezentów, którymi się z ochotą zaczęła bawić, a my byliśmy pogrążeni w rozmowie z przyjaciółmi. Urodzinki zakończyliśmy około 19, gdy położyliśmy Nikolę spać, a gadaliśmy z przyjaciółmi przez jeszcze chyba ze 2. Było naprawdę miło... Wszyscy sądzili że naprawdę jesteśmy szaleni chcąc robić te wszystkie baralie z systemem, aby z nami została, ale wspierają nas i podziewają. Cieszyliśmy się że odbiegają to właśnie w ten sposób i że mamy takich super przyjaciół.

...
Cała impreza skończyła się około wpół do dziesiątej. Goście zebrali się i wyszli, a my wzięliśmy się za półgodzinne sprzątanie. Gdy w końcu się z tym uporaliśmy, oboje się wykąpaliśmy i wskoczyliśmy do łóżka. Jakoś też wtedy Lola przesłała nam filmiki i zdjęcia z dzisiaj. Wyszły bardzo fajnie muszę przyznać...
-W następne urodziny będzie jeszcze więcej gości...- powiedział Miłosz i pocałował mnie w skroń, na moment odrywając wzrok od zdjęć.
-Masz rację- uśmiechnęłam się, po czym podglądaliśmy je jeszcze przez jakiś czas, a następnie zgasiliśmy światło i poszliśmy w ślady Nikoli. To był naprawdę fajny dzień. Mam nadzieję że przyszłość nam obmyśla jeszcze dużo takich...
CDN.

Czyli mała Nikola ma już rok...
Moim zdaniem udały się urodziny, a waszym?!
Ciekawe czy Natalia z Miłoszem dostaną te papiery adopcyjne, czy też nie...?!
Jak myślicie?!
Uda im się adoptować Nikolę?!
Tak, czy inaczej, jestem pewna że będą z nich świetni rodzice...
Miłego dnia! / Dobranoc!
F.

True love is based on trustWhere stories live. Discover now