73.

203 15 2
                                    

NATALIA POW. Minął tydzień od tego feralnego pocałunku z Robertem na parkingu... Przez cały ten czas widzę jak wkurzony jest Miłosz, gdy tylko widzi Roberta u mojego boku, ale co ja za to mogę?! Przecież nie wniosę o zmianę partnera bo ten debil mnie pocałował!? To jakiś absurd by był!? Z takiego niewinnego powodu się nie wypełnia papierów takiego kalibru! Przecież szefowa będzie wtedy musiała zrobić roszady w jeszcze innym patrolu aby to wszystko pogodzić! Gdyby naraził jakoś moje życie, to byłaby inna sprawa... Na ten moment jednak, zagryzłam zęby i staram się trzymać Dobrowolskiego na dystans. Jednakże cały czas w duchu modlę się aby komendant w końcu zdecydowała o ponownej zmianie partnerów. Ja już chcę do Miłosza! Sytuacji nie poprawia fakt że i Bachleda w ostatnim czasie zachowuje się turbo dziwnie...?! Wraca nocami, mimo że ma dniówki, ciągle dostaje jakieś dziwne telefony, znika nie wiadomo gdzie, nic mi nie mówi...?! Staram się to ignorować, ale powoli cierpliwość mi się kończy... Parę razy nawet pomyślałam że może mnie zdradza z tą całą Adą, ale nie. Od razu wyrzuciłam taką myśl z głowy. Miłosz by nigdy mi nie zrobił takiego świństwa! To nie w jego naturze... Z resztą, od dziewczyn wiem że on i Kowalewska nadal się nie dogadują, podobnie jak ja i Dobrowolski... No cóż, życie nas nie oszczędza i to jest pewne...!

Akurat siedzę u siebie za biurkiem i wypełniam papiery. Właśnie mamy z Robertem przerwę i spędzamy ją na komendzie. Oboje już zjedliśmy obiad i teraz jego gdzieś wywiało, a ja siedzę nad papierami, aby nie mieć za dużych zaległości. Nie to co Dobrowolski... Jego biurko to wręcz tonie w aktach, niedokończonych raportach i innych papierach, że aż prawie nie ma miejsca na klawiaturę od komputera, lampkę biurową i sam monitor!? W odróżnieniu od niego, ja mam swoje schodnie uporządkowane i czyste, a leżą na nim tylko te papiery, które powinnam uzupełnić w najbliższym czasie. Podzieliłam je na 2 kupki, aby się w tym nie pogubić. Jedna jest złożona z papierów już wypełnionych, czekających na oddanie Jackowi, włożenie do szafki, albo zdanie w archiwum. Natomiast druga, nieznacznie niższa, jest z tych papierów, które domagają się mojej uwagi. Tak sobie nad nimi siedziałam, gdy ktoś zapukał do drzwi.
-Wejść!- krzyknęłam, nie podnosząc wzroku znad leżących przede mną kartek. Usłyszałam kroki, po czym odsuwanie krzesła naprzeciw mojego biurka, a następnie znajomy stuk stawianego na blacie kubka i zadowolone westchnienie. Po tym wszystkim już wiedziałam kto to.... Wobec tego podniosłam głowę i się uśmiechnęłam.
-Siemka Młody!- przywitałam się z Wojtkiem. Razem z Niedźwieckim się przyjaźnimy i traktujemy trochę jak takie rodzeństwo, mimo iż nie spędzamy już tyle czasu wspólnie co kiedyś... Tłumacząc, na samym początku mojej pracy tutaj, współpracowałam właśnie z Młodym w patrolu 008, po czym komendant zrobiła roszady i jemu przydzieliła Zuzkę, a mi Miłosza i nadała nam numer 009...
-Cześć Natalia- odpowiedział z uśmiechem i dodał -Mamy akurat z Michałem przerwę, a widziałem wasz radiowóz pod komendą, więc pomyślałem że wpadnę i zobaczę co tam u ciebie...- powiedział z uśmiechem.
-I bardzo mnie to cieszy!- odpowiedziałam i oboje się zaśmialiśmy. Oto kolejny przykład tego, że z Wojtkiem mam ZDECYDOWANIE lepsze relacje niż z Robertem! Wystarczy tylko parę słów i już się śmiejemy, rozumiejąc doskonale co ma drugie na myśli. Oj, jaka to byłaby przyjemna współpraca, gdybyśmy znów razem jeździli....?! -Co tam u ciebie?! Jak tam ten Wolnicki?! Nadaje się na dowódcę?!- zapytałam. W końcu nie miałam wcześniej szansy bliżej go poznać, mimo że pracuje na naszej komendzie równie długo co Robert i Ada....
-No co mam ci mówić, nikt nie pobije ciebie czy Zuzi, ale się nadaje..!- odpowiedział, udając poważnego.
-Weź nie słodź, bo cukrzycy dostanę!- prychnęłam w odpowiedzi, przez co się zaśmialiśmy.
-Ale tak serio to tak, spoko z niego gość- odpowiedział, po czym przybliżył mi bardziej charakter i sposób działania swojego partnera. Ze smutkiem zauważyłam, nie znając go prawie wcale poza tym co powiedział mi Wojtek, oraz miłymi uśmiechami i "cześć" na korytarzu, że dogadałabym się z nim zdecydowanie lepiej niż z Robertem....
-A jak tam ten twój Robercik?!- spytał Młody, gdy skończył swoje. Był wyraźnie tym faktem zainteresowany.
-Nic mi nie mów...!- jęknęłam, na samą myśl o nim -Nie daję rady z nim po prostu! Ciągle mnie podrywa, a teksty ma jak małolat z podstawówki, się we wszystko miesza, wtyka nos w nie swoje sprawy...- odpowiedziałam mu w skrócie.
-No to nie ciekawie...- wyraźnie mu się to nie podobało.
-No nie- przytaknęłam i dodałam -A wisienką na torcie jest to, że nie ważne jaka byłabym dla niego oschła czy nie miła, on nadal mi nie daje spokoju i już 2 razy próbował pocałować! Raz mu się udało i o mało co Miłosz by mu mordy nie obił, a drugi na całe szczęście udaremnił Jacek, dając nam robotę!
-A to idiota!- prychnął Wojtek.
-Dokładnie. A sobie wyobraź, co ja z nim mam po minimum 10 godzin w jednym radiowozie!
-Współczuję...- odparł, z krzywą miną.
-Dobra, zmieńmy temat, bo nie chce mi się o tym gadać!- powiedziałam na to, z krzywą miną. Oboje przyjęliśmy to z ulgą i zaczęliśmy rozmawiać o czymś innym, czyli m. in. o pracy, ale też trochę o tym, co się dzieje u nas w życiu prywatnym. Akurat opowiadałam mu o Nikoli i całym tym ambarasie z nią, oraz rodzicach Miłosza, gdy do pokoju wszedł Robert. Umyślnie go zignorowałam, podobnie jak Wojtek, a Dobrowolski obejrzał sobie Niedźwieckiego parokrotnie od stóp do głów. Nie rozumiałam jego zachowania...
Kontynuowaliśmy tą rozmowę dobrą chwilę, po czym Wojtek niestety musiał już iść, gdyż Michał zawołał go przez radio. Mieli następną interwencję.
-No nic, muszę lecieć...- powiedział niezadowolony brunet, wstając. Niewiele myśląc uczyniłam to samo, wychodząc zza biurka.
-No to leć...- odpowiedziałam, równie niezadowolona co on. Nie chciałam znów zostać sam na sam z Robertem, ale dobrze wiedziałam że było to nieuniknione...
-Trzymaj się Talia- powiedział, z uśmiechem.
-Ty też. W kontakcie- odpowiedziałam, na krótko się przytuliliśmy, Niedźwiecki dał mi buziaka w policzek i wyszedł, zamykając za sobą drzwi. Wtedy, w pokoju zapanowała niezręczna cisza. Nie patrząc na Roberta chciałam wrócić do biurka, ale ten zatrzymał mnie w miejscu, łapiąc za łokieć.
-Łączy cię z nim coś?!- palnął prosto z mostu, patrząc na mnie poważnie.
-Nie?! Odbiło ci!?- odpowiedziałam, niewiele myśląc. Myślałam że się przesłyszałam. Nie sądziłam że moja bliska przyjaźń z Wojtkiem może wydawać się Robertowi czymś więcej, ale z drugiej strony się nie dziwiłam. W końcu to idiota...
-Mówię co widzę..- odpowiedział bardzo poważnie, patrząc mi w oczy.
-Nie, nie łączy mnie z nim nic- odpowiedziałam, dla świętego spokoju, jednocześnie wyrywając rękę -To był Młody...- dodałam, jakby to wyjaśniało wszystko. Jednakże widząc spojrzenie Roberta, pokręciłam z dezaprobatą głową -Wojtek jest dla mnie jak młodszy brat...! Nic mnie z nim nie łączy, poza przyjaźnią i szczerym zaufaniem, jeśli już musisz wiedzieć! To po prostu Młody!- wyjaśniłam -Kiedyś razem jeździliśmy, zżyliśmy się przez to...- zakończyłam, po czym wyminęłam go i wzięłam brakujące części mojego munduru, aby się ubrać. Cały czas czułam na sobie spojrzenie Dobrowolskiego, ale nauczyłam się już na nie nie reagować. Jednakże gdy już się cała ubrałam, gotowa do dalszego patrolu, a on nadal sterczał w tym samym miejscu i się na mnie gapił, musiałam zareagować...?!
-Co tak stoisz?! Nie gap się na mnie, tylko wskakuj w mundur i jedziemy na patrol!- pogoniłam go, stanowczym tonem, z nutką zirytowania. Boże, jak mnie ten jełop wkurza....?!
-Tak jest pani Starszy aspirant!- odpowiedział chmurnie, ale z lekką nutką kpiny, ruszając się z miejsca i podchodząc do wieszaka.
-Nie kpij, tylko się ogarnij! Robota czeka!- prychnęłam oschle, stając przy drzwiach i dodałam -Po prostu jedźmy już na patrol...- burknęłam do partnera, próbując zachować spokój, co przy nim jest niebywale trudne jeśli chodzi o mnie. Dobrowolski o dziwo posłuchał bez gadania i po chwili już patrolowaliśmy nasz rewir Wrocka...

PARĘ GODZIN PÓŹNIEJ
W MIESZKANIU
Jest 22, a jego jeszcze nie ma, mimo że według grafiku dawno już skończyliśmy oboje służbę, mimo różnych patroli. Rozumiem i wiem że w tej robocie nadgodziny są nieodłączne, ale bez przesady!? Te jego znikanie naprawdę, zaczyna mnie powoli irytować... Niki już dawno śpi, a ja siedzę i czekam na tego idiotę, aż wróci łaskawie do domu... Mam nadzieję że będzie miał dobrą wymówkę, gdy to się w końcu stanie...?! I żeby tylko była prawdziwa...
W tym samym momencie usłyszałam ruch na klatce schodowej, a po chwili znajomy szczęk kluczy w zamku. Z poważną miną wstałam z kanapy, przeszłam przez salon i oparłam się biodrami o kraniec blatu stołu, patrząc prosto na drzwi. Chwilę później pojawił się w ich mój partner.
-Cześć!- przywitał się jak gdyby nigdy nic, wszedł do środka, zamknął za sobą drzwi i zaczął ściągać kurtkę i buty.
-Cześć- odpowiedziałam mu oschle, uważnie obserwując jego poczynania.
-O co chodzi?! Czemu masz taki ton?!- od razu usłyszał, obdarowując mnie zdziwionym spojrzeniem.
-Nie wiem. Może ty mi powiedź o co chodzi?!- odbiłam piłeczkę, czując jak wzrasta we mnie irytacja. Nie odwracałam od niego zimnego spojrzenia. Naprawdę miałam już dość tych jego gierek...
-Natalka...- westchnął ciężko, opuszczając ramiona.
-No?!- nie zamierzałam odpuszczać, chcąc w końcu się dowiedzieć prawdy. Dość mam już tego, jak mnie zbywa nieokreślonymi półsłówkami, nie wyjaśniając kompletnie niczego...?!
Widząc moją defensywną postawę i zimne spojrzenie, Miłosz już wiedział że tym razem nie uda mu się mnie zbyć byle czym i wyraźnie go to martwiło... Pytanie tylko dlaczego...?!
-Chodzi o to...
CDN.

Jaką wymówkę Miłosz sprzeda Natalii?!
Jak zareaguje Wieczorek?!
O co tak naprawdę w tym wszystkim chodzi?!
Miłego dnia! / Dobranoc!
F.

True love is based on trustWhere stories live. Discover now